Coś na wakacje

Chrześcijaństwa w Polsce nie sposób oddzielić od kultu Matki Bożej, przecież pierwszy utwór pisany w naszym języku powstał ku Jej czci

"Idziemy" nr 27/2014

Ks. Henryk Zieliński

Coś na wakacje

Na wakacje, jak co roku, proponujemy naszym Czytelnikom bliższe poznanie pewnego skrawka naszej ojczystej kultury, w której chrześcijaństwo odgrywa rolę fundamentalną. A chrześcijaństwa w Polsce nie sposób oddzielić od kultu Matki Bożej, przecież pierwszy utwór pisany w naszym języku powstał ku Jej czci. W tym samym celu powstawały najstarsze na naszych ziemiach świątynie. Polska usiana jest wprost sanktuariami maryjnymi, do których szczególnie w wakacje ciągną mniejsze i większe pielgrzymki. Oprócz najważniejszego – na Jasnej Górze – istnieją inne o ogólnopolskim znaczeniu, choćby w Gietrzwałdzie, Kodniu, czy ostatnio w Licheniu. Prócz tego mamy pewnie kilkaset sanktuariów maryjnych o znaczeniu lokalnym, z którymi łączy się jakieś istotne przesłanie duchowe. To ważna część Polski, jej historii i dzisiejszej tożsamości, którą trzeba poznać, zaakceptować i ukochać.

Coś na wakacje

Warto w takim chociażby Kodniu klęknąć przed cudowną Madonną, a przy okazji zasłuchać się w historię księcia Sapiehy, który tak się we wspomnianym obrazie zakochał, że wykradł go z Rzymu samemu papieżowi. Papież zaś wkrótce całe to świętokradztwo polskiemu księciu darował, dowiedziawszy się, jak wielkim jest on w Rzeczpospolitej obrońcą wiary katolickiej. Ta historia nadaje się na dobry film przygodowy i aż dziw, że nikt jej nie przeniósł jeszcze na ekran.

Albo mało znane, trochę ze względów politycznych, sanktuarium Patronki Żołnierzy Września w Woli Gułowskiej, u stóp którego w październiku 1939 r. rozegrała się ostatnia bitwa Armii Polskiej z Niemcami i Sowietami. Bitwa, po której pamiątki znajdziemy w muzeum położonym zaledwie dwieście metrów od sanktuarium, utrwaliła się w naszej świadomości za sprawą komunistycznych historyków jako bitwa pod Kockiem, aby nie przypominać o karmelitańskim sanktuarium.

Jadąc do uczęszczanego przez kuracjuszy Nałęczowa, warto opuścić kilka kilometrów wcześniej główną drogę na Lublin i nawiedzić Wąwolnicę, ze wspaniałą bazyliką i cudownym obrazem Matki Bożej, do której oprócz okolicznych mieszkańców szczególnie ochoczo pielgrzymują studenci z lubelskich uczelni. To również niedaleko od zatłoczonego Kazimierza, można się tam zatem wybrać przy okazji weekendowego wypadu z rodziną.

Podobnie, niejako przy okazji wyjazdów nad morze, szczególnie do Władysławowa, Jastrzębiej Góry, Dębek czy na Hel można zjechać – tylko niespełna kilometr z głównej drogi – do Swarzewa, gdzie w widocznym z daleka strzelistym kościele odbiera cześć Matka Boża w cudownej figurce, znalezionej w sieci przez rybaków ciągnących połów. Pielgrzymują tam co roku Kaszubi, stamtąd już w lipcu wyrusza też jedna z najdłuższych w Polsce pielgrzymek na Jasną Górę.

Na weekendowy wypad z rodziną doskonale nadają się także urocze sanktuaria maryjne na pograniczu północnego Mazowsza i Kujaw. Matka Boża Brzemienna w Skępem, oprócz pielgrzymów z okolicy przyciąga szczególnie rodziny oczekujące potomstwa. Niewiele dalej, w Sierpcu, obok znanego skansenu pulsuje życiem i pobożnością sanktuarium maryjne.

Prawie każde z tych miejsc, może tylko z wyjątkiem Rokitna, Swarzewa, czy Kalwarii Pacławskiej znajduje się w odległości zaledwie kilku godzin jazdy samochodem z Warszawy czy Łodzi. Może więc stanowić cel jednodniowej wyprawy, w której oprócz wątku religijnego i patriotycznego nie mniej ważna będzie integracja rodzin. Wielu z nich nie stać przecież w tym roku na dłuższe wakacyjne wyjazdy. Niektóre za cenę niemałych wyrzeczeń wysyłają same tylko dzieci na kolonie. Nie można tych rodzicielskich wyrzeczeń lekceważyć. Ale źle by było, gdyby wśród dziecięcych wspomnień z tegorocznych wakacji zabrakło radosnych chwil spędzonych razem z rodzicami. Rodzina nie powinna się kojarzyć tylko z codzienną szarzyzną, a to, co najbardziej atrakcyjne nie może być przeżywane wyłącznie poza rodziną. Dlatego serdecznie zachęcam wszystkich naszych Czytelników przynajmniej do krótkich rodzinnych wyjazdów, aby połączyć pożyteczne z przyjemnym.

Przy okazji wakacji proszę o propagowanie „Idziemy” i dopytywanie o nasz tygodnik szczególnie w kioskach Kolportera w Gdańsku, Krakowie i Łodzi. Jesteśmy tam obecni od kilku miesięcy. Polecajcie nas mieszkającym tam swoim znajomym. Od dawna można nas także znaleźć w parafiach nie tylko w metropolii warszawskiej, łódzkiej czy gdańskiej, ale także w wielu mazurskich i górskich kurortach, gdzie duszpasterze zechcieli nas przyjąć.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama