Pan przychodzi - Pan przyjdzie

To, co osobiście przeżywamy, dzięki naszej wierze, może stać się dla nas perspektywą dla nowych, podjętych działań, ale również lekcją, która pokaże nam, jak ważne jest to, byśmy dzielili się swoimi doświadczeniami z innymi osobami

W ostatnim czasie szczególnie, zastanawiając się nad osobistym przygotowaniem do Adwentu, zapytałem samego siebie: w jakiej „perspektywie wiary” faktycznie żyję? Czy mamy świadomość dwóch kierunków. Pierwszy, to ten który był bliski wszystkim towarzyszącym Jezusowi osobom – to perspektywa zbawienia, czyli krzyża. Drugi, to prowadzący od tajemnicy śmierci i zmartwychwstania Chrystusa do doświadczenia żywej wspólnoty – Kościoła, oczekującej zesłania Ducha Świętego i powtórnego przyjścia Chrystusa.

Pan przychodzi - Pan przyjdzie

By łatwiej sobie to wyobrazić, możemy oczyma wyobraźni namalować górę, na szczycie której są obecne dwa wydarzenia: śmierć i zmartwychwstanie Chrystusa. Uczniowie wraz z Jezusem wspinają się na tę górę, by doświadczyć tych wydarzeń. My natomiast przyjmując te wydarzenia, tak jakbyśmy z tej góry schodzili i wyruszali w dalszą podróż. Właśnie Kościół, a więc i każdy wierzący jest w tym drugim kierunku. Naszą perspektywą jest przeżycie i przyjęcie śmierci i zmartwychwstania Chrystusa i wyruszenie ku „nowej ziemi i nowemu niebu”.

Właściwa perspektywa wiary jest też pomocna w kształtowaniu właściwych postaw w życiu codziennym. Codzienność to działanie, które rodzi miłość bliźniego, miłość wzajemną. Dzięki takiemu działaniu, takiej perspektywie, wzrastamy w doświadczeniu wspólnoty, Kościoła. W tym kontekście nasz śpiew: „Maranatha” oznacza coś znacznie więcej niż tylko radość z tego powodu, że „Bóg stał się Człowiekiem – ofiarowując nam swojego Syna”, ale idąc dalej, wskazuje na radość ze spotykania Boga w naszym życiu. Radość z podjętej z Nim współpracy i w końcu – radość z tego, że w ostatecznych czasach spotkamy się z Nim, twarzą w twarz.

Dziś pytając się o wiarę, możemy z całym przekonaniem stwierdzić, że dzięki perspektywie Adwentu, przypominamy sobie i wzmacniamy w nas to piękne doświadczenie żywej wiary, która rodzi dobro, miłość… Choć oczekujemy czegoś podobnie jak apostołowie, nowego, niewyobrażalnego, to jednak mając już jakiś „plecak doświadczeń wiary”, możemy rodzić Jezusa wszędzie tam, gdzie w naszym życiu będzie panowało dobro.

Pomyślmy w tym kontekście, może trudnego rozważania, o konkretach.

Pewien mężczyzna, podczas spotkania pewnej grupy, opowiedział historyjkę o tym, jak zmieniła się jego relacja do jednej z jego córek, po tym jak podjął bardzo ważną decyzję. Córka wyjechała na studia do oddalanego sporo kilometrów od miejsca zamieszkania uniwersytetu i było jej bardzo ciężko. Zadzwoniła do domu, żeby podzielić się tym, z czym się zmagała. Jej ojciec postanowił rzucić wszystko i ruszyć w pięciogodzinną podróż samochodem do miejsca, w którym studiowała, żeby pokazać jej swoją miłość i wsparcie. Następnego dnia rano czekał na nią pod akademikiem. Widząc go natychmiast na nowo zrozumiała miłość swojego ojca do siebie i w tamtej chwili ich relacja, która wcześniej była słaba, została przemieniona. Jakiś rok później inny mężczyzna znalazł się dokładnie w takiej samej sytuacji i od razu wiedział, co ma zrobić.

To, co osobiście przeżywamy, dzięki naszej wierze, może stać się dla nas perspektywą dla nowych, podjętych działań, ale również lekcją, która pokaże nam, jak ważne jest to, byśmy dzielili się swoimi doświadczeniami z innymi osobami. Pan przychodzi – Pan przyjdzie, w różnych momentach naszego dnia, w różnych sytuacjach. Wiara, pomoże nam wzrastać w tych perspektywach, które rodząc dobro, przyniosą owoce Miłości.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama