Kazanie o świętokradztwach

Tłumaczenie anonimowego "Kazania o świętokradztwach" (ok. VII w.) wraz z komentarzem Mikołaja Olszewskiego

 

Prezentowany tekst

1 jest utworem anonimowym, który wraz z kazaniami Cezarego z Arles był przez długi czas przypisywany św. Augustynowi. Kazanie powstało w VIII wieku na terenie władztwa Karolingów, prawdopodobnie w południowej Francji.

Dzieło to, mimo swej nieskomplikowanej budowy i braku złożonych konstrukcji gramatycznych, nie jest łatwym materiałem dla tłumacza z uwagi na wieloznaczność niektórych fragmentów czy pojedynczych terminów. Dodatkowe trudności powoduje jeszcze przyjęta przez wydawcę konwencja wiernego odtwarzania grafii źródła, która w wielu miejscach dopuszcza różne interpretacje, dlatego też w przypisach do tekstu zostały szerzej omówione ważniejsze miejsca tego rodzaju.

 

1. Bracia najdrożsi! Napomnienie boskie nie powinno ustawać, by zbawienie waszej duszy umacniało się co dzień. Apostoł Paweł powiada: "Lepsze jest pięć słów w kościele ze zrozumieniem, niż pięć tysięcy bez zrozumienia."2

2. Ten więc, bracia, kto wierzy w imię Chrystusa i przyjął wiarę katolicką, wrócił jak pies do swoich wymiocin. Kto by zatem chciał przestrzegać takich oto rzeczy: chodził do starożytnych ołtarzy lub gajów, kto chodził do drzew, skał i innych miejsc, złożył w ofierze coś ze zwierząt lub coś innego albo jadł tam, niech wie, że utracił wiarę i chrzest.

3. Niech wie, że utracił wiarę i chrzest ten, kto odprawiał neptunalia3 na morzu albo kto modlił się tam, gdzie źródło lub rzeka ma swoje ujście4.

4. Poganami i grzesznikami są ci, którzy wierzą, że w ludziach tkwi dobry lub zły los.

5. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto zasięga rad u wieszczków lub wieszczek, czyli pytii, przez które odpowiadają demony; i ten, kto chodzi pytać je i wierzy w to, co mówią, i chodzi do rzeźbionych bożków, by wysłuchać czegoś od demonów.

6. Jest świętokradcą5 ten, kto praktykuje wróżby przez losowanie; kto przyjmując rękę człowieka lub kielich dopatruje się w tym lekkiej lub ciężkiej doli.

7. Jest świętokradcą ten, kto wierzy, że cienie ludzkie są dobre lub złe, i podobnie ten, kto wierzy w próżne pisma nazywane zwykle Losami świętych6.

8. Nie jest chrześcijaninem, lecz poganinem ten, kto za pomocą pism świętych spodziewa się odkryć, co mu Bóg uczyni - a mają to wskazać owe pisma - lub ten, kto czyta księgi astrologiczne i tonitrualia7.

9. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto wymyśla wróżby przy pomocy glinianych naczyń na oliwę i kto dla wróżenia ciągnie wełniane nitki; kto odprawia auguria8 z wróbli i jakichkolwiek ptaków, szczekania psów i głosów ludzi gwiżdżących i śpiewających, i z kichania.

10. Niech wie, że utracił wiarę i nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto spogląda na znaki niebieskie i gwiazdy przy orce albo zapędza woły do stada razem z baranami i kozłami, kiedy pierwszy raz rozpoczyna orkę, i kto powiada, że wierzy w to wszystko.

11. Jest nie tylko poganinem, ale jest opętany przez demona - bo budzi w nim wstręt żołnierz Chrystusowy - ten, kto widząc lub spotykając z rana bądź o jakiejkolwiek innej porze księdza lub mnicha, uważa to za zły znak.

12. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto baczy na dni, które błądzący poganie nazywali słońcami, księżycami, marsami, merkurymi, jowiszami, wenerami, saturnami, i wierzy, że w te dni należy wyruszać w podróż i przedsiębrać jakieś prace albo że w czymkolwiek mają one stanowić pomoc lub przeszkodę; lub też ten, kto w ów dzień, w który czczą Jowisza, nic nie robi.

13. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto zapomniawszy o znaku krzyża zwraca uwagę na rzeczy próżne i nazywa nów przeciwksiężycem oraz wierzy, że Księżyc może mu stanąć na przeszkodzie w każdej jego pracy czy też w wyruszeniu w drogę, w oraniu pola, w roznoszeniu nawozu lub zbieraniu czy uprawianiu winnicy lub przy ścinaniu drzewa do budowy domu albo czynieniu czegoś innego.

14. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto poza świętym Symbolem i Modlitwą Pańską mówi jakieś pogańskie pieśni lub zaklęcia, zaklina nieme zwierzęta albo ludzi i wierzy, że mogą one coś pomóc albo w czymś zaszkodzić, lub też ten, kto przeciw ugryzieniom węży albo robakom w warzywach9 lub innych uprawach zaklina lub czyni coś innego tego rodzaju.

15. Pieśni albo zaklęcia, o których powiedzieliśmy, są takie: przeciw urokowi, przeciw ręce10, na czyrak, na wrzód, na brzuch, na olszenik, przeciw robakom, czyli glistom, które są we wnętrznościach człowieka, przeciw febrze, przeciw gorączkom, na ból głowy, na kurzą ślepotę, na zaparcie, na święty ogień, przeciw ugryzieniu skorpiona, na pchły. By powstrzymać upływ krwi z nozdrzy, smarują czoło krwią. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto na gorączki nie tylko zaklina, ale i pisze, kto wiesza litery aniołów i Salomona11, na szyi człowieka wiesza język węża albo połyka coś małego zaklinając to.

16. Nie są chrześcijanami, ale poganami ci, którzy w czasie zaćmienia Księżyca, kiedy zwykł on tracić światło, biją w naczynia drewniane i miotają spiżowe pociski, wierząc, że Księżyc ukryty w ciemnościach przywołają na niebo, jak też ci, którzy mają władzę odwracania gradu przy pomocy ołowianych blaszek z jakimiś napisami i przez zaklęte rogi.

17. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto w kalendy stycznia zdobi stoły chlebami i innym jadłem, wystawia je na noc, a dzień ów czci i odprawia auguria lub staje w polu pod bronią i przedstawia nędzarzy12 lub jelenia albo inne rzeczy nędzne lub śmieszne, które zwykli w ów dzień czynić głupcy; lub ten, kto w styczniu wierzy, że wygania się zimę, lub kto w tym miesiącu przedstawia spurkalia13, kto wróży coś, co ma się zdarzyć w tym roku.

18. Podobnie, nie jest chrześcijaninem, lecz poganinem ten, kto jest znachorem i trucicielem albo kto przez czary sprawia, by kobiety nie poczynały bądź usuwały z siebie poczęte dzieci.

19. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto sporządza Salomonowe napisy14, kto wypisuje znaki na kartkach i pergaminie albo na tabliczkach spiżowych, żelaznych lub ołowianych, albo na jakimś grzebieniu lub wiesza je na szyi zwierzętom niemym albo ludziom.

20. Nie jest chrześcijaninem, ale poganinem ten, kto za zbiegami wypisuje jakieś groźby albo po młynach i targowiskach owe groźby wiesza.

21. Ciężko grzeszy ten, kto zatacza koła nad raną złotym pierścieniem albo ze względu na ból oczu jakiś pierścień przykłada sobie na oko i kto wiesza sobie róg lub rzemień jeleni, by unikać węży.

22. Nie są chrześcijanami, ale poganami ci, którzy opętanych w jakikolwiek sposób przez demona okadzają i prowadzą ich do posągów, to jest starożytnych miejsc ofiar, które nazywają też przodkami15, jakoby w celu leczenia; jak też ci, którzy w tym samym celu stosują zaklęcia, korzenie i napoje z ziół, noszenie na sobie pierścieni i bransolet żelaznych; albo też ci, którzy w swoim domu kładą coś żelaznego, by bały się demony; tak samo i opętani przez demony, którzy wierzą, że demona można wypędzić z człowieka przez takie oto czary: zakopywanie w ziemi brunatnych gałęzi, wkładanie pod łóżko żelaznych kluczy.

23. Dni kalend, które nazywają januariami16, wzięły miano od Janusa, człowieka niegodziwego. Ów, którego głupi ludzie zaczęli czcić jako Boga, był wodzem i księciem pogańskim. Uważali oni za bogów tych, których mieli za znaczniejszych, i im oddawali bezbożną cześć. Powiada się, że wedle nich kalendy styczniowe kończyły jeden rok, a zaczynały drugi. Janusowi dawali dwie twarze, jedną z przodu, drugą z tyłu; jedna spoglądała na miniony rok, druga na przyszły. Czynili oni w ten sposób z Boga potwora.

24. W owe dni nieszczęśni ludzie czynią z siebie jelenie, ubierając się w skóry owcze. Inni zakładają na siebie głowy zwierzęce, ciesząc się i skacząc, żeby tak dalece przemienić się w postacie zwierzęce, by przestać być ludźmi. A jakżeż szkaradne jest to, że mężczyźni zakładając kobiece suknie, chcą wyglądać jak kobiety.

25. Są i tacy, którzy w kalendy styczniowe nie chcą z domu dawać ognia ani żadnego dobra. Inni w ową noc zastawiają stoły pełne różnych rzeczy. Chcą oni, by były one tak zastawione, bo wierzą, że kalendy styczniowe mogą zapewnić im to, by przez cały rok ich uczty były tak obfite.

26. Obawiać się należy, że ci, którzy w owe dni przestrzegają tego wszystkiego, nie mogą nosić miana chrześcijan, jak świadczy Apostoł: "Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów, nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów."17

27. Wzywam was, bracia, i napominam, by nikt nie szukał tańców, wieszczów, wróżbitów ani dociekał przyczyny choroby. Kto by popełnił takie zło, zaraz utraci sakrament chrztu. Niech nikt nie zwraca uwagi na dzień, w który wychodzi z domu albo doń wraca, ponieważ wszystkie dni stworzył Bóg. Nie rozstrząsajcie i nie przestrzegajcie kichnięć ani nie baczcie na śpiew ptaków, lecz żegnajcie się w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego, a mówiąc Wierzę i Modlitwę Pańską, bądźcie dalej bezpieczni z pomocą tego, który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.

 


 

Mikołaj Olszewski

POGAŃSTWO I ZABOBON

  

Mimo że chronologicznie Kazanie o świętokradztwach przynależy do epoki karolińskiej, to jednak jego korzenie literackie są wcześniejsze. Kazanie to bowiem kontynuuje charakterystyczne dla schyłku epoki Ojców Kościoła pisarstwo walczące z przeżytkami pogaństwa.

Podstawowe rozstrzygnięcia teoretyczne i zasadnicze kierunki polemiki antypogańskiej zostały sformułowane przez Augustyna przede wszystkim w Państwie Bożym oraz we fragmentach II księgi Nauki chrześcijańskiej. Pojęciem, które stanowi klucz do określenia stosunku Augustyna do pogaństwa, jest zabobon (superstitio). Superstycjami nazywa Augustyn religie niechrześcijańskie, które w istocie są dziełem, czy raczej wynikiem machinacji i oszustw szatana. Jako takie są tylko pozorem prawdy, która jest własnością chrześcijaństwa. Fałsz religii niechrześcijańskich uwidocznia się również w ich niezgodności z racjonalnym rozumowaniem i nauką.

Zabobon za sprawą swego szatańskiego pochodzenia jest groźny dla chrześcijanina, a ponadto jest najcięższym grzechem. Nawet tak, zdawałoby się, błahe zabiegi, jak magia lecznicza, zakładają według Augustyna oddanie czci szatanowi i są takim samym paktem z nim, jaki zawarła Ewa w raju. Skutkiem tego zabobon-pogaństwo narusza najważniejsze, bo regulujące stosunki między Bogiem a człowiekiem, pierwsze przykazanie.

Choć w Kazaniu o świętokradztwach nie ma rozwiniętej "teologii pogaństwa", to jednak, by trafnie uchwycić wagę poruszanego w nim problemu, należy uświadomić sobie założenia teoretyczne, które były milcząco przyjmowane w całej literaturze antypogańskiej czy antyzabobonnej. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na fakt, że w Kazaniu o świętokradztwach w ogóle nie pojawia się termin superstitio, choć znakomicie pasuje on do opisywanych w nim zjawisk. Brak ten można tłumaczyć tym, że pojęcie superstitio jest w nim zbędne, ponieważ funkcje opisowe i wartościujące, które pełni ono u Augustyna, wyczerpują stosowane przez anonima określenia paganus i sacrilegus. W tym pierwszym mieści się gminność, głupota i swoista anachroniczność wierzeń niechrześcijańskich, a drugie wskazuje na wagę i grozę tego grzechu.

Już u samego Augustyna można dostrzec inny ważny element ewolucji chrześcijańskiej literatury antypogańskiej, mianowicie zmianę zakresu pojęcia zabobonu-pogaństwa. W Państwie Bożym przedmiotem jego polemik jest religia wysoka: wielkie kulty starożytności, bogowie znani z mitologii, wyrafinowane obrzędy o złożonej strukturze symbolicznej, słynne miejsca kultu, natomiast w Nauce chrześcijańskiej przykłady nagannych praktyk pochodzą ze sfery religijności niskiej, codziennej, a są to na przykład: zwyczaj noszenia amuletów leczniczych, wiara we wróżebny charakter kichnięć czy w to, że ptaki, wilk czy zając zwiastują szczęście albo nieszczęście.

Kolejny istotny etap tej tradycji piśmienniczej stanowią kazania Cezarego z Arles. W licznym - obejmującym ponad dwieście utworów - zbiorze jego kazań kilka zostało poświęconych podejrzanym praktykom religijnym. W Kazaniu koniecznym w parafiach (nr 13) Cezary gani zwyczaj przebierania się za jelenie, noszenia darów do źródeł lub gajów, stosowania amuletów. Z kolei Napomnienie do tych, którzy nie tylko baczą na auguria, lecz, co jest jeszcze cięższym grzechem, wypytują wieszczów, augurów i wróżów zgodnie z obyczajem pogańskim (nr 54) jest poświęcone rozmaitym formom wróżb. Kazanie O męczennikach i o zaćmieniu Księżyca (nr 52) piętnuje obrzędy odprawiane przy zaćmieniu Księżyca oraz różne, w tym również magiczne, praktyki antykoncepcyjne. Wreszcie kazanie O kalendach styczniowych (nr 192) przynosi opis szeregu zwyczajów związanych ze świętowaniem przesilenia zimowego, a noszące podobny tytuł kazanie 193 dodaje do tego jeszcze krytykę nazywania dni tygodnia imionami bogów rzymskich i związany z tym zakaz pracy we czwartek, dzień Jowisza.

Jak więc widać, Kazanie o świętokradztwach dotyczy tej samej tematyki, a niektóre jego fragmenty - na przykład te mówiące o kalendach styczniowych - są prawdopodobnie zaczerpnięte z tekstów Cezarego.

Pisarstwo Cezarego stanowi najciekawszy i najpełniejszy wyraz konfliktu krzepnącego chrześcijaństwa z obumierającymi kultami starożytnymi. Jego oddziaływanie na współczesnych i potomnych było na tyle silne, że kazania Cezarego posłużyły za podstawę swoistego kanonu egzemplifikacji zabobonów oraz metod rozprawy z nimi. W tej drugiej dziedzinie Cezary czerpie pełnymi garściami z dokonań Augustyna.

Oczywiście Cezary nie miał monopolu na pisanie o zabobonach, temat ten był w ogóle dość popularny w tym okresie. Oprócz jego twórczości należy wymienić chociażby wcześniejsze homilie Pseudo-Maksymina z Turynu czy traktat O naprawie wieśniaków Marcina z Bragi. Ponadto pogaństwo-zabobon było przedmiotem nagan i zakazów-postanowień ówczesnych synodów, w tym oczywiście również synodów w Arles, w trakcie których Cezary głosił swoje kazania (nota bene zawierają one identyczne elementy), oraz pierwszych penitencjałów, które katalogowały i wyceniały poszczególne grzechy.

Należy się teraz zastanowić, jak na tle tej literatury wygląda Kazanie o świętokradztwach. Otóż, jeżeli chodzi o stronę teoretyczną (rozważania teologiczne) i formalną (środki retoryczne), stanowi ono bardzo daleki i słaby odblask - i tak już trudno porównywalnej z Augustynem - myśli i swady Cezarego. Właściwie od strony budowy i treści sytuuje się ono na przecięciu homiletyki i literatury penitencjalnej, o czym przesądza jego katalogowy charakter. Natomiast bez wątpienia jest ono ciekawsze, jeżeli weźmiemy pod uwagę zawarty w nim materiał opisowy. Dostarcza nam najwięcej wiadomości pozwalających uzmysłowić sobie, do czego odnosiło się określenie paganus wtedy, kiedy tworzyło się jego nowe znaczenie.

Kazanie sumuje prawie wszystkie egzemplifikacje poganizmów znane nam z pism innych autorów oraz uzupełnia je o opisy nieznanych skądinąd obrzędów (na przykład neptunaliów, zwyczajów związanych z orką inicjalną; również jego opis przeznaczeń i typów zamawiań oraz zaklęć jest najobszerniejszy). Dzięki temu tekstowi otrzymujemy najpełniejszy, a zarazem najbardziej skondensowany obraz pewnej sfery religijności czasów śmierci starożytności i narodzin średniowiecza.

W obrazie tym na pierwszy plan wybija się to wszystko, co wiąże się z rozumieniem przez starożytnych terminu paganus, czyli z wiejskością. Obrzędy i wierzenia opisane w kazaniu nie mają wiele wspólnego z kultami znanymi nam ze źródeł starożytnych i atmosferą intelektualną, która je otaczała. U schyłku starożytności, w czasie wieków ciemnych, religie przedchrześcijańskie w warstwie instytucjonalnej zanikły; wierzenia uległy daleko posuniętej redukcji (na przykład z rzymskich auguriów pozostała już tylko wiara w wieszczy charakter ptaków); a obrzędy stopniały do respektu dla dość prozaicznych zakazów i nakazów magicznych (na przykład dotyczących feralności poszczególnych przedmiotów czy zdarzeń) lub zwyczajów związanych ze zmianami w biegu przyrody i zależnymi od nich działaniami ludzi (tu mieszczą się zwyczaje związane z początkiem roku, orką inicjalną, fazami Księżyca).

Dla wszystkich tych redukcji charakterystyczne jest uproszczenie form, które zarazem pozwala ujawnić się elementarnym związkom symbolicznym i pogodzić w pogańskim tyglu elementy pochodzące z różnych religii. Znakomitym przykładem tego zjawiska jest opis kalend styczniowych, na które składają się elementy o rozmaitym pochodzeniu; na przykład przebieranie się za jelenia wiąże się z celtyckim kultem boga-jelenia, Janus jest bóstwem rzymskim, a zwyczaj przebierania się za kobiety pochodzi prawdopodobnie ze Wschodu.

Jednocześnie wszystkie te zwyczaje wraz z zakazami pożyczania oraz nakazem urządzania obfitych uczt odwołują się do symbolicznego znaczenia początku roku słonecznego jako momentu, który przesądza o naturze całego następującego po nim okresu, do kolejnego przesilenia. Właśnie wtedy należy się więc starać zapewnić sobie dostatek, co mają na uwadze uczty i zakaz pożyczania. Inicjalny charakter tego momentu znajduje natomiast wyraz w symbolice karnawałowego odwrócenia zwykłego porządku, na przykład przez zamianę stroju męskiego na żeński. Przebieranie się za jelenia, w zależności od interpretacji bardziej zbliżającej je do etnograficznego chodzenia z turoniem, może przynależeć bądź do pierwszej grupy, bądź do drugiej, jeżeli uznamy je za analogat wymienionej wyżej zamiany strojów.

Podsumowując, można powiedzieć, że wraz z wyparciem religii starożytnej z elit utraciła ona to, co one do niej wnosiły. Przechowywana wśród gminu, nabrała gminnego charakteru, została ograniczona do jego potrzeb i oczekiwań. Stąd wynika skojarzenie religii starożytnej z wiejskością, którego skutkiem było przesunięcie znaczenia przymiotnika paganus oraz pogłębienie zsuwania się religii przedchrześcijańskich w sferę nierozumności.

Ta redukcja religii starożytnej do skojarzeń elementarnych symboli, które dzieli ona z innymi systemami wierzeń, pozwoliła zarazem przetrwać pewnym wierzeniom i zwyczajom nawet do naszych czasów (na przykład przekonanie o feralności krakania kruków czy pohukiwań sów jest paralelą auguriów, nie mówiąc już o zwyczajach sylwestrowych). Elementy religii przedchrześcijańskich, dzięki temu, że zostały sprowadzone do uniwersalnych struktur myślenia symbolicznego, weszły w to, co badacze średniowiecza i epok późniejszych określają jako religię popularną, czy też ludową.

Kazanie o świętokradztwach

ukazuje więc przede wszystkim te elementy życia religijnego, które, mimo że były bezustannie i gwałtownie zwalczane przez Kościół, wniknęły na stałe w mentalność zasadniczo już chrześcijańskiego społeczeństwa i stały się jego pogańską składową, a nawet zaczęły przerabiać na pogańskie i wykorzystywać w pogański sposób jego rekwizyty, na przykład w postaci wróżb z tekstów świętych czy stosowania imion aniołów jako apotropajonu (magii obronnej).

Tak przetworzone, składniki religii starożytnej utraciły jednak swoistość, a ich pochodzenie uległo zapomnieniu, toteż w literaturze średniowiecznej przestano je określać jako pogańskie w znaczeniu: mające związek z religią starożytnych, a wrócono do augustyńskiej superstitio, stosując określenie paganus jako równoznaczne z "niechrześcijański’’, niezależnie od tego, czy miano na myśli islam, religie chrystianizowanych barbarzyńców czy starożytną mitologię.

 

Mikołaj Olszewski, absolwent filozofii i etnologii Uniwersytetu Warszawskiego, adiunkt w Zakładzie Historii Filozofii Starożytnej i Średniowiecznej Instytutu Filozofii i Socjologii PAN.

Przypisy:

1. Tłumaczenie na podstawie tekstu zamieszczonego w C. P. Caspari, Eine Augustin fälschlich beigelegte Homilia de sacrilegiis, Christiania 1886, s. 5-16; przedruk w: Sermo de sacrilegia, Patrologia Latina, Supplementum, t. 4, fasc. 2, col. 969-973.

2. Autor kazania powołuje się tu na 1 Kor 14, 19, ale zmienia tekst Pawła w znacznym stopniu. W rzeczywistości brzmi on tak: "Ale w kościele wolę pięć słów powiedzieć ze zrozumieniem, aby i drugich nauczyć, niżeli dziesięć tysięcy słów językiem." Cytat według przekładu Wujka w wersji uwspółcześnionej przez S. Stysia i W. Lohna, Lublin 1985.

3. Nie wiadomo, czy autor ma tu na myśli jakieś znane nam ze starożytności ofiary dla Neptuna, czy też określa tym mianem dar składany morzu, który wtórnie kojarzy z rzymskim imieniem Boga morza.

4. W oryginale caput (dosł. głowa), co może oznaczać zarówno ujście rzeki, jak i źródło.

5. W oryginale sacrilegus, co przyjęło się tłumaczyć na polski jako świętokradca (tak samo jest zresztą w tytule: sacrilegia - świętokradztwo). Autor kazania używa tego terminu w znaczeniu pars pro toto i nie rozumie przezeń kradzieży mienia należącego do Kościoła, ale wszelkie formy sprzeniewierzenia i odstępstwa od czci prawdziwego boga.

6. Sortes sanctorum - motyw wróżenia z tej księgi pojawia się w całej późniejszej literaturze. Niestety jej tekst nie zachował się do naszych czasów, być może była to jakaś popularna redakcja żywotów świętych. Wiara w nią i w wymienione w następnym akapicie wróżenie z pism świętych polegało zapewne na losowaniu stron czy fragmentów tekstu i wróżeniu z ich treści przyszłych zdarzeń.

7. Tonitrualia były to księgi zawierające przepowiednie rozmaitych zdarzeń na podstawie pojawienia się grzmotów w określonych dniach. Najstarsze zachowane do naszych czasów tornituralia pochodzą z XII wieku.

8. Terminu tego nie należy rozumieć w jego źródłowym, rzymskim znaczeniu, raczej chodzi o ogólne przekonanie, że zachowanie ptaków wieszczy przyszłość. Tak swobodne i ogólne użycie terminu augurium świadczy o tym, jak dalece zatarte było już w czasie napisania kazania pierwotne ściśle określone znaczenie tego słowa. W najlepszym wypadku przekształciło się ono w nazwę wiary w proroczy charakter ptaków, jeżeli w ogóle nie stało się kolejną nazwą dla dowolnych wróżb.

9. W oryginale ortum, co może oznaczać albo ogólnie warzywo, albo jakiś konkretny gatunek, na przykład kapustę, marchew itd. za tym drugim rozumieniem może przemawiać użycie dalej uogólniającego fruges, co znaczy owoce, płody rolne.

10. W oryginale ad palmam, co dosłownie znaczy "na dłoń, przeciw dłoni". Sądzę, że należy to rozumieć jako "złą rękę".

11. Chodzi tu prawdopodobnie o wypisywanie tych imion literami hebrajskimi. Praktyki takie znane są zarówno ze źródeł wcześniejszych, np. z Komentarza do Ewangelii Mateusza Jana Chryzostoma, jak i z czasów późniejszych. Napisy takie wraz z przepisem, jak należy je stosować, zachowały się między innymi w Bibliotece Jagiellońskiej. Szerzej na ten temat M. Kowalczyk, Wróżby, czary i zabobony w średniowiecznych rękopisach Biblioteki Jagiellońskiej, "Biuletyn Biblioteki Jagiellońskiej" XXIX/1979, s. 5-18; por. s. 16.

12. W oryginale faeclum - które znaczy osad drożdżowy pozostający w beczce po zlaniu wina, w przenośni oznaczać może także nieczystych ludzi, motłoch. Najlepszym odpowiednikiem polskim zachowującym obydwa znaczenia byłoby właściwie kolokwialne "męty", które może określać ludzi z gminu, motłoch, męty społeczne, a zarazem osad w płynie.

13. W oryginale dies spurcos, które należy utożsamiać ze świętami identyfikowanymi w różnych tekstach epoki karolińskiej, głównie kapitularzach, jako spurcalia, spurcamen. Należą one do cyklu zimowego, odbywały się w lutym. Ich treść jest opisywana zdawkowo, być może nazwę należy etymologicznie kojarzyć z porcus - świnia, a zatem gdyby związek ten traktować dosłownie, można by je uważać za coś zbliżonego do późniejszego mięsopustu.

14. Por. przypis 11.

15. Maiores - przekład tego wieloznacznego - dosł. "więksi", ale również "potężniejsi, starsi, dostojniejsi, liczniejsi" - terminu jako "przodkowie" pociąga za sobą przypisanie, na kruchych podstawach, poganom kultu przodków, ale zarazem wydaje się ono najwłaściwsze w tym kontekście i nie pozbawione uzasadnienia religioznawczego, ponieważ zarówno w religii rzymskiej, jak i kultach barbarzyńskich oddawano cześć zmarłym.

16. Pozostawiam łaciński wyraz ianuaria ze względu na przedstawioną tu przez kaznodzieję jego etymologię, w innych miejscach tłumaczę go przez "styczniowy".

17. 1 Kor 10, 21.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama