Cotygodniowy felieton z "Gościa Niedzielnego" (43/2001)
Ta historyjka tak kusi do wyciągania dalekosiężnych wniosków, że zachodzi obawa, iż będą one banalne. Pretekst do niniejszego felietonu nie jest zbyt wyrafinowany, ale wobec nadzwyczajnych trudności, jakie przyszłość naszego narodu miała z zaliczeniem próbnej matury z matematyki na poziomie podstawowym, trzeba wrócić do przykładów na poziomie przedszkolnym.
Otóż prasa doniosła, że weterynarze uleczyli orła przedniego, znalezionego w Bieszczadach. Wieść o chorobie orła przedniego uwiera mózg niczym ciasne buty stopę. Jakże to? Orzeł, i to przedni, król ptaków, symbol Polaków — chory? No, ale niech tam. Zdarza się. Ważne, że symbol zdrowy i może wzbić się w przestworza, gdzie dumny i swobodny spoglądać będzie na Rzeczpospolitą. Tyle, że on wzbijać się nie chce, wolność ma, za przeproszeniem, w dziobie i bardziej od podniebnych lotów oraz panowania spodobały mu się dwie kury, którymi był karmiony podczas rekonwalescencji. Orle, czy ci nie żal? A orzeł na to: trzeba porzucić góry, dla kury, panie, dla kury.
Po tym wstępie to już jest samograj. Każdy może się rozejrzeć wokół i spytać, gdzie ci Polacy, orły, sokoły, których przodkowie wszak nie kurę sobie umieścili w herbie? Niestety, zachowanie herbowego ptaka w znacznej mierze odzwierciedla przewartościowania, jakie dokonują się w głowach Polek i Polaków. Mniej więcej w tym samym czasie ogłoszono wyniki pewnego sondażu, z którego wynika, że większość domaga się państwa coraz bardziej opiekuńczego, które wyręczy obywateli z nieprzyjemnego przywileju wolności; jej ceną jest poleganie przede wszystkim na własnych siłach. Oczywiście, państwo będzie narzekać, że nie ma środków, ale chętnie się w końcu podejmie roli opiekuna, bo im więcej państwo ma podopiecznych, tym bardziej uzasadnione jest zatrudnienie opiekunów.
Dyrektor zoo też się pewno z orlej decyzji ucieszy, bo nikt mu nie płaci za zwierzęta żyjące w lesie. Jest tylko jeden problem: za orlą przekąskę zapłacą podatnicy, ale kto zapłaci za opiekę nad całym narodem? Państwo i rząd są rzecz jasna nieodzowne, lecz pragnienie całkowitego uzależnienia się od nich stawia nas w dziwnej sytuacji. Orzeł karmiony przez człowieka wygląda jak orzeł, ale faktycznie jest dużym przedstawicielem drobiu.
Gdy biskupi zachęcają do wolontariatu, czyli ochotniczych działań wolnych ludzi dla dobra społecznego — wyręczających wszechobecność państwa — to miłośnicy darmowej kury i wyznawcy mirażu nawołują do budowania pomników Edwardowi Gierkowi. Zmarły niedawno były przywódca polskich komunistów staje się oto nowym symbolem; ktoś musi zastąpić orła-rencistę. Komitety pomnikowe nie chcą słuchać o długach (choć darmowych kur przecież nie ma), ale ciekawe, jak rozwiążą inny problem. To nie Wałęsa wyrzucił Gierka z gabinetu i z partii. To nie Buzek z Krzaklewskim wsadzili go do więzienia w stanie wojennym. To Kania, Rakowski, Jaruzelski. Ci, którzy dzisiaj rządzą, z prezydentem i premierem na czele, wówczas członkowie PZPR, nie ujęli się wtedy za kandydatem na pomniki. Czy dzisiaj będą proszeni o ich odsłonięcie?
opr. mg/mg