Bóg jest miłością

To jedno z kluczowych stwierdzeń naszej wiary. Jak mówi św. Jan w swoim Liście: Bóg jest miłością. Co to właściwie oznacza?

To jedno z kluczowych stwierdzeń naszej wiary. Jak mówi św. Jan w swoim Liście: Bóg jest miłością.

To ten sam Jan, który na kartach Ewangelii był nazywany „umiłowanym uczniem”. To ten apostoł, który jako jedyny został z Jezusem pod krzyżem, ale też ten, który wraz ze św. Piotrem pierwszy odkrył pusty grób i uwierzył w zmartwychwstanie. Komu więc jak komu, ale Janowi można wierzyć, gdy mówi: Bóg jest miłością.

Co to właściwie oznacza? Bo słowo „miłość” bywa w naszym świecie dość wyświechtane.

W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu.

W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.

Warto to sobie uświadomić, że miłość Boga po pierwsze jest absolutnie bezinteresowna, a po drugie jest Jego inicjatywą. ON z miłości chciał nas obdarzyć życiem, gdy za grzechy zasługujemy na śmierć. Syn Boży wziął na Siebie nasze grzechy, by nam dać zbawienie. Sam Jezus w dzisiejszej Ewangelii o tym mówi:

Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich.

Właśnie Jezus oddał za nas swoje życie. Dosłownie.

My ludzie, każdy z nas, ja osobiście, przez popełniane codziennie zło względem Boga i ludzi, zasługuję na karę śmierci. Szokujące? Pewnie tak, ale taka jest brutalna prawda o nas, o mnie. I w tej beznadziejnej dla mnie sytuacji, Bóg posyła swojego Syna, by oddał życie za mnie, zamiast mnie. By przyjął na Siebie karę śmierci, która została mi sprawiedliwie zasądzona. W ten sposób mi darowano życie – życie wieczne.

Mało tego, Jezus Bóg – Człowiek zaprasza mnie, żebyśmy byli przyjaciółmi:

Wy jesteście przyjaciółmi moimi, jeżeli czynicie to, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni jego pan, ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem oznajmiłem wam wszystko, co usłyszałem od Ojca mego.

Tak Panie, chcę z Twoją pomocą kochać ludzi, jak mi przekazujesz. W ten sposób coraz bardziej zacieśnia się nasza przyjaźń.

Bóg jest miłością. Ze skazańca na karę śmierci przemienił mnie (i przemienia codziennie) w swojego przyjaciela. Co mogę powiedzieć? Mogę tylko zakrzyknąć:

Wołaj z radości na cześć Pana, cała ziemio,
cieszcie się, weselcie i grajcie.

Alleluja!

Andrzej Cichoń

Rozważanie napisane na niedzielę 6. 05. 2018 r.

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama