Bóg przychodzi, by mnie zbawić. ON, nie ja. Na czym więc polega moje nawrócenie?
Czas najwyższy, żebym się nawrócił. Trzeba się za siebie zabrać. Zrobię porządek że swoim życiem. Przestanę grzeszyć. Będę dla wszystkich dobry i miły. Przecież nie wiadomo, kiedy przyjdzie mi się z życiem pożegnać, a chciałbym się zbawić. Stop!
Kiedy wreszcie zrozumiem, że to tak nie działa. Przecież powinienem już wiedzieć, że jestem słabym człowiekiem. Będę dalej upadał, będę grzeszył. Jestem beznadziejny. Nie dam rady się zbawić. Więc co? Siąść i płakać?
Trzeba mi się wsłuchać w proroka Izajasza: Odwagi! Nie bójcie się! Oto wasz Bóg, oto pomsta; przychodzi Boża odpłata; On sam przychodzi, by was zbawić.
Bóg przychodzi, by mnie zbawić. ON, nie ja.
Na czym więc polega moje nawrócenie? Trzeba, bym zaczął widzieć oczyma wiary. Bym próbował patrzeć na ludzi tak, jak patrzy Bóg. Zachęca do tego św. Jakub w swoim Liście: Bracia moi, niech wiara wasza w Pana naszego, Jezusa Chrystusa uwielbionego, nie ma względu na osoby. Dla Boga nie ma znaczenia czy ktoś jest biedny czy bogaty. On kocha każdego człowieka. I tylko On może mnie na takie widzenie świata i ludzi otworzyć. Tylko On może prowadzić w stronę miłości do żony, synów, rodziców, brata, przyjaciół, znajomych, tych, których lubię bardziej, ale też tych, za którymi, delikatnie mówiąc, nie przepadam.
Panie, daj mi usłyszeć Twój głos, mówiący do mnie „Effatha”. Otwieraj moje oczy, otwieraj moje uszy na Twoje postrzeganie świata. To jedyne nawrócenie, które ma wartość, bo prowadzi do zbawienia.
Andrzej Cichoń
Rozważanie napisane na niedzielę 9. 09. 2018 r.
opr. ac/ac