• Gość Niedzielny

Starość i jej problemy

Średnia długość życia systematycznie wzrasta. Tymczasem jako społeczeństwo jesteśmy nieprzygotowani na wyzwania związane ze starością

 

Starsza pani w długim płaszczu ciągnie wózek po sklepie. Zdaje się nieobecna, tak usilnie stara się skupić uwagę na zakupach, niczego nie zapomnieć, nie przeoczyć różnicy w cenie tańszego sera od droższego, nie przekroczyć wyznaczonej na ten dzień kwoty. Młodsi starają się przytomnie ustępować drogi wózkowi, z wysiłkiem ciągniętemu przez starszą panią. Nie zawsze się to udaje, krótkie „przepraszam” i „proszę” załatwiają sprawę, młodość ze starością zdają się dogadywać, a przynajmniej rozumieć konieczność kompromisów. Jedno pokolenie, drugie pokolenie, trzecie pokolenie, wszyscy wiedzą, o co chodzi, upływ czasu ma znaczenie, nawet jeśli jeszcze nie doświadczyli, to wiedzą, że na starość łatwo nie jest, zdrowie szwankuje, niska emerytura ogranicza możliwości, a młodzi, choć bliscy, jakby nie mieli czasu…

Ze stulecia na stulecie średnia długość życia wzrasta i trend ten przyspiesza. Nasze społeczeństwo tym samym coraz bardziej się starzeje, od początku trzeciego tysiąclecia można zaobserwować wręcz srebrne tsunami, jak to ujęła Barbara Gruszka-Zych w swoim tekście na temat geriatrii, czyli gwałtowny wzrost liczby seniorów, którzy nie rezygnują z aktywności („Tsunami czy szansa?”, GN 2/2022 s. 47). Jej rozmówcy, dr Jarosław Derejczyk oraz dr Elżbieta Pyrkosz-Cifonelli, współautorzy książki „Drogowskazy w geriatrii”, podkreślają, że jako społeczeństwo wciąż nie jesteśmy w pełni otwarci na zdrowotne potrzeby seniorów. Co więcej, jak mówią statystyki, w Polsce za mało (i to dużo za mało!) jest łóżek na oddziałach geriatrycznych, a 500 czynnych lekarzy geriatrów to jedna trzecia zapotrzebowania. Mało kto zdaje sobie zapewne sprawę z tego, że leczenie seniorów rządzi się (albo powinno się rządzić) odrębnymi regułami. Oraz z tego, że – jak podkreśla dr Derejczyk – uczenie się, jak żyć w starości, powinno zaczynać się „od poczęcia”, a nie dopiero od 60. urodzin. Kto wie, być może gdyby stało się to regułą, nie trzeba byłoby przekonywać polityków, że ich polityka „senioralna” jest w rzeczywistości odbiciem ich… politycznej mądrości?

„Historyczny dorobek życia starszych, ich godność i wkład, jaki wnieśli w rozwój kolejnych pokoleń, nakazują zapewnienie im ochrony i wsparcia” – czytamy w „Drogowskazach” i – choć to truizm, bo już dawno temu biblijne księgi mądrościowe wielokrotnie to podkreślały – chyba należałoby tę zasadę przypomnieć w czasach, w których kolejne starsze panie i starsi panowie małymi krokami usiłują pchać wózek ze starannie i długo dobieranym towarem lub nie zapomnieć, o której godzinie jaką tabletkę powinni zażyć. Starość to nie jest choroba, ale etap w życiu, w którym na przestrzeni lat choroby, takie czy inne, się pojawiają. I z taką samą odpowiedzialnością jak do chorych w każdym innym wieku należy podejść do seniorów, stosując wszelkie adekwatne do tego wieku środki. Wydaje się jednak, że seniorom wciąż jako społeczeństwo (i państwo) mamy za mało do zaoferowania. Czy aby nie dlatego, że szacunek do siwizny, choć konieczny, zdaje się wielu… bezproduktywny?

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama