Czy nie potępiam innych osób?
Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony.
Łk 18,14
Duchu Święty, przyjdź!
Jezu, rozpoczynam z Twoją pomocą rozważanie tekstu biblijnego, który Kościół podaje na XXX Niedzielę Zwykłą.
Dzisiejsza Ewangelia zawiera przypowieść, która traktuje o moralności dwóch osób. Pierwszy z nich, faryzeusz, dumnie przyszedł do świątyni i bez żadnej skruchy modlił się. Druga osoba to celnik, w starożytności uosobienie wszelkich grzechów. Pozostaje on w tyle świątyni, by z żalem przepraszać za swoje przewinienia. Chrystus kończy tę przypowieść stwierdzając, że celnik odszedł usprawiedliwiony, faryzeusz zaś nie.
Poruszona w tej Ewangelii została kwestia stosunku wobec Boga. Jest On kochającym i miłosiernym Ojcem. Jak widać, usprawiedliwiony został celnik, którego grzechy były liczne. Był on jednakże skruszony przed Majestatem Boskim. Bóg wyciągnął do niego rękę dopiero wtedy, gdy celnik uznał swój błąd i zaczął za niego przepraszać.
Postawa faryzeusza nie zasługuje na potępienie za to, że nie był on skruszony. Często osobom, które w gruncie rzeczy nie są złe, ciężko przychodzi żal za grzechy. Być może nawet faryzeusz próbował go w sobie wzbudzić. Słowami, którymi rzeczywiście nadużył świętości miejsca, były te, w których mówi „jak i ten celnik”. Wkroczył on wówczas w intymną relację między Bogiem a celnikiem. Nie miał takiego prawa.
Dzisiejsza Ewangelia może nas uczyć, że każdy z nas jest indywidualnie odpowiedzialny za swoje grzechy. W relacjach z Bogiem tylko sami siebie możemy potępić. Nie oznacza to jednak, że inne osoby nie mogą być w naszych modlitwach obecne, wręcz przeciwnie. Różnica polega jednak na tym, że możemy modlić się za innych, ale niedopuszczalne jest to, byśmy w swojej modlitwie kogoś osądzali.
Panie Jezu, przemyślę w tym tygodniu:
1. Czy w czasie modlitwy jestem skruszony wobec Boga?
2. Czy nie potępiam innych osób?
3. Jaki jest mój stosunek wobec grzeszników? Pełen miłosiernego napomnienia, czy też braterskiego bicza?
opr. aś/aś