O religijnym aspekcie muzyki Fryderyka Chopina
Faryzeusze odeszli i naradzali się, jakby pochwycić Jezusa w mowie. Posłali więc do Niego swych uczniów razem ze zwolennikami Heroda, aby Mu powiedzieli: „Nauczycielu, wiemy, że jesteś prawdomówny i drogi Bożej w prawdzie nauczasz. Na nikim Ci też nie zależy, bo nie oglądasz się na osobę ludzką. Powiedz nam więc, jak Ci się zdaje? Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie?”. Jezus przejrzał ich przewrotność i rzekł: „Czemu Mnie kusicie, obłudnicy? Pokażcie mi monetę podatkową”. Przynieśli Mu denara. On ich zapytał: „Czyj jest ten obraz i napis”? Odpowiedzieli: „Cezara”. Wówczas rzekł do nich: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,15-21).
Nie można w jednym rzędzie ustawić Boga i Cezara. Bóg jest wszystkim, a Cezar jest nikim, wraz ze swoją przemijającą potęgą, władzą, twarzą na monetach wychodzących z obiegu. Ważne jest to, co się Bogu należy. Kiedyś w ogóle nie było podziału na to, co Boże i to, co świeckie. Wszystko było Boże. Dzisiaj modlimy się i wspominamy naszego wielkiego kompozytora, Fryderyka Chopina, który dostał wielki dar od Boga, dar wielkiej muzyki, uniwersalnej, trafiającej do młodego i starego, do wykształconego i prostego, do Polaka i Japończyka, do wszystkich. I tym darem on dalej służy Bogu, w ufności podnosi ludzi do Pana Boga. Ta muzyka wzrusza, budzi duszę, budzi tęsknotę za miłością, za dobrocią. Taka jest wymowa tej muzyki, niezależnie od tego, czy uświadamiamy to sobie, czy nie. Nieraz ludzie pytają, jakie są motywy religijności muzyki Chopina. Ważne jest, że cała twórczość jego jest darem Boga. Tu widzimy ten dawny świat, w którym nie oddzielano tego, co Boże od tego, co świeckie, bo wszystko należało do Boga. Chopin budził światło Boże swoją muzyką. W tym kościele są relikwie, które po nim zostały. Są nimi te schody na chórze, których dotykał swoimi stopami, organy, na których grał.
Przyznam się, że gdy powiedziałeś, iż w kościele sióstr wizytek są relikwie po Fryderyku Chopinie, bardzo się zdziwiłem. Mimo że czytałem piękną biografię Chopina, napisaną na emigracji dla Polonii amerykańskiej przez Kazimierza Wierzyńskiego, o tym nie pamiętałem. Dopiero po Twojej homilii ujrzałem pod chórem tablicę pamiątkową, poświęconą naszemu kompozytorowi, następującej treści: „Ku czci Fryderyka Chopina, który w tym kościele, jako uczeń liceum warszawskiego, grał na organach w latach 1825-1826. Tablicę tę ufundowało Towarzystwo Fryderyka Chopina 22 lutego 1990 roku”. Przypomnijmy na koniec naszej rozmowy wiersz Romana Brandstaettera „Rozmowa z siostrą” z tomiku „Pieśń o życiu i śmierci Chopina”. Wiersz ten mówi o sercu, o najcenniejszej relikwii, jaką Polska otrzymała po Chopinie.
Posłuchaj, siostro... Co tutaj zostawiam? Matkę, Dla której zawsze byłem Powodem smutku i niepokoju. Garść znaków nutowych, W których na próżno zamknąć Moją biedę człowieczą. Kilku dobrze urodzonych znajomych O których Mickiewicz Zawsze mówił z przekąsem. Dwie kobiety, O których może nie warto pamiętać. A tę trzecią, Która jest kolcem w mej ranie. Posłuchaj, siostro... Zostawiam serce.... Po mojej śmierci Zabierz je z sobą w urnie do Polski, Do tej jedynej Złotowłosej, Niezastąpionej i wiernej, Za którą jednak nie umiałem walczyć, Za którą jednak nie umiałem zginąć. Czy trudniej jest umrzeć na polu bitwy, Niż na puchowych poduszkach? Odpowiedź znają Nieustępliwe Erynie... Posłuchaj, siostro... Zostawiam jeszcze garść polskiej ziemi, Którą dostałem od moich przyjaciół Gdy opuszczałem na zawsze Warszawę. Jest tam w szufladzie... W woreczku... Niechaj tę ziemię na mój grób wysypią... Gest sentymentalny? Teatralny gest? W zwierciadle śmierci Wszystko jest prawdą; I nic nie jest gestem. Posłuchaj, siostro... Kocham tę ziemię... Z tej ziemi jestem.