Meriah Ibrahim - heroiczny świadek wiary

Szariat to fundamentalna niesprawiedliwość i programowe prześladowanie niemuzułmanów - jasno ukazuje to sprawa Sudanki skazanej na śmierć z powodu małżeństwa z chrześcijaninem

Meriah Ibrahim - heroiczny świadek wiary

Włodzimierz Rędzioch

Meriam Ibrahim - heroiczny świadek wiary


O przypadku sudańskiej chrześcijanki z prof. Valentiną Colombo — specjalistką od islamu wykładającą na rzymskim Uniwersytecie Europejskim — rozmawia Włodzimierz Rędzioch

Od kiedy została uwięziona i czekała na wykonanie kary śmierci za porzucenie islamu, Meriam Yahia Ibrahim Ishag marzyła, by spotkać się z Papieżem. Jej marzenie spełniło się 24 lipca 2014 r. — Franciszek przyjął ją w Domu św. Marty w Watykanie wraz z mężem i dwojgiem małych dzieci. Heroiczna chrześcijanka podziękowała Ojcu Świętemu za okazane jej wsparcie. Papież z kolei wyraził swoją wdzięczność za jej wielkie świadectwo wiary. Jak oznajmił dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej ks. Federico Lombardi SJ, gest Ojca Świętego był wyrazem jego bliskości „ze wszystkimi, którzy cierpią z powodu swej wiary, przeżywanych trudności lub ograniczeń, a tym samym ma znaczenie symboliczne”.

Sprawa Meriam zakończyła się szczęśliwie dzięki presji światowej opinii publicznej, wywieranej na władze islamskie w Chartumie. Ale jej przypadek urasta do rangi symbolu prześladowań chrześcijan w krajach muzułmańskich, prześladowań, o których w świecie zachodnim mówi się mało lub które się przemilcza. Problem w tym, że często są one podyktowane prawem szariatu, tzn. prawem islamskim, które traktuje niemuzułmanów jako obywateli drugiej kategorii. (W.R.)

WŁODZIMIERZ RĘDZIOCH: — W maju 2014 r. świat dowiedział się o skazaniu na śmierć sudańskiej chrześcijanki oskarżonej o apostazję. Jak do tego doszło?

PROF. VALENTINA COLOMBO: — Historia — chociaż należałoby raczej powiedzieć: „koszmar” — Meriam, 27-letniej matki 2-letniego synka i kilkumiesięcznej córki, urodzonej w więzieniu, świadczy o tym, jak wiele muszą jeszcze zrobić niektóre państwa islamskie, aby zapewnić podstawowe prawa człowieka swoim obywatelom. 15 maja 2014 r. Meriam została skazana na 100 batów za cudzołóstwo oraz na karę śmierci za porzucenie islamu. Na początku, tzn. w sierpniu 2013 r., ta sudańska lekarka została aresztowana pod zarzutem cudzołóstwa, gdyż poślubiła chrześcijanina, z którym później miała syna. Paragraf 146. sudańskiego kodeksu karnego przewiduje, że kobieta może być oskarżona o cudzołóstwo tylko dlatego, że poślubi niemuzułmanina. W czasie procesu w lutym 2014 r. kobieta tłumaczyła, że jest chrześcijanką, dlatego natychmiast oskarżono ją o apostazję, zgodnie z paragrafem 126. tegoż kodeksu.

— Aby zrozumieć absurd tych oskarżeń, należy wyjaśnić, kim jest Meriam...

Meriam jest córką muzułmanina i etiopskiej chrześcijanki. Małżeństwo to jest poprawne z punktu widzenia prawa islamskiego, które przewiduje, że muzułmanin może poślubić kobietę należącą do „ludów Księgi”, tzn. chrześcijankę lub żydówkę. Lecz prawa takiego nie mają muzułmańskie kobiety — Meriam została oskarżona o cudzołóstwo, gdyż poślubiła chrześcijanina, który przed zawarciem małżeństwa nie przeszedł na islam, jak to nakazuje prawo szariatu. Dlatego jej małżeństwo jest „nielegalne”.

— Meriam jest chrześcijanką czy muzułmanką?

Ona uważa się za chrześcijankę, podczas gdy trybunał traktował ją jak muzułmankę. Gdy Meriam miała 6 lat, ojciec porzucił jej matkę, która wychowała córkę w swojej wierze. Dlatego ma ona rację, gdy twierdzi, że jest chrześcijanką, ponieważ nie zna żadnej innej religii. Pod naciskiem światowej opinii publicznej 23 czerwca br. Meriam została uniewinniona i wyszła na wolność, ale zatrzymano ją ponownie, gdy chciała opuścić Sudan, pod pretekstem nieprawidłowości w jej dokumentach. W końcu udało jej się wyjechać z kraju. Jej perypetie są przykładem na to, że niektóre reżimy interpretują prawa człowieka jedynie z punktu widzenia islamu.

— Co możemy zrobić, gdy zdajrzają się przypadki prześladowań chrześcijan, jak ten dotyczący Meriam?

Przede wszystkim powinniśmy nagłaśniać tego rodzaju fakty, uwrażliwiać na nie instytucje międzynarodowe, takie jak ONZ. Musimy jednak być świadomi — a to smutna prawda — że kraje należące do Organizacji Współpracy Islamskiej nie uznają Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Dlatego jest rzeczą ważną, że mamy muzułmańskich aktywistów, którzy sprzeciwiali się skazującemu wyrokowi trybunału w Sudanie i walczą o zapewnienie prawa do wyboru własnej religii.

— Czy mogłaby Pani Profesor wspomnieć inne przypadki prześladowań w reżimach islamskich, które pozostały nieznane szerszej opinii publicznej?

Należy uświadamiać światowej opinii publicznej, że skazywanie za apostazję lub bluźnierstwo stało się dla reżimów totalitarnych narzędziem walki z opozycjonistami. Wystarczy zacytować 30-letniego saudyjskiego blogera — Raifa Badawiego, którego skazano na 10 lat więzienia, 1000 batów oraz karę pieniężną; grozi mu również kara za apostazję tylko dlatego, że krytykował nie islam, lecz jego wahabicką interpretację (wahabizm — najbardziej skrajny i rygorystyczny odłam islamu dominujący w Arabii Saudyjskiej — przyp. W. R.). Emblematyczny jest również przypadek Asi Bibi. W czerwcu 2009 r. ta pakistańska chrześcijanka poszła nabrać wody ze studni. Grupa muzułmańskich kobiet zaczęła ją popychać, twierdząc, że nie może dotykać tego samego pojemnika, co one, po czym zwróciły się do władz, oskarżając ją, że w dyskusji obraziła Mahometa. Kilka dni później Asia Bibi, którą pobito i zgwałcono, została aresztowana. Chociaż odrzuciła stawiane jej zarzuty i powiedziała, że jest prześladowana ze względu na swoje wyznanie, poddano ją procesowi. Do dziś oczekuje na ostateczny wyrok, którego wydanie opóźnia się, gdyż z jednej strony światowa opinia publiczna domaga się jej uniewinnienia, a z drugiej — instytucje i radykałowie islamscy, szczególnie liczni w Pakistanie, żądają jej skazania na karę śmierci.

— Dlaczego prawo szariatu przewiduje karę śmierci za porzucenie islamu? Jak uzasadnia się stosowanie najwyższej kary w przypadku apostazji?

Tunezyjski intelektualista Mohamed Charfi w swej książce „Islam i wolność” („Islam et liberté”, Casbah Editions, Algier 2000), analizując problem apostazji, przypomina niektóre wersety koraniczne, mówiące o wolności sumienia, począwszy od drugiej sury (sura — rozdział Koranu — przyp. W. R.), która głosi: „Nie ma przymusu w religii!” (II, 256). Chce w ten sposób ukazać, że „Bóg nie jest fanatyczny, są nimi natomiast ulemowie (ulem — muzułmański teolog i uczony — przyp. W. R.) i dzisiejsi integraliści”. Koran wcale nie mówi, że apostazja musi być karana śmiercią. Islamscy uczeni usprawiedliwiają karę śmierci za odejście od islamu wypowiedzią Mahometa: „Zabijcie tego, kto zmienia religię”, ale te słowa są mało wiarygodne, ponieważ należą do kategorii wypowiedzi proroka przekazanych tylko przez jedną osobę. Również Gamal al-Banna, brat założyciela Bractwa Muzułmańskiego, stwierdził, że ludzie, którzy porzucają religię, „są apostatami, ale mają do tego prawo. Bóg mówi: «Przeto kto chce, niech wierzy, a kto nie chce, niech nie wierzy» (sura XVIII, 29)” i dodał, że „Koran nie jest przeciwny wolności sumienia, a religia nie może być narzucona”. Dlatego wykroczenie apostazji ma korzenie bardziej historyczne niż teologiczne. Gdy w 632 r. zmarł Mahomet, plemiona arabskie powstały przeciwko pierwszemu kalifowi, Abu Bakrowi, co zagrażało jedności powstającego państwa islamskiego. Abu Bakr, za zgodą wspólnoty, wypowiedział wojnę apostatom, a ulemowie ujęli to w kodeks i uczynili powszechną karą. Mogą dziwić deklaracje Yusufa al-Karadawiego, teologa Bractwa Muzułmańskiego, który stwierdził, że islam nie rozpowszechniłby się, gdyby nie było kary za apostazję. Dlatego apostazja jest tak bardzo potępiana, a dla ekstremistów islamskich straszenie karą za nią stało się metodą zwiększania liczby muzułmanów w świecie.

— Po zakończeniu II wojny światowej ogłoszono Powszechną Deklarację Praw Człowieka ONZ. Nie wszyscy jednak wiedzą, że Deklaracja ta nigdy nie została uznana przez większość państw muzułmańskich, które nie tak dawno przygotowały własny dokument, tzw. deklarację kairską. Czym ona jest?

Weźmy konkretny przykład Meriam — aby nie dopuścić do skazania chrześcijanki na karę śmierci, dyplomaci i działacze Amnesty International odwoływali się do Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka z 1948 r., podczas gdy sudańscy sędziowie powoływali się na Kairską Deklarację Praw Człowieka w Islamie z 1990 r., utrzymując, że Meriam jest muzułmanką i apostatką. A przecież we wstępie do tej islamskiej Deklaracji jest napisane, że ma ona „wnieść wkład w wysiłki ludzkości, aby zapewnić prawa człowieka, chronić go przed wyzyskiem i prześladowaniami oraz potwierdzić jego wolność i prawo do godnego życia, zgodnie z prawem islamskim”. Warto zacytować niektóre paragrafy Deklaracji: w jednym z nich jest napisane, że „człowiek rodzi się wolny”; w paragrafie 5. stwierdza się, że „mężczyźni i kobiety mają prawo zawrzeć małżeństwo i żadne ograniczenie związane z rasą, kolorem skóry czy narodowością nie może przeszkodzić w korzystaniu z tego prawa” — problem w tym, że przemilcza się cytowane powyżej zakazy związane z przynależnością religijną małżonków (muzułmanka nie może poślubić niemuzułmanina). Jednak najważniejsze stwierdzenie znajduje się w paragrafie 11., gdzie jest napisane: „Islam jest religią naturalną człowieka (co po arabsku brzmi: «al-islam huwa din al-fitra»). Nie jest dozwolone wywierać jakąkolwiek presję na człowieka lub wykorzystywać jego ubóstwo czy ignorancję, by nawrócić go na inną religię lub na ateizm”. Ten paragraf zasadza się na poglądach wyrażonych w XXX surze, werset 30: „Przeto zwróć swoje oblicze ku religii, jak człowiek gorliwie pobożny, zgodnie z naturą, jaką Bóg obdarzył ludzi przy stworzeniu”, oraz na powiedzeniu Mahometa przekazanym przez Abu Hurayrę, według którego „Każde dziecko rodzi się z naturalną skłonnością do islamu («fitra»), a dopiero jego rodzice czynią z niego żyda, chrześcijanina czy wyznawcę zoroastryzmu”.

— Kościół i kolejni papieże podkreślają, że najważniejszym prawem człowieka jest prawo do wolności religijnej, która obejmuje nie tylko wolność sprawowania kultu, ale także możliwość zmiany religii. W zdecydowanej większości krajów muzułmańskich łamane jest prawo do wolności religijnej. Rodzi się więc pytanie: dlaczego „Zachód praw człowieka” nie interesuje się prześladowaniem chrześcijan w świecie islamskim?

Niestety, Zachód bardzo często patrzy na te sprawy z jednej strony — przez pryzmat interesów ekonomicznych, a z drugiej — konsekwencji na planie wewnętrznym. Mówi się więc o prawach człowieka w zależności od sytuacji i państwa. Dam wymowny przykład — w październiku 2013 r. z okazji 80-lecia nawiązania stosunków między Włochami a Arabią Saudyjską w Rzymie odbyła się manifestacja, podczas której można było zauważyć transparenty z napisem: „Arabia Saudyjska — kraj historii i dialogu”. A przecież chodzi o kraj, w którym chrześcijanin nie może nawet nosić krzyżyka na szyi!

— Chciałbym wrócić do sprawy apostazji w islamie. Jaka jest skala tego zjawiska?

Należy rozróżnić oskarżenia o apostazję od autentycznych nawróceń na inną religię czy stania się ateistą. Oskarżenia o apostazję, jak już powiedziałam, są głównie politycznym narzędziem zastraszania — ktokolwiek sprzeciwia się islamowi politycznemu, który reprezentują różnorodne frakcje islamskiego ekstremizmu, zostaje oskarżony o apostazję. W ten sposób przekształca się wroga politycznego we „wroga Allaha” i robi się z niego apostatę.

— A apostata ryzykuje karę śmierci...

No właśnie. Natomiast jeżeli chodzi o prawdziwe nawrócenia, to jest ich o wiele więcej, niż można to sobie wyobrazić. Problem w tym, że większość osób nawróconych z islamu żyje „w katakumbach” i nie wyjawia zmiany religii z obawy przed konsekwencjami rodzinnymi i społecznymi. W ostatnich latach w Europie powstały związki osób, które porzuciły islam, a dziś odważnie walczą o prawo do wolnego wyboru religii, również dla tych, którzy urodzili się w rodzinach muzułmańskich.

 

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama