Bierzmowanie - sakrament, którego skutki nie są oczywiste, a "trudny wiek" przyjmującej go młodzieży sprawia, że wręcz wydaje się niepotrzebny, nie na miejscu. A jednak...
Młodzież nie słyszy ani nie czuje szumu wiatru, nie widzi też języków ognia. Czy wobec tego podczas bierzmowania nie wydarza się nic nadzwyczajnego?
W ciągu wieków określano go różnymi nazwami, nawiązującymi do jego liturgii czy do jego skutków. Mówiono więc o włożeniu rąk, pieczęci czy znaku, namaszczeniu, dopełnieniu, udoskonaleniu, umocnieniu. Dziś sakrament ten nazywa się najczęściej „pożegnaniem z Kościołem”. Po bierzmowaniu więź młodych z Kościołem zanika, młodzieży nie widać na nabożeństwach, a i frekwencja podczas samych przygotowań, rozłożonych na kilka lat, nie jest imponująca. Spotkania, konferencje, opracowanie życiorysu patrona, byleby tylko nie był bohaterem serialu telewizyjnego, egzaminy, a gdzieniegdzie sprawdzanie indeksów... Gołym okiem widać, że sakrament ten „przegrywa” z innymi sakramentami czy sakramentaliami, szczególnie ze święceniem samochodów na św. Krzysztofa czy święconką. Niektórzy przypominają sobie o nim dopiero przed ślubem. Inni „prześlizgują się” przez niego, w myśl zasady 3xZ: „zakuć, zdać, zapomnieć”. A skutkiem tego jest zupełne niezrozumienie celowości tego sakramentu, a nawet problemy z wymienieniem siedmiu darów Ducha Świętego. Młodzież nie słyszy ani nie czuje szumu wiatru, nie widzi też języków ognia. Czy wobec tego podczas bierzmowania nie wydarza się nic nadzwyczajnego?
Nic bardziej mylnego. Bierzmowanie to sakrament, który oprócz chrztu i kapłaństwa można przyjąć tylko raz w życiu. Jego celem, jak naucza Kościół (KKK 1285; KPK kan. 897), jest wprowadzanie w dojrzałość chrześcijańską przez ściślejsze związanie się z Kościołem, ubogacenie Duchem Świętym i — jako konsekwencja — stawanie się świadkiem Chrystusa.
Prawdą jest, że mówienie o Duchu Świętym przypomina nieco kroczenie we mgle. Ogień, gołębica, gwałtowny wicher — nieprzystające do siebie obrazy nie przybliżają nas do Trzeciej Osoby Boskiej. Jak bowiem mówić o kimś, kto nie ma oblicza i nie wypowiada ani jednego słowa. Problem z Duchem Świętym pojawił się już w czasach św. Pawła. Kiedy Apostoł Narodów przybył, pod koniec swej apostolskiej działalności, do Efezu i zapytał uczniów, czy otrzymali już Ducha Świętego, oni odpowiedzieli: „Nawet nie słyszeliśmy, że istnieje Duch Święty” (Dz 19, 2). Odpowiedź ta nie świadczyła najlepiej o uczniach z Efezu, ale i dziś wiedza przeciętnego chrześcijanina nie jest pełniejsza. Nierzadko ogranicza się do stwierdzenia, że zesłanie Ducha Świętego dokonało się w dniu Pięćdziesiątnicy, że Duch Święty jest Pocieszycielem i że mówi się o Jego obecności w Kościele. Duch Święty „wieje, kędy chce” i wciąż obdarza kolejne pokolenia chrześcijan swoimi darami. Czy aby na pewno? Sceptyków odsyłam do pism św. Tomasza z Akwinu, który wiele miejsca poświęcił darom Ducha Świętego. Był przekonany, że ich celem jest skuteczne uzdalnianie człowieka do tego, aby był bardziej wrażliwy i podatny na wszelkie natchnienia i pouczenia Ducha Świętego. Swoje poglądy św. Tomasz tłumaczył za pomocą metafory żagli. Podobnie jak żagle ustawia się tak, by odbierały podmuchy wiatru, tak dary Ducha Świętego orientują umysł i serce człowieka w kierunku oddziaływania natchnień i poruszeń Ducha.
„Przyjmij znamię daru Ducha Świętego” — te słowa biskupa towarzyszą gestowi włożenia rąk na bierzmowanego, który oznacza błaganie o dar Ducha Świętego. Wymowne jest też namaszczenie krzyżmem św. Nakreślenie znaku krzyża na czole symbolizuje wyciśnięcie znamienia, szczególnego znaku Ducha Świętego w duszy bierzmowanego.
Dar mądrości, rozumu, rady, męstwa, pobożności... we wszystkich katalogach darów Ducha Świętego pierwsze miejsce zajmuje właśnie rozum. Ukazuje to, jakimi drogami Duch prowadzi człowieka i umacnia go w apostołowaniu.
Choć sakrament bierzmowania nazywany jest sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej, to często przyjmują go niedojrzali chrześcijanie. Mimo ignorancji młodych ludzi i najróżniejszej motywacji przyświecającej przyjęciu przez nich tego sakramentu biskupi nie przestają bierzmować. I dobrze, sakrament ten określany jest też przecież jako „pasowanie na świadka wiary”. Świadek to ktoś, kto uobecnia prawdę i zmusza do jakiejś reakcji. Oby zostawiał w młodych coś więcej niż pamięć o tych siedmiu darach Ducha Świętego...
opr. mg/mg