O Kościele, który czasem boli, ale też o Bogu, który na każdy ból ma lekarstwo
bp Grzegorz Ryś WIARA Z LEWEJ PRAWEJ I BOŻEJ STRONY
Zapis drogi z ćwierćwiecza
ISBN: 978-83-7767-877-0 |
Wspólnota w Kościele jest nam zadana, my jej nie tworzymy, my musimy do niej dorastać. Skoro wiara jest osobistym spotkaniem z Bogiem, to po co nam Kościół? Ten Kościół, który jest pełen takich samych grzeszników jak ja sam? Nieważne, czy jesteś w samym środku Kościoła, czy też nie znajdujesz dla siebie miejsca nawet na jego obrzeżach. Dzięki tej książce spotkasz Jezusa i dotkniesz Kościoła. W tekstach biskupa Grzegorza Rysia rozpoznasz Kościół, który Cię boli, ale też Boga, który na każdy nasz ból ma lekarstwo. To nie jest hurraoptymizm, to obietnica: zrozum Chrystusa, by zrozumieć Jego Kościół. A wtedy znajdziesz w tej konkretnej wspólnocie miejsce dla siebie. |
Gdy Jezus tam szedł [do domu Jaira], tłumy napierały na Niego. A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi; całe swe mienie wydała na lekarzy, a żaden nie mógł jej uleczyć. Podeszła z tyłu i dotknęła się frędzli Jego płaszcza, a natychmiast ustał jej upływ krwi. Lecz Jezus zapytał: «Kto się Mnie dotknął?». Gdy wszyscy się wypierali, Piotr powiedział: «Mistrzu, to tłumy zewsząd Cię otaczają i ściskają». Lecz Jezus rzekł: «Ktoś się Mnie dotknął, bo poznałem, że moc wyszła ode Mnie» (Łk 8, 42-46).
Chrześcijanin to człowiek żyjący we wspólnocie. Ta Ewangelia pokazuje jednak wyraźnie, że wspólnota to nie tłum. Z powodu tłumu Zacheusz nie mógł zobaczyć Chrystusa... Najbardziej przeraża to, że ów tłum stworzyli sami uczniowie Jezusa. Zacheusz nie mógł zobaczyć Chrystusa, bo uczniowie przestali zwracać uwagę na konkretnych ludzi. Właśnie dlatego ów biedny Zacheusz musiał podskakiwać i nikt mu nie chciał pomóc. Nikogo nie obchodziło, co się z nim dzieje. Tłum nie dostrzega osób.
Kobieta, o której wspomina Ewangelia Łukasza, również stoi w tłumie. A przecież Chrystus dobrze to widzimy z tłumem nie rozmawia. Człowiek w tłumie może jedynie próbować dotknąć Jezusa. Dlatego św. Piotr mówi: Mistrzu, to tłumy zewsząd Cię otaczają i ściskają. Jednak pośród napierających ludzi tylko ona została uzdrowiona. Stało się tak, ponieważ jest coś, co ją z tego tłumu wyróżnia owa kobieta przyszła na spotkanie z Jezusem, które jest spotkaniem osobistym.
Chrześcijanin żyje we wspólnocie, ale to nie oznacza, że powinien zapomnieć, iż jest osobą. Kościół to nie tłum. W Kościele każdy uczeń Jezusa powinien być sobą. Chrystus nie spotyka się z tłumem, ale po kolei z każdym z nas. Wiara jest osobistym spotkaniem z Bogiem to jedna z ulubionych myśli św. Łukasza. Jego Ewangelię wypełniają opisy bardzo osobistych spotkań Jezusa z ludźmi. Rozpoczyna ją spotkanie z Zachariaszem, potem Jezus spotyka się z Symeonem, z Zacheuszem, z Martą i Marią, i z wieloma innymi. Co więcej, Chrystus spotyka się z ludźmi w ich własnych domach! Bohaterami większości przypowieści zapisanych przez św. Łukasza także są konkretni ludzie (np. Samarytanin) albo rodzina (jak ojciec i synowie z przypowieści o synu marnotrawnym). To, że jesteśmy ludźmi wspólnoty, nie oznacza, że mamy się zgubić w tłumie.
Bycie we wspólnocie wcale nie jest proste. Łatwo zamienić Kościół w tłum. Wówczas człowiek przestaje myśleć samodzielnie i pozwala holować się wspólnocie. Niektórzy ludzie na Boże Narodzenie kupują choinkę, a na Wielkanoc święcą jajka, bo tak robią wszyscy. Tłum gna do Kościoła, więc po co się wyróżniać? Jednak w Kościele chodzi o to, by człowiek pozostał sobą, by indywidualnie spotykał się z Bogiem. Najważniejsze pytania, jakie Chrystus zadaje człowiekowi, są przecież bardzo osobiste.
opr. ab/ab