Ja i kolor to jedno-Paul Klee

Zachęta do odwiedzenia Berlina, gdzie w ramach wystaw zorganizowanych pod jednym tytułem "Kult artystów" trwa wielka retrospektywa Paula Klee.

Jego malarstwo może podobać się każdemu. Na pierwszy rzut oka zauważa się tylko kolorowe figury geometryczne i rysunki przypominające sztukę dziecięcą. Ale jakże to powierzchowne spojrzenie! Nieprzypadkowe kolory, kwadraty i „prymitywne” rysunki tworzą światy, w które warto się zagłębić. Do ich poznania zaprasza berlińska Neue Nationalgalerie, tworząc wystawę zatytułowaną „Wszechświat Klee”.

„Jestem malarzem”

„Jedno oko widzi, drugie czuje. Dzieło sztuki otwiera oczom perspektywy, które powinny być rozpoznane, tak jak zwierzę bada powierzchnię pastwiska. Kolor mnie posiadł. Nie muszę się za nim uganiać. Posiadł mnie na zawsze, wiem to. Oto sens szczęśliwej godziny: ja i kolor to jedno. Jestem malarzem”.

Jednak zanim Klee został malarzem i odkrył kolor, przypuszczał, że zostanie muzykiem. Urodził się w 1879 roku niedaleko Berna w Szwajcarii, ale był synem Niemca i w Niemczech tworzył. Jego rodzice byli muzykami tak jak i jego żona. On sam świetnie grał na skrzypcach i początkowo myślał o karierze muzyka. Nie tylko lubił słuchać Mozarta i Bacha, ale sam, zanim usiadł do malowania, miał w zwyczaju przez godzinę grać. Skrzypce odłożył na półkę dopiero pięć lat przed śmiercią, kiedy poważnie zachorował. Jego sztuka jest jedyna w swoim rodzaju: nie można jej jednoznacznie zakwalifikować do żadnego nurtu artystycznego. Kolor zauroczył go podczas podróży do Tunezji, ale już wcześniej przeczuwał jego znaczenie. „A oto jeszcze jedno, wręcz rewolucyjne, odkrycie: rzeczą ważniejszą niż natura i jej studium jest skupienie się na zawartości pudła z farbami. Muszę kiedyś nauczyć się swobodnie improwizować na tym instrumencie, jakim są stojące obok siebie naczyńka z akwarelą” – pisał w swoim „Dzienniku”. Wkrótce stał się mistrzem w operowaniu kolorem i do dziś nie ma sobie równych w sztuce pokazania poprzez kolor „drugiej strony”. Natomiast dziesięcioletni związek z Bauhausem, gdzie był nauczycielem, pokazuje, że oprócz koloru istotna była dla niego konstrukcja. „Artyście udaje się ożywić formy w sposób tak przekonywujący, ponieważ patrzy na nie oczami wizjonera i porządkuje je subtelną inteligencją poety” – pisze o malarzu Joseph-Émile Muller. W 1931 roku rozpoczął pracę nauczyciela w Akademii Sztuk Pięknych w Düsseldorfie, lecz już dwa lata później posłuchał dobrej rady żony i wyjechał z Niemiec do Szwajcarii. Dla nazistów był po prostu „degeneratem” i „psychopatą”. Zmarł w 1940 roku na skutek stwierdzonej kilka lat wcześniej sklerodermy. Pozostawił po sobie prawie 9 tysięcy prac! Miał taki zwyczaj, że każdy, nawet najmniejszy swój rysunek, sumiennie katalogował. Nie są to duże obrazy, wręcz przeciwnie: lubił niewielkie formy. Niektórzy nazywali go „miniaturzystą”, bowiem zaledwie kilka jego obrazów przekroczyło wymiar 50 cm.

Poetyckie kolory wszechświata

„Naprzód człowieku! Wykorzystaj te wywczasy, aby – jak powietrze – zmienić punkt patrzenia i przenieść się w inny świat; ten świat, odrywając od szarej codzienności życia, która nieuchronnie powróci, daje nowe siły do jej zniesienia” – pisał Klee („Wyznania twórcy”).

Według niego artysta to kreator światów. Z jednej strony ma szeroko otwarte oczy skierowane na obserwacje w świecie zewnętrznym, z drugiej strony zamyka oczy, by spojrzeć w głąb, do wewnątrz. Działa w polu napięć pomiędzy widzialnym i niewidzialnym, racjonalnym i nieracjonalnym, ziemskim i nadnaturalnym. Poprzez swoją twórczość Klee równoważył te przeciwności i sprawiał, że stawały się jednością. Sztuka dla Klee to zwierciadło kosmosu, a jego prace tworzą uniwersalną encyklopedię rodzaju ludzkiego. Pomysł kuratorów berlińskiej wystawy był taki, żeby ten wszechświat pokazać. Tak więc w kilkunastu salach podziemi Neue Nationalgalerie zobaczymy wędrówkę człowieka przez życie, jego środowisko, przejawy kultury, wierzenia, przeróżne stany emocjonalne, siły kreatywne i destrukcyjne, które nim miotają.

Kosmos Klee

Ponad 250 prac artysty podzielonych jest tematycznie, a każdy rozdział wystawy szereguje je chronologicznie. Tematy układają się w cykl życia człowieka: od narodzin do śmierci. Pomiędzy tymi polami znajdują swoje miejsce kolejne etapy: dzieciństwo i wczesna młodość, a potem dojrzałość i siły nią rządzące, a więc Eros i kobiecość oraz męskość (a w ich ramach związane z nimi macierzyństwo i ojcostwo). Spotkanie z naturą, która otacza człowieka od narodzin: rośliny, zwierzęta, krajobrazy. Później przychodzi czas na obcowanie z kulturą: teatr, muzyka, architektura i pisarstwo to kolejne tematy ekspozycji. Ostatnie sale pokazują tematy związane z końcem: wojna, strach i smutek, śmierć. Podział, jakiego dokonali kuratorzy wystawy sprawia, że uniwersalne przesłanie Klee pozwala oświetlić aspekty jego własnej biografii.

Niewielkie prace, malowane na płótnie, kawałkach gazy czy juty, farbami olejnymi, tuszem i akwarelami pokazują wszechświat głęboko ludzki i bliski. Obcowanie z taką sztuką daje ukojenie, bo jest dla człowieka. Jeszcze przez kilkanaście dni można oglądać tę ciekawą ekspozycję, którą koncept kuratorów dodatkowo uatrakcyjnia. Później można odwiedzić Berno, gdzie od czerwca 2005 roku działa muzeum imienia Paula Klee. Zgromadzono tam ponad cztery tysiące jego prac, z tego 200 udostępnionych jest na stałej wystawie.

Neue Nationalgalerie

Potsdamer Strasse 50, Berlin

Wystawa czynna do 8 lutego codziennie oprócz poniedziałków w godzinach od 10 do 18 (w czwartki do godziny 22). Bilet wstępu kosztuje 10 euro, dzieci do 16. roku życia mają wstęp bezpłatny.

www.kleeinberlin.org

Zentrum Paul Klee

Monument im Fruchtland 3, Berno

Muzeum jest czynne codziennie oprócz poniedziałków w godzinach od 10 do 17. Bilet kosztuje około 20 franków szwajcarskich, dzieci w wieku od 6 do 16 lat płacą połowę ceny.

www.paulkleezentrum.ch

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama