Ciemności śmierci zostały przezwyciężone przez Tego, który daje życie, który sprawia, że wszystko wychodzi na jaw, którego potęga jest w stanie zamienić mrok w blask poranka
stron: 96
format: 130x210 mm
ISBN: 978-83-7485-235-7
rodzaj okładki: ze skrzydełkami
Wydawnictwo: Bratni Zew
„Podczas snu nas osłaniaj”: o to prosimy Pana pod koniec każdego dnia, zanim położymy się spać. To również tytuł tej książki, której celem jest rozproszenie ciemności, tak jak mała lampka rozświetla mrok kiedy nadchodzi noc, gdy zwracamy się do Boga w ostatniej przed snem modlitwie liturgicznej, jaką jest Kompleta.
Niniejsza książka powstała na modlitwie i jej zamiarem jest towarzyszyć podczas modlitwy temu, kto stawia pierwsze kroki w jej poznawaniu, jak również temu, kto chce pogłębić znajomość tej pięknej godziny liturgicznej, przez którą poświęca się Panu czas odpoczynku.
…nawet mrok nie będzie dla Ciebie ciemny
Ps 139,12
Już od pierwszych wersetów Księgi Rodzaju zauważamy, że światło zostało stworzone przez Boga, ono powstało po wypowiedzeniu słowa i oświeciło niebo i ziemię, było początkiem czasu, kiedy nastąpił wieczór i poranek i został odliczony pierwszy dzień. Pan jednak nie pozostawił nocy bez światła, jak to dalej czytamy: „Bóg rzekł: «Niechaj powstaną światła na sklepieniu nieba, aby oddzielały dzień od nocy, aby wyznaczały pory roku, dni i lata, aby były światłami na sklepieniu nieba i aby świeciły nad ziemią». I tak się stało: Bóg uczynił dwa duże światła. Światło większe, aby rządziło dniem, i mniejsze, aby rządziło nocą, i gwiazdy. I umieścił je Bóg na sklepieniu nieba, aby świeciły nad ziemią, aby rządziły dniem i nocą i oddzielały światłość od ciemności. I widział Bóg, że były dobre. I tak upłynął wieczór i poranek – dzień czwarty” (Rdz 1,14-19). Księga Rodzaju opowiada nam początek wszystkiego, co sprawia Słowo Boga działające w stworzeniu. Ono jednak nie jest sprawcą ciemności, lecz źródłem światła, które jaśnieje w dzień i oświetla noc. Słońce i księżyc, przez liczne ludy starożytne uważane za bóstwa, dla Izraela były po prostu przedziwnym sposobem rządzenia czasem poprzez zmieniające się cykle dnia i nocy, miesięcy, pór roku i lat.
„Bóg jest światłością i nie ma w Nim żadnej ciemności” (1J 1,5). Ciemności od zawsze były uważane jako zaprzeczenie istnienia, czysta nicość, niestałość i pustka. Ciemności właściwie nie ma, nie mają własnego istnienia. One nie pochodzą od Boga. Ciemność jest nieobecnością, nieobecnością Boga i Jego stwórczego słowa, milczeniem pośród wielkiego spustoszenia. Jakby to powiedział Bóg, przez usta proroka Amosa: „Oto nadejdą dni – wyrocznia Pana Boga – gdy ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz głód słuchania słów Pańskich. Wtedy błąkać się będą od morza do morza, z północy na wschód będą krążyli, by znaleźć słowo Pańskie, lecz go nie znajdą” (8,11 12). Prawdziwą nocą jest owo milczenie Boga, zmęczonego faktem, że zbuntowany lud nie chce Go słuchać, zatwardziały w grzechu i niewierności. Dzień Pański zapowiadany przez proroków staje się dniem ciemności, dniem oczyszczenia, kiedy całe popełnione zło ujawnia się w swych okropnych konsekwencjach: tam gdzie serce jest daleko od Boga, panują jedynie ciemności grzechu i cierpienia, jakie on niesie ze sobą. „Cóż wam po dniu Pańskim? On jest ciemnością, a nie światłem! […] Czyż dzień Pański nie jest ciemnością, a nie światłem jasności?” (Am 5,18.20). „Dzień ów będzie dniem gniewu, dniem ucisku i utrapienia, dniem ruiny i spustoszenia, dniem ciemności i mroku, dniem chmury i burzy, dniem dźwięku trąby i okrzyków wojennych przeciwko miastom obronnym i przeciw basztom wysokim. Udręczę ludzi, że chodzić będą jak niewidomi, ponieważ zawinili przeciwko Panu” (So 1,15 17). „Kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże?”, pyta prorok Malachiasz (3,2); objawienie się Boga, blask Jego światła, ukazuje jasno kondycję człowieka, który ukrywa się w ciemnej chmurze swojego grzechu – jest to antyteza, która osiągnie swój szczyt i wypełnienie w momencie śmierci Chrystusa. „Kiedy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej” (Mk 15,33), jak przepowiedział Amos: „Owego dnia – wyrocznia Pana – zajdzie słońce w południe i w jasny dzień zaciemnię ziemię!” (8,9). Dzień mgły i ciemności wypełnia się w tajemnicy męki i śmierci Tego, który „obarczył się naszym cierpieniem i dźwigał nasze boleści” (Iz 53,4), na którego spadła chłosta, która przyniosła nam zbawienie.
Walka pomiędzy kruchością ciemności i blaskiem Boga-Światła jest tematem Janowego prologu: „Na początku było Słowo, […] w Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie przemogła” (J 1,1.4-5). Jest to pojedynek wygrany definitywnie przez prawdziwe światło Słowa, które powie o samym sobie: „Ja jestem światłością świata; kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Ciemności nie są zdolne pokonać, zaciemnić, osłabić jasności Tego, który jest źródłem życia i jego światłem. Człowiek doświadcza Boga-Światło przez fakt widzenia, odkrywa swoją egzystencję rozjaśnioną obecnością Boga, dostrzega ową przedziwną obecność właśnie w ciemnej otchłani swoich lęków, swojej słabości i kruchości, swojego bólu i trudu, w nocy swojej wiary i oddalenia się od Boga. Właśnie tam, gdzie chciałby ukryć się przed Bogiem, czy raczej przejść niezauważonym, człowiek zostaje dostrzeżony przez spojrzenie miłości, które ze swej strony go oświeca, przywraca mu wzrok, pozwala mu widzieć, patrzeć w kierunku Boga, a przez Niego zobaczyć samego siebie i innych.
Takie jest doświadczenie modlącego się, który w Psalmie 139 zwraca się do Pana: „Jeśli powiem: «Niech więc mnie ciemność zasłoni i noc mnie otoczy jak światło», to nawet mrok nie będzie dla Ciebie ciemny, a noc jak dzień będzie jasna, bo mrok jest dla Ciebie jak światło” (11-12). Ciemności śmierci zostały przezwyciężone przez Tego, który daje życie, który sprawia, że wszystko wychodzi na jaw, którego potęga jest w stanie zamienić mrok w blask poranka.
Istnieje zatem nowa sytuacja człowieka odkupionego, tego, który doświadcza Boga-Światło i postanawia porzucić na zawsze uczynki ciemności, aby zostać przemienionym na obraz Tego, który uczynił go synem światłości, synem dnia. Jego sen czy jego czuwanie nie zmieniają jego stanu; on należy do Pana, żyje razem z Nim. „Wy, bracia – pisze Paweł – nie jesteście w ciemnościach, […] jesteście wszyscy synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności” (1Tes 5,4-5). Nawrócenie serca jest zatem wyraźnym zwrotem w kierunku światła, znakiem owej jasnej nocy, podczas której dokonało się przez Chrystusa nasze wyzwolenie, zwycięstwo nad imperium ciemności i śmierci, przez które On jako pierwszy przeszedł i odniósł zwycięstwo dla nas. „Niegdyś byliście ciemnością, lecz teraz jesteście światłością w Panu; postępujcie jak dzieci światłości. Owocem bowiem światłości jest wszelka prawość i sprawiedliwość, i prawda. Badajcie, co jest miłe Panu. I nie miejcie udziału w bezowocnych uczynkach ciemności, lecz raczej piętnując [je] nawracajcie tamtych. […] Wszystko, co staje się jawne, jest światłem. Dlatego mówi się: «Zbudź się, o śpiący, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus»” (Ef 5,8-14).
W noc Paschy lud Izraela doświadczył przejścia Pana; pierworodni spośród Izraelitów zostali ocaleni, natomiast pierworodni mieszkańcy Egiptu zostali dotknięci śmiercią. „Tej nocy czuwał Pan nad wyjściem synów Izraela z ziemi egipskiej. Dlatego noc ta winna być czuwaniem na cześć Pana dla wszystkich Izraelitów po wszystkie pokolenia” (Wj 12,42). Wyjście wyzwolonego ludu odbywa się pod znakiem obecności Pana w postaci obłoku za dnia i w postaci słupa ognia nocą. Podczas przejścia przez morze obłok przesunął się oddzielając wojsko egipskie od ludu Izraela: „[Dla jednych] był obłok ciemnością, [drugim] oświecał noc. I nie zbliżyli się jedni do drugich przez całą noc” (Wj 14,20). Obłok ciemności i obłok światła, zawsze jednak obłok, znak i zasłona misterium chwały Boga, Jego niezastąpionego światła, Jego własnej osoby, której nawet Mojżesz nie mógł widzieć, jedynie od tyłu.
Bóg uczynił świętą ową szczególną noc, tę, która pieczętuje wyzwolenie jego ludu z niewoli egipskiej, tę, która daje początek wędrówce ku Ziemi Obiecanej. Jezus przygotowywał się przez całe swoje ziemskie życie na to nowe spotkanie łaski i odkupienia. W godzinie, którą On sam nazwał „swoją godziną”, godziną swojego uwielbienia, ciemności zmówiły się najpierw w sercu Judasza, a następnie wszystkich oskarżycieli i prześladowców Jezusa, aż do skazania Go na śmierć, i to śmierć krzyżową. Była to noc czuwania i modlitwy, aby nie ulec pokusie, noc, podczas której duch był ochoczy, ale ciało mdłe, noc, podczas której uczniowie nie potrafili czuwać nawet jednej godziny, noc, która miała swój początek w sercu zdrajcy, jak to podkreśla Jan ewangelista: „On więc po spożyciu kawałka zaraz wyszedł. A była noc” (J 13,30). Była to ostatnia noc poprzedzająca nowy poranek, poprzedzająca ów „ósmy dzień”, który zapowiedział świt nowego dnia, kiedy stworzył na nowo światło pierwszego dnia. To był pierwszy dzień zmartwychwstania, czegoś więcej niż nowe stworzenie. Teraz przeżywamy każdy dzień i każdą noc pod znakiem owego poranka, owego nowego świtu, owego światła, które jest jedynym prawdziwym światłem. Wszyscy oczekujemy ostatecznego spełnienia się tego dnia, kiedy „już nocy nie będzie, i nie potrzeba będzie światła lampy i światła słońca, bo Pan Bóg będzie świecił nad nimi” (Ap 22,5).
opr. aś/aś