Po długiej przerwie ręcznie robione wianki przeżywają renesans. Jakie znaczenie miały wianki w polskiej tradycji?
Po długiej przerwie wianki przeżywają wielki renesans. Coraz bardziej rozwija się sztuka wykonywania ich z żywych kwiatów. Warto przypomnieć sobie, jakie znaczenie miały w polskiej tradycji i przekonać się, ile z niej zostało.
Zaczyna się w wieku kilku lat od wianków z polnych kwiatów. Umie go upleść niemal każda dziewczynka. Tradycja tworzenia kolistych form z ziół i kwiatów; z najbardziej dostępnych w danej szerokości geograficznej roślin - sięga najdawniejszych czasów. Już w starożytności wieńce były znakiem zwycięstwa, mądrości i władzy, choćby wieniec laurowy.
W słowiańskiej kulturze wianek był symbolem niewinności dziewczyny. Polska tradycja wręcz zabraniała noszenia kwiecistego okręgu mężatkom i matkom. W książce „Encyklopedia Staropolska Ilustrowana” z lat 1900-1903 Zygmunt Gloger pisze o tym w ten sposób: „Wieniec w pojęciach narodu polskiego był zawsze godłem niepokalanego dziewictwa. Stąd dziewczęta ubierają głowy w wianki, których mężatki nigdy nie nosiły, bo zabraniał im tego obyczaj narodu, będący prawem zwyczajowym. Dziewica, która postradała swój wianek, już go nigdy potem na głowę włożyć nie mogła. Obcinano jej warkocz (jak mężatce przy oczepinach) i zawiązywano głowę w biały rąbek. Stąd we wszystkich pieśniach ludu polskiego utrata wianka znaczy utracone dziewictwo, stąd pochodzą wyrażenia staropolskie: „panna bez wianka”, „w wieńcu umarła”, „rutkę sieje”, to znaczy, że do wianka jej potrzebuje, który nosi, nie wychodząc za mąż”. Jak sugeruje ten historyk, archeolog, etnograf, folklorysta i krajoznawca, tradycja ta była w naszej kulturze mocno zakorzeniona. Dziewczęta nosiły wianki przy okazji ważnych świąt i uroczystości. Z wiankiem wiązał się też rytuał oczepin podczas wesela. Wtedy symbolicznie panna pozbywała się wianka, często obcinano jej włosy i zakładano czepiec. Zygmunt Gloger w ten sposób opisuje obrzędy związane z zamążpójściem: „Ślubny wieniec jest ostatnim, który zdobi czoło dziewicy. Gdy panna młoda wnosi do świetlicy rutę na wianki, druhny jej zawodzą śpiew: „Rozsypała Kasieńka/ Drobną rutkę po stole./ Któż tę rutkę pozbiera,/ Kasi wianek uwije?”. „Ojczeńko rutki nie zbiera,/ bo w niej nadzieję małą ma”. Więc z takim zapytaniem pieśń zwraca się do matki, potem do brata i siostry, ale i oni rutki zbierać nie chcą, aż dopiero „Jasieńko rutkę pozbierał, bo w niej nadzieję wszystką miał”. Po uwiciu wieńców słyszymy, jak dziewczyna, potoczywszy wianek po stole, woła: „Trzymaj, ojczeńku sokole”. Ale ani ojciec, matka, brat, siostra, wianka nie zatrzymują, dopiero: „Jasieńko wianek zatrzymał/ Bo w nim nadzieję wszystką miał”. Gdzie drużbowie przybywają na „dziewiczy wieczór” po wieńce, tam bywa taniec polski z wieńcami. Nazajutrz przed wyjazdem do ślubu następuje ofiarowanie wieńca pannie młodej z przemową „marszałka weselnego”. Symboliczne kupno wieńca u braci panny młodej przez drużbów pana młodego, a później uroczyste zdejmowanie go z głowy przy oczepinach, stanowią dalszy ciąg weselnych obrazów”. Obrzęd taki można spotkać w powieści Władysława Reymonta „Chłopi”. Był on centralną częścią wesela, bo wyrażał zmianę statusu panny młodej. Dziewczynę prowadzono do izby i sadzano na środku, potem zdejmowano wianek i zakładano czepiec. Z czasem jednak wianek został zastąpiony przez biały welon, również symbol niewinności. Do dzisiaj często podczas weselnych oczepin pannie młodej zdejmuje się welon, a następnie właścicielka rzuca go w stronę niezamężnych kobiet obecnych na sali. Coraz częściej zdarza się, że zamiast welonu rzucany jest bukiet, trochę po amerykańsku, nie tylko dlatego, że welon powoli wychodzi z mody.
Warto jeszcze na chwilę wrócić do wczesnej polskiej tradycji wianków ślubnych. Powstawały one najczęściej z dwóch rodzajów roślin. Zygmunt Gloger wspomina, że bliżej nieokreślony doktor Syreński, mówiąc o rucie i jej różnych właściwościach, „zapełnia aż 24 stronice w swym ogromnym zielniku”. Roślina ta nie traci jesienią zielonych listków i zapewne dlatego była tak chętnie wykorzystywana. W końcu za mąż wychodziło się nie tylko wiosną, czy latem. Dziewczęta siały ją w swoich ogródkach, żeby przez zimę mieć bukieciki do panieńskich włosów i wianek na wesele. Drugą rośliną bardzo często wykorzystywaną do wianków ślubnych był rozmaryn. Dziś kojarzy się on bardziej z przyprawą kuchni chorwackiej. O ile ruta była charakterystyczna dla prostego ludu, o tyle rozmaryn wykorzystywały przede wszystkim szlachcianki i córki mieszczan. Nieco później modny stał się także mirt.
Do dziś przetrwał, choć bardziej w formie zabawy, zwyczaj zwany Wiankami. Chodzi o wigilię Świętego Jana. Zygmunt Gloger pisze, że podczas sobótek dziewczęta wiły wieńce z bylicy. „W ową noc świętojańską z 23 na 24 czerwca, gwoli wróżbom zamążpójścia, płynęły wianki dziewcząt po nurtach Wisły, Warty i innych rzek naszych. Świętojańskie „Wianki” są jednym z najstarszych i najpiękniejszych prastarych polskich zwyczajów. Dziewczęta, zebrane o zmroku, rzucają swe wianki na prąd rzeki, a młodzieńcy na łódkach idą w zawody za wieńcami. Dola wianka, komu się dostanie, czy zatonie lub popłynie w kraj świata, stanowi wróżbę dla dziewczęcia, powód do niepokoju, radości, nadziei... ”. Każdy wianek musiał być trochę inny, żeby chłopak, który go wyłowił wiedział, która panna go uwiła. Współcześnie są to wieńce niezwykle barwne, choć nikt już nie przywiązuje wielkiej wagi do zamążpójścia, szczególnie dziewczęta w młodym wieku. Powszechny w Polsce i na Litwie był zwyczaj święcenia wianków w oktawie Bożego Ciała. Woń ziół kojarzono jako symbol cnoty, a Kościół w modlitwie, którą odmawia kapłan przy ceremonii poświęcania, prosił Boga, aby przyjął wonne cnoty tych, którzy składają Mu na ołtarzu wieńce i zioła. Wieńcami zdobiło się monstrancję podczas tego nabożeństwa. Można zatem powiedzieć, że znaczenie dawne wieńców i ziół sobótkowych zostało uświęcone przez Kościół i chrześcijańskie zwyczaje. Poświęcone wianki i zioła mieszkańcy miast, a zwłaszcza wiosek, zawieszali na ścianach, u obrazów lub nad drzwiami, i przechowywali przez cały rok, przypisując im cudowne własności. Była też tradycja umieszczania ich pod podwaliną zakładanych domów, pod pierwszy snop podczas żniw. Ponadto dom i obejście czasami okadzano dla ochrony przed ogniem i piorunami. Cały dobytek, szczególnie dzierżę do chleba błogosławiono ziołami w wigilię św. Jana. W wielu domach wito zawsze dziewięć tych wianków, każdy z innego ziela (z macierzanki, rozchodnika, nawrotka, kopytniku, rosiczki, mięty, ruty, stokroci i barwinku). Używany był także lubczyk, kopelnik, targownik i dzwonki, w Małopolsce (albo ówczesnej Galicji) bobownik i niezapominajki, w Wielkopolsce gałązki lipy i jabłoni. W języku staropolskim było nawet takie wyrażenie dotyczące spokojnego życia „wiankami nakadzić”, a kiedy komuś przychodziło coś bardzo łatwo i szczęśliwie, mówiono: „jakby wianki wił”. Współcześnie pozostałością tego zwyczaju jest zabieranie po procesji Bożego Ciała gałązek brzozy, która zdobi ołtarze. Uświęcona obecnością żywego Jezusa ma ona chronić dom. Do dziś wiesza się je przy drzwiach.
Wiele wieków ma też zwyczaj tworzenia wieńców dożynkowych. Współcześnie jednak zrezygnowano z ich kolistej formy pełnej ziół, zbóż i kwiatów. Coraz częściej są to konstrukcje w formie religijnych symboli, kościołów, czy wizerunków świętych. Zygmunt Gloger przypomina: „Przy obchodach rolniczych, jak dożynkach i okrężnem, wieniec główną grał rolę. Wielkopolanie nazywają nawet dożynki „wieńcem”. „Wieniec kłosiany żyzność znaczy, tego więc używają żeńcy, zebrawszy z pola”, powiada Petrycy w książce z 1609 roku. Wieniec dożynkowy, który gospodarzowi po zakończeniu żniwa przynosi z pola na czele gromady najdzielniejsza żniwiarka, bywa wspaniały, kształtu piramidalnego, uwity z kłosów żyta, pszenicy, kwiatów, a nieraz jabłek i orzechów, jako symbol plonu pól, sadów i lasów”.
Nie w każdej kulturze panowały takie zwyczaje, jak w Polsce. Już Jan Długosz pisze o Dąbrówce, żonie Mieczysława I, jak bardzo bulwersowało Polaków, że chodziła ona w wianku nawet po ślubie, a potem w „podeszłym wieku” (co wówczas pewnie oznaczało około 45 lat). Okazało się, że została ona wychowana pod wpływem kultury i oświaty niemieckiej, w której nieco inaczej podchodziło się do tych kwestii. Podobnie jest współcześnie. Nikt już nie pamięta o wielowiekowej tradycji, która czasami wydawała się piętnująca i nietaktowna. Coraz częściej można zobaczyć zdjęcia ślubne panien młodych w wianku, nawet jeśli już od dawna mieszka ona z partnerem, czy ma z nim dziecko. Wianki z żywych kwiatów w stylizacji ślubnej przeżywają wielki renesans. Wykorzystuje się przy ich tworzeniu niemal wszystkie gatunki kwiatów, łącznie z najbardziej szlachetnymi orchideami, różami, czy frezjami. Modne stają się także wianki łączące kwiaty hodowlane, cięte z tymi polnymi lub takie z samych roślin łąkowych i traw. Niemal każda kwiaciarnia, pracownia florystyczna, czy inna instytucja związana z kwiatami organizuje warsztaty z robienia wianków. Popularne są też ciążowe i rodzinne sesje zdjęciowe, podczas których zdobi się głowę kobiety wiankiem. Niewzruszenie trwa przy tym moda na wianki komunijne. Obecnie coraz częściej wykorzystuje się żywe kwiaty, szczególnie białe, ale pojawiają się też różowe, błękitne i żółte. Wianki z okazji I Komunii Świętej zaczynają niekiedy przypominać te ślubne. Zaciera się przy tym niestety ich symboliczne znaczenie. Biel kwiatów podczas tej uroczystości symbolizuje niewinność, czystość i nieskazitelność dziecięcego serca. I niech tak zostanie.
opr. mg/mg