O przełomie wieków
Koniec i początek przypominają siostry. A siostry, jak to siostry, są zazdrosne. O kogo? O człowieka, który znajduje się między nimi, pomiędzy wszelkim początkiem i wszelkim końcem. W wąskiej szczelinie, zwanej teraźniejszością, żyje człowiek. Nie jest to jedynie życie dla życia, gdyż towarzyszy temu przekonanie o przemijaniu czasu, wartości obecnej chwili i o tym, co jawi się jako przyszłość.
Koniec i początek są tajemnicze. Ostatecznie Początkiem i Końcem, Alfą i Omegą, jest Chrystus. Ale to jeszcze bardziej podkreśla tajemniczość i niedostępność. Co zatem pozostaje człowiekowi poza niewielką szczeliną teraźniejszości? Czy bać się przyszłości i ulec swoistej niepewności? Czy uciekać od wspomnień, od spraw, których nie można już zmienić?
Koniec wieku nie polega na zamknięciu oczu i nie powracaniu do tego, co przeminęło. Koniec to przypomnienie początku, Betlejem, w którym narodził się Mesjasz. To wobec Pana czasu, zdajemy relację z tego, co było i z tego, jacy my byliśmy. Zatem, koniec wieku to dziękczynienie złożone Bogu za niezliczone dobrodziejstwa i upraszanie miłosierdzia nad tym wszystkim, w czym człowiek okazał się marnym i grzesznym. Przy końcu odwołujemy się do początku, do dobrej nowiny o tym, że Syn Boży stał się człowiekiem i nas odkupił. Nie ma tu pesymizmu i niepewności. Wiele rzeczy staje się jasnych, kiedy człowiek przełomu wieków bierze do ręki Pismo święte i karmi się wydarzeniami początkującymi nasze czasy, naszą erę! Wiele spraw nabiera właściwych kolorów, gdy człowiek przełomu czasu klęka przed tabernakulum, Bogiem Żywym, i rozważa to, co przeminęło i to, co nadejdzie!
Również początek nie jest poczuciem niepewności, spoglądaniem w pusty horyzont. Początek wieku odsyła nas do końca czasu, a jest nim przyjście Chrystusa na ziemię. Wszystko zostanie spełnione i dopełnione w Chrystusie. Czy może być lepsza perspektywa?
Jednak doczesna przeszłość i ziemska przyszłość, jak dwie siostry rywalizują o człowieka. Starają się zdobyć jego względy. A jest to szkodliwe. Zakochując się w doczesnej przeszłości, zapomina człowiek o aktualnej chwili, czasie wiary i nadziei. Nie zważa na koniec a wpatrzony jest w to, co skończyło się i obumarło. Również sieć ziemskiej przyszłości jest niebezpieczna. Wówczas na piedestale jest to, co dopiero będzie. Nie ma więc ukochania obecnego czasu. Nie występuje troska o dziś, o kształt miłości nadprzyrodzonej, miłości wypatrującej nadchodzącego Chrystusa.
Zatem: ziemskie siostry, jak to siostry... Na szczęście mamy Brata - Jezusa Chrystusa, Alfę i Omegę, Pana początku i końca.
opr. ab/ab