Krok naprzód w poznaniu funkcjonowania mózgu
Pytana o to, co najbardziej fascynuje ją w tym organie, jakim jest mózg, Aleksandra Kołodziej, siedlczanka studiująca neurokognitywistykę, odpowiada krótko: - Fakt, że w każdym aspekcie życia bez końca można sobie zadawać pytanie: „Co w tym momencie dzieje się w głowie?”.
Od wielu lat próbę rozgryzienia tej zagadki podejmuje psychologia, jednak mózg nadal w pewnych aspektach pozostaje jak czarna skrzynka. Dzisiaj to wyzwanie podejmują neurokognitywiści. - Zaczynamy szukać w tej skrzynce, by chociaż częściowo wyjaśnić, jak działa - mówi A. Kołodziej.
Na gruncie polskiej nauki trudne do wypowiedzenie słowo zastąpiło pojęcie „neuronauka”, stanowiące bezpośrednie tłumaczenie ang. neuroscience. Neurokognitywistyka jest młodą dziedziną wiedzy. - Mówiąc najprościej, jest to nauka o funkcjonowaniu mózgu - definiuje moja rozmówczyni, zwracając uwagę, że jako kierunek studiów umożliwia łączenie tradycyjnej wiedzy psychologicznej z psychofizjologią. Z badawczego punktu widzenia pozwala zatem zrobić krok naprzód w poznaniu funkcjonowania mózgu.
- Na poziomie mózgu, czyli na poziomie psychofizjologicznym, elektrofizjologicznym (elektroencefalografia) bądź funkcjonalnym (rezonans magnetyczny), szukamy biologicznego podłoża funkcji, które znamy dzięki psychologii. Bardzo dokładnie opisała ona funkcje poznawcze: pamięć, uwagę, koncentrację. Z czasem zaczęto się jednak zastanawiać, co w tym czasie dzieje się w mózgu, tj. jakie jego działania są znamienne dla konkretnych czynności umysłu - tłumaczy siedlczanka.
W ubiegłorocznej edycji programu Diamentowy Grant projekt Aleksandry Kołodziej znalazł się wśród 86 projektów naukowych wyróżnionych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, a realizowanych przez wybitnych studentów z polskich uczelni i instytucji. Oscyluje on na pograniczu neurokognitywistyki, psychologii poznawczej i psychologii klinicznej, a zatytułowany został „Asymetria w paśmie alfa znad okolic czołowych jako czynnik wyjaśniający zmiany poznawcze w depresji”.
- Zaburzenia nastroju są jednymi z najczęściej diagnozowanych chorób psychicznych w ostatnich latach. Oprócz tradycyjnych, behawioralnych wskaźników, coraz częściej do weryfikowania oraz wyjaśniania zmian u tych grup osób wykorzystuje się nowoczesne metody psychofizjologiczne, m.in. miary elektrofizjologiczne - wyjaśnia A. Kołodziej. Badania rozpoczęła we wrześniu. To zbyt mało czasu, by sformułować wnioski. - Wiadomo z wcześniejszych badań, że dla osób z zaburzeniami nastroju, charakterystyczna jest pewna asymetria pracy mózgu, jakiej nie zauważymy u osób zdrowych. Upraszczając: lewą półkulę ich mózgu cechuje wyższa aktywność w paśmie alfa. Dotyczy ona głównie części czołowych, odpowiadających między innymi za funkcje poznawcze: uwagę, pamięć, koncentrację, podejmowanie decyzji. Asymetria mózgu w funkcjonowaniu poznawczym skutkuje gorszą pamięcią, słabszym integrowaniem informacji. Chciałabym połączyć wiedzę elektrofizjologiczną z wiedzą o wskaźnikach typowo behawioralnych - stwierdza diamentowa studentka.
Chociaż o pracy mózgu A. Kołodziej mogłaby opowiadać bez końca, przyznaje, że najczęściej formułowane przez jej audytorium pytanie dotyczy sposobów wykorzystania potencjału mózgu. - Ważnym pojęciem jest plastyczność mózgu - zaznacza. - Jeszcze niedawno uważano, że rodzimy się z pewną pulą neuronów, które z czasem obumierają. Okazuje się jednak, że to nieprawda: komórki nerwowe odbudowują się, tworząc nowe połączenia. Warunkiem utrzymania sprawności mózgu jest dostarczanie mu ciągle nowych bodźców, które motywować go będą do pracy, do swoistej gimnastyki. Dzięki temu zachowa plastyczność; im jest ona wyższa, tym więcej połączeń między neuronami, które warunkują zdrowie mózgu - tłumaczy. W kilkuosobowym zespole młodych naukowców realizuje projekt Neurogra.pl, umożliwiającym bardzo praktyczne, aplikacyjne zastosowanie nauki. - Po przeglądzie badań wiemy, że pewne ćwiczenia wykonywane systematycznie mogą wpływać na poprawę pamięci. Ta wiedza „opakowana” została w ładne graficzne gry, które mają za zadanie trenować pamięć. Nie dajemy oczywiście złotego środka, a same ćwiczenia wymagają dużo zaangażowania, jednak są to gry, których skuteczności dowodzą testy, jakim je poddajemy - dopowiada.
- Wiele osób uważa, że wyćwiczenie pewnej umiejętności umysłu pozwala zachować ją do końca życia. Tymczasem z mózgiem jest podobnie jak z masą mięśniową: chodzenie na siłownię zaowocuje jej wzrostem, ale przerwa powoduje utratę tego, co się „przypakowało” - A. Kołodziej obrazowo wyjaśnia mechanizm utrzymania dobrej kondycji umysłowej, warunkowanej przez nieustannie pobudzanie mózgu do pracy, podsuwanie kolejnych wyzwań. Krzyżówki, sudoku i inne zadania związane z łamaniem głowy działają, ale tylko do momentu, gdy nie wpadnie się w pewien automatyzm. - Badania dowodzą, że świetnym treningiem dla mózgu jest aktywność fizyczna: taniec, trening aerobowy, nowe dyscypliny sportu. Doskonale na sprawność mózgu wpływają także relacje społeczne - wyjaśnia. - Najgorsze, to pozostać w stabilnym stanie, bez nowych wyzwań, nauki nowych rzeczy czy spróbowania nauki tańca w wieku 70 lat - puentuje.
Monika Lipińska
Co Panią najbardziej fascynuje w tym organie, jakim jest mózg?
Fakt, że w każdym aspekcie życia bez końca można sobie zadawać pytanie: „A co w tym momencie dzieje się w głowie?”. Zastanawiając się nad swoimi emocjami, zawsze wracałam do mózgu. To dla mnie organ odpowiadający za to, jak żyjemy.
W mózgu wszystko się zaczyna.
Można tak powiedzieć. To taka „machina”, która jest w stanie wygenerować całe spektrum zachowań, emocji, których doświadczamy na co dzień, nie przywiązując do nich wagi z powodu ich oczywistości. Gdyby nie mózg, nie bylibyśmy w stanie czuć, robić, myśleć, uczyć się nowych rzeczy... W nim znajduje się źródło wyjaśnienia, jak działa ludzki organizm.
Także odpowiedź na pytanie, dlaczego tak wielu z nas dotyka depresja?
Chociaż z mózgiem kojarzą nam się głównie wszelkie działania intelektualne, to przecież emocje nie biorą się znikąd. Generuje je głównie układ limbiczny. Na przykład za wspomnienia z dzieciństwa odpowiada miedzy innymi hipokamp. Depresja, która - ze względu na to, że dotyka ogrom ludzi - staje się dzisiaj problemem społecznym. Wbrew obiegowym opiniom - nie zawsze zapadają na nią ci, którzy doświadczyli jakiejś tragedii. Są ludzie, którzy racjonalnie mówią, że w ich życiu wszystko gra, ale nie są w stanie normalnie funkcjonować. Właśnie to każe zadać pytanie, co leży u podłoża depresji.
Jaka droga zaprowadziła Panią do neurokognitywistyki?
Moje zainteresowania naukowe ukształtowały się dość wcześniej, bo już na etapie gimnazjum. Fascynowała mnie psychologia. W jednym z wydań miesięcznika „Charaktery” znalazłam artykuł o neuroestetyce, nowej dziedzinie nauki badającej - poprzez nowoczesne metody rejestracji ruchów gałek ocznych, funkcjonalny rezonans magnetyczny albo EEG - w jaki sposób odbieramy sztukę. Temat był mi bliski, ponieważ interesowałam się sztuką, trochę malowałam. Rok później znalazłam artykuł twórcy neurokognitywistyki prof. Andrzeja Wróbla, który informował, że na SWPS ruszył nowy kierunek, a od kolejnego roku będą pełnowymiarowe studia z neurokognitywistyki. Dla mnie był to strzał w dziesiątkę. Podjęłam decyzję i nie zmieniłam zdania przez całe liceum.
Swoją wiedzą podzieliła się Pani z siedlczanami podczas ubiegłorocznego Festiwalu Nauki i Sztuki w Uniwersytecie Przyrodniczo-Humanistycznym.
Festiwale mają swój klimat: przyjeżdżają na nie ludzie z pasją, mają coś do powiedzenia, można dużo się dowiedzieć. Dla mnie były one okazją do pierwszego dotknięcia nauki, śmiem twierdzić, że wychowałam się na festiwalach w wydaniu siedleckim. Kiedy w 2014 r. ich pomysłodawca dr Ryszard Kowalski dowiedział się, że otrzymałam grant, zaprosił mnie do udziału w 15 edycji FNiS. Od dwóch lat ja też organizuję w Warszawie popularnonaukową imprezę pod nazwą Dzień Mózgu, który w tym roku odbędzie się 21 marca w warszawskiej siedzibie SWPS.
Pani przyszłość to nauka?
Coraz bardziej się w niej odnajduję, ponieważ mam potrzebę odkrywania. Nie są to być może wielkie odkrycia, choć większości z tym kojarzy się nauka, ale gotowość poznawania świata głębiej: nie na podstawie własnych domysłów czy czasem błędnych sądów, tylko w oparciu o rzetelne fakty, które zawsze do mnie najbardziej przemawiały. Lubiłam wiedzieć do końca, znać odpowiedź na pytania: „Dlaczego? Jak to działa? Skąd się to bierze?”.
Skąd się to bierze?...
To na pewno kwestia genów i wychowania. Dokładność do bólu i ambicję zaszczepili we mnie rodzice, którzy są ludźmi bardzo dokładnymi i poukładanymi merytorycznie. Wszystko, co robiłam, miało być porządne - rodzice mnie do tego inspirowali, więc ja również nigdy nie tolerowałam fuszerki. Teraz, jeśli czegoś nie zrozumiem, nie twierdzę, że to umiem. Można to nazwać dokładnym poznawaniem świata.
Nauka może byś fascynująca.
Mnie fascynuje. Kiedyś stałam z boku - dzisiaj dysponuję własnymi danymi, analizuję je, z wyników wyprowadzam wnioski. Mogę podzielić się nimi z innym (a dyskusje naukowe są emocjonujące). Mam poczucie, że poznaję to, co nas otacza, od podszewki, w miarę możliwości, które daje nam współczesny świat.
NOT.
ML
Echo
Katolickie 6/2015
opr. ab/ab