Jak sekta Moona werbuje Polaków
Od kilku tygodni w Krakowie dyskretnie działająca organizacja oferuje niezwykle tanie wycieczki do Korei Południowej. Za zaledwie 400 dolarów można spędzić siedem pełnych atrakcji dni w egzotycznym kraju. W cenę — jak informuje zachęcająca do wyjazdu ulotka — wliczone są: przeloty, pobyt w dobrym hotelu średniej klasy, całodobowe wyżywienie oraz wszelkie przejazdy. Propozycja jest więc wyjątkowo zachęcająca, biorąc pod uwagę, że w normalnym biurze podróży podobny wyjazd kosztuje około trzech razy więcej. Niełatwo natomiast dowiedzieć się, że organizatorem wyjazdu jest Kościół Zjednoczenia Sun Myung Moona.
Sprawa wyjazdu do Korei ma już swoją historię. Kilka miesięcy temu pojawiły się zaproszenia do spędzenia za jedyne 800 dolarów „miodowego tygodnia” w Seulu. Oferta skierowana była do młodych małżeństw i przedstawiała wyjazd jako szansę na polepszenie rodzinnych relacji. Wiadomość o niej rozesłana została do polskich stowarzyszeń i fundacji działających na rzecz rodzin. Oficjalnie organizatorzy informowali, że jest to wyjazd na Światowy Festiwal Kultury i Sportu — jak zapewniają autorzy ulotki — promujący prorodzinne wartości. Ostatnio pojawiły się
reklamujące możliwość spędzenia na tym samym festiwalu fantastycznych walentynek 2000. Atrakcyjnie wyglądające, bladoróżowe ulotki, które trudno skojarzyć z jakimkolwiek ruchem religijnym, rozpowszechniano nie tylko w Krakowie, ale i innych dużych miastach Polski. Tym razem propozycję skierowano do studentów i licealistów. U jednej z uczennic szkoły średniej w Krakowie nauczycielka przypadkowo zauważyła kilkanaście ulotek. Dziewczyna miała poszukiwać innych osób chętnych do udziału w festiwalu. To właśnie przekonani wcześniej studenci i uczniowie zajmowali się kolportowaniem ulotek wśród swych znajomych. Kolporterzy o wyjeździe mogli się dowiedzieć, kiedy zainteresowali się ogłoszeniem prasowym o poszukiwaniu pracowników przez biuro turystyczne „Impuls”. Pracownicy ci mieli właśnie zajmować się zachęcaniem do wyjazdu. Firma „Impuls” jest zresztą na zlecenie Akademickiego Stowarzyszenia Urzeczywistniania Wartości Uniwersalnych — jednej z organizacji, za którymi ukrywa się Kościół Zjednoczenia Sun Myung Moona — odpowiedzialna za przygotowanie wyjazdu do Korei.
Po kilku spotkaniach na ul. Radziwiłłowskiej, gdzie ma swą siedzibę krakowski oddział Kościoła Zjednoczenia, zainteresowani uczniowie i studenci, a także pary zachęcane do udziału w „miodowym tygodniu” mogli wreszcie dowiedzieć się, że głównym celem wyjazdu jest udział 13 II 2000 r. w ceremonii zaślubin udzielanych przez Sun Myung Moona — założyciela i przywódcy Kościoła Zjednoczenia. Do Seulu powinny więc koniecznie wyjechać pary, a organizatorzy wycieczki, jeśli ktoś jest samotny, oferują pomoc w znalezieniu życiowego partnera. Może nim być każdy, kto zostanie wyznaczony przez Sun Myung Moona, także Koreańczyk lub Koreanka. Jeśli zgłoszą oni fakt zaślubin z obywatelką czy obywatelem polskim w odpowiednim urzędzie w Korei, zawarty związek będzie ważny z punktu widzenia prawa koreańskiego.
To typowe działania werbunkowe groźnej, destrukcyjnej grupy, jaką jest Kościół Zjednoczenia.
studenta jednej z krakowskich uczelni, który niechętnie opowiada o swoich kontaktach z Kościołem Zjednoczenia.
— Spotkałem kiedyś na krakowskich Plantach dwóch niezwykle sympatycznych rówieśników. Przedstawili mi się jako członkowie studenckiego stowarzyszenia. Jeden z nich był obcokrajowcem i po polsku znał tylko kilka słów. Po dłuższej rozmowie zaprosili mnie na najbliższe dwudniowe, sobotnio-niedzielne spotkanie, które miało się odbyć w siedzibie stowarzyszenia w Glanowie, ok. 35 km od Krakowa, gdzie dowieziono nas specjalnymi autokarami. W spotkaniu brali udział młodzi ludzie z kilku krajów. Jak wcześniej mnie zapewniano, mieliśmy tam prowadzić filozoficzne dysputy o prawdzie, Bogu, pokoju i miłości. Na miejscu okazało się jednak, że celem spotkania nie jest rozważanie jakichkolwiek wątpliwości, lecz zrozumienie i przyjęcie, iż wielebny Moon jest naszym „jedynym i prawdziwym ojcem”. Prowadzący spotkania przekonywali nas o boskiej naturze Moona — wspomina Grzesiek.
Na tym właśnie polega niebezpieczeństwo działania grup destrukcyjnych. Osoby werbowane są okłamywane i ukrywa się przed nimi rzeczywisty cel spotkań, na które są zapraszane i zachęcane interesującymi propozycjami, jak na przykład wyjazd do Korei. Często nie mówi się o religii, a ludzie są zachęcani do pracy w komitetach lub stowarzyszeniach czy też do udziału w kursach językowych. Pobyt w grupie destrukcyjnej kończy się często zmianą tożsamości. Osoby werbowane są przez sektę izolowane od rodziny, przyjaciół, środowiska, by łatwiej było je kontrolować. Temu też często służy praktyka wysyłania zwerbowanych za granicę, by tam, w obcym kraju, oderwani od bliskich, pracowali na rzecz nowej grupy i jej przywódcy.
— Nowy członek grupy jest często werbowany przez tak zwane bombardowanie miłością — wyjaśnia pragnący zachować anonimowość pracownik krakowskiego Ośrodka Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych „Civitas Christiana”, opisując mechanizm zniewalania. — Oznacza to roztoczenie nad werbowanym wszechstronnej troski, atmosfery miłości, przyjaźni i sympatii, by wytworzyć mocną więź z grupą i tym skuteczniej wpływać na adepta. Następnie, posługując się psychologiczną manipulacją i indoktrynacją, pozbawia się taką osobę umiejętności krytycznego i samodzielnego myślenia. Wówczas pozostaje już tylko utrzymywanie jej w tym stanie. Osiąga się to często poprzez wywoływanie u człowieka poczucia strachu i fobii.
trudno ustalić, ile osób z Polski wzięło ostatecznie udział w „ceremonii prawdziwej miłości” na cześć „Wielebnego” Moona. Większość z nich prawdopodobnie nie zdawała sobie sprawy z rzeczywistych celów organizowanego przedsięwzięcia. Świadczą o tym telefony zaniepokojonych rodziców do krakowskich ośrodków zajmujących się sektami. Prasowe doniesienia pozwoliły co najmniej kilku osobom na czas dowiedzieć się o prawdziwych intencjach organizatorów Światowego Festiwalu Kultury i Sportu w Korei.
opr. mg/mg