Różaniec na śmietniku? - czyli o życiu dewocjonaliów

Dewocjonalia to przedmioty służące kultowi i pobożności. Jak powinniśmy je traktować? Czym się różni poświęcenie od błogosławieństwa?

Święcimy różańce, medaliki i obrazki ze świętymi, co wtedy się z nimi dzieje? Może zyskują jakąś wyjątkową moc, stają się fetyszem, bo czasami mówimy o nich cudowny? Potem kiedy są już zniszczone tak bardzo, że nie nadają się do użytku, pytamy: co z nimi zrobić?

Przyznam, że kilkakrotnie zadano mi właśnie mniej więcej takie pytania. Nic dziwnego, bo dewocjonaliów mamy sporo. Od nas zależy jak je potraktujemy - weźmiemy do ręki i zaczniemy się modlić, wrzucimy do szuflady, czy zawiesimy na widocznym miejscu, choćby w samochodzie, bo jak mówią niektórzy - podobno mają chronić przed złem. Czy tak jest rzeczywiście już za chwilę.

Dewocjonalia? A co to takiego?

Wspomnianą przed chwilą nazwę „dewocjonalia” używamy obecnie bardzo rzadko, dlatego zajrzałam do wielotomowej Encyklopedii Katolickiej i tam pod takim właśnie hasłem można przeczytać, że słowo „dewocjonalia” pochodzi od łacińskiego devovere, czyli poświęcić, przeznaczyć na ofiarę. Oznacza miniaturowe przedstawienie lub wyobrażenie osób świętych lub tajemnic wiary chrześcijańskiej, a także przedmioty używane przy spełnianiu praktyk religijnych. Przez błogosławieństwo lub poświęcenie, dewocjonalia stają się sakramentaliami i zaliczane są do przedmiotów kultu.

Skąd się wzięły? Ich początki sięgają połowy II wieku i związane są ze zwyczajem otaczania czcią pamiątek po świętych, którymi najczęściej były kawałki materiałów otarte o relikwie świętych lub przedmioty przez nich używane. Dewocjonalia pojawiły się też w związku ze zwyczajem przywożenia pamiątek z miejsc świętych, kiedy w IV wieku zainicjowano ruch pielgrzymkowy. Potem rozpowszechniły się w średniowieczu na skutek wzrostu zewnętrznych praktyk pobożności ludowej. Najczęstsze formy dewocjonaliów to krzyżyki, figurki NMP i świętych oraz obrazki i medaliki przedstawiające Chrystusa, Maryję i świętych oraz symbole najważniejszych tajemnic wiary chrześcijańskiej. Przystosowane są do noszenia lub umieszczania na widocznym miejscu. Oddzielną grupę dewocjonaliów tworzą przedmioty służące do spełniania przez nas praktyk religijnych i odprawiania nabożeństw, jak na przykład: różańce, świece i książeczki do nabożeństwa. Dewocjonalia odróżnia się od wotów zawieszanych przy lub na obrazach, chociaż wśród nich możemy zauważyć też różańce czy medaliki. W gotyku i baroku dewocjonalia odznaczały się walorami artystycznymi i zaliczane były do dzieł sztuki religijnej. Jeżeli ktoś jeszcze nie był i nie widział, proponuję obejrzeć te, które zostały zgromadzone w skarbcu na Jasnej Górze. Rzeczywiście są piękne. Fabrycznie dewocjonalia zaczęto produkować dopiero w XIX wieku.

Błogosławimy czy święcimy?

Zdarza się, że nasze pierwsze dewocjonalia dostajemy już z okazji przyjęcia chrztu świętego. Mamy zawieszają też medalik we wózku dziecka i jak kiedyś przeczytałam na jednym z forów internetowych: „koniecznie na czerwonej wstążce, bo to przynosi szczęście i będzie chronić najmłodszego członka rodziny”. Mam nadzieję, że nikt nie potraktował poważnie tej rady o wstążce. Potem nadchodzi czas Pierwszej Komunii Świętej i wraz z nią książeczka do nabożeństwa, medalik lub krzyżyk. Ktoś wyjeżdża na pielgrzymkę do pobliskiego sanktuarium czy oddalonego wiele kilometrów Wiecznego Miasta i rośnie ilość poświęconych różańców i obrazków z podobiznami świętych przywieziona i podarowana najbliższym. - Nie kupuję dewocjonaliów tylko dostaję — potwierdza w rozmowie ze mną pani Ewa. A siedząca obok niej pani Małgorzata dodaje, że krzyże i obrazki ze świętymi najczęściej przynosi jej rodzinie teść. - Twierdzi, że nam na pewno się przydadzą. Powoli brakuje już miejsca w domu, bo przecież wszystkich nie powieszę — dodaje.

Kiedy dostajemy od kogoś dewocjonalia najczęściej usłyszymy, że są poświęcone. Ale w ogłoszeniach parafialnych pewnej parafii znalazłam informację: „przedmioty kultu błogosławimy według potrzeb w zakrystii po Mszy Świętej”. Natomiast w innych: „Dewocjonalia w okresie letnim poświęcamy przed bazyliką i w zakrystii w godzinach jej otwarcia. W okresie zimowym - w zakrystii. Gdy zakrystia jest zamknięta różne pamiątki religijne poświęcamy w kaplicy Sakramentu Pokuty”. To błogosławimy czy święcimy?

Termin „poświęcenie” dosłownie określa obrzędy związane z oddaniem do użytku liturgicznego kościoła lub ołtarza. Natomiast takie przedmioty jak różaniec, książeczki do nabożeństwa, obrazki święte ksiądz błogosławi. Przedmiot pobłogosławiony powinien być wykorzystywany w celach religijnych i duchowych. Medalik lub różaniec nie powinien być postrzegany jako modna ozdoba, ale jako forma wyrażania wiary ułatwiająca skupienie się na modlitwie i przypominająca do kogo się wtedy zwracamy. Ksiądz błogosławiąc przedmiot religijny może też użyć wody święconej i nią go pokropić. Stąd pewnie wzięło się określenie „poświęcenie”. Zresztą nie jest to jedyne słowo w języku polskim, które ma kilka znaczeń. Podczas błogosławieństwa przedmiotów ksiądz może też pomodlić się słowami: „Wszechmogący wieczny Boże, wszystko cokolwiek stworzyłeś jest dobre i nie ma niczego, co byłoby złe samo z siebie, o ile przyjmujemy je z dziękczynieniem z Twojej ręki. Wszystko bowiem uświęca Twoje słowo i nasza modlitwa. Chwalimy Cię i uwielbiamy. Dzięki Ci składamy, bo wielka jest chwała, moc i dobroć Twoja. Pobłogosław (różaniec, medalik, itd.) , aby wszyscy, którzy zgodnie z Twoją wolą będą używać (będą się tym posługiwać), wzrastali w wierze, a od Ciebie doznawali pomocy i opieki. O to prosimy przez Chrystusa Pana naszego. Amen”. Przyznam, że z pobłogosławieniem dewocjonaliów bez pokropienia wodą święconą spotkałam się dopiero kilka lat temu. Do naszej parafii przyszedł nowy Ksiądz Proboszcz i kiedy przed zakrystią zwróciliśmy się do niego z prośbą o poświęcenie kupionych właśnie krzyżyków, od razu uczynił nad nimi znak krzyża i pomodlił się. To wystarczyło.

Nie magiczny akt,
ale zaproszenie Boga

Kiedy nasz obrazek czy różaniec zostanie pobłogosławiony musimy pamiętać, że nadal jest to „tylko” obrazek czy różaniec i nie powinien zastępować nam Boga, chociaż jego przeznaczenie nie jest już świeckie, czyli na przykład nie może być traktowany jak ozdoba. „Rzeczy święte przeznaczone aktem poświęcenia lub błogosławieństwa do kultu Bożego, należy otaczać czcią i nie wolno nimi posługiwać się do użytku świeckiego lub niewłaściwego, chociaż są własnością osób świeckich” - tak mówi Kodeks Prawa Kanoniczne.

Musimy pamiętać, że dewocjonalia w momencie pobłogosławienia nie „otrzymują” żadnej mocy. Chrześcijanin nie może ich traktować jak przedmiotów przynoszących szczęście lub magicznych, jak to miało miejsce w przypadku wspomnianego już medalika na czerwonej wstążce, który miał chronić niemowlę, czy różańca zwieszonego w samochodzie. Przeczytałam wypowiedź chyba ks. Andrzeja Przybylskiego, który tłumaczył, dlaczego wiele rzeczy w Kościele się święci i wydaje mi się, że jego słowa to strzał w dziesiątkę: „Warto jednak pamiętać, że takie poświęcenia nie są sakramentami. Nazywa się je czasami sakramentaliami i tym się one różnią od sakramentów, że ich skuteczność zależy od wiary i świętości osób, które w tych poświęceniach uczestniczą. Tak więc poświęcenie czegokolwiek nie jest magicznym gestem, które w czarodziejski sposób zmienia natychmiast rzeczy i ludzi. Poświęcenie domu nie gwarantuje, że zawsze będzie w nim panowała zgoda, jeśli na przykład jego mieszkańcy nie chcą być ludźmi pojednania i przebaczenia. Kiedyś poświęciłem piękny, nowy samochód. Bezpośrednio po tym wydarzeniu właściciel wsiadł do swojej limuzyny, wyjechał z placu kościelnego i natychmiast miał stłuczkę. Na szczęście wyszedł z samochodu i z uśmiechem stwierdził: „Widzi ksiądz, to pierwsze skutki poświęcenia. Bóg mi przypomniał, że muszę być bardziej ostrożny, bo następnym razem może być tragiczniej”. Poświęcenie czegokolwiek to nie magiczny akt, ale oddanie Bogu rzeczywistości ziemskich i zaproszenie Go do współpracy z człowiekiem w ich użytkowaniu.

Jeżeli ktoś traktuje przedmioty jakby miały magiczną siłę i przynosiły szczęście, to w tym momencie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Tak wierzyli wyznawcy fetyszyzmu, czyli religii pierwotnej, a nie chrześcijanie. Dewocjonalia nie mogą być też taktowane jak amulet, talizman, czyli osobisty przedmiot o charakterze magicznym, z przypisywanym mu działaniem ochronnym. Wiara w talizmany, amulety czy fetysze jest sprzeczna z wyznawaną przez nas, chrześcijan wiarą. To Bóg nam pomaga, a nie przedmiot, choćby to był różaniec podarowany przez papieża, książeczka do nabożeństwa ofiarowana z okazji Pierwszej Komunii Świętej, czy obrazek przedstawiający świętego, w którego życiu działy się cuda.

Spalić, zakopać czy wyrzucić?

Dewocjonalia są potrzebne, bo przypominają nam o Bogu i modlitwie, pomagają nam odnieść się w modlitwie do Boga. Ale co zrobić kiedy nagromadzi się ich bardzo dużo i wiemy, że wszystkich nie będziemy używać? - Nie wyrzucam. Mój mąż kiedyś zaniósł je do kościoła i zostawił. Podobnie egzemplarze Pisma Świętego. Może komuś się przydadzą — mówi pani Małgorzata i dzieli się też innym pomysłem. Można je oddać jakiemuś katechecie, który przekaże je dalej dzieciom obecnym na religii.

Inna jest sytuacja z różańcami, które się pozrywały tak, że nie można ich naprawić; z książeczkami do nabożeństwa z podartymi kartkami czy obrazkami świętych, które są zniszczone przez upływający czas. Co wtedy z nimi? Obrazki można spalić. Nie mamy pieca, bo mieszkamy w bloku, może ma ktoś z rodziny czy znajomych. Można też oddać Ks. Proboszczowi, mam nadzieję, że pomoże. Kiedyś istniał również zwyczaj zakopywania różańców w poświęconej ziemi, ale współcześnie się od niego odchodzi. Z całą pewnością nie należy iść na łatwiznę i wyrzucać dewocjonaliów do śmieci we wszystkimi odpadami. Znalazłam też radę bpa Adama Bałabucha, przewodniczącego Komisji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w ramach KEP.: „Zużyte i zniszczone dewocjonalia poddajemy powtórnemu przerobowi. Metalową pasyjkę Pana Jezusa czy plastikową Matkę Bożą można pociąć na mniejsze kawałki i przeznaczyć do recyklingu, wkładając do specjalnych pojemników na plastik, metal, szkło. Najważniejsze, aby dewocjonalia nie były wyrzucane do ogólnego śmietnika i nie poniewierały się”. Warto również przedmioty niepoświęcone, ale z wizerunkami świętych, jak na przykład prasę katolicką, kartki świąteczne, jeśli nie mamy możliwości ich spalenia, oddać najlepiej do recyclingu, Ze znalezieniem specjalnych pojemników na papier na pewno nie będziemy mieli problemu. Najważniejsze, by szanować święte wizerunki i znaki, wtedy będziemy wiedzieli co z nimi zrobić.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama