Cotygodniowy komentarz z Gościa Niedzielnego (15/2000)
Do Krościenka, gdzie znajduje się Centrum Ruchu Światło—Życie, przewieziono z Niemiec doczesne szczątki założyciela oaz ks. Franciszka Blachnickiego. Był on przede wszystkim wybitnym teologiem-pastoralistą, a zarazem praktykiem odnowy Kościoła. Miał odwagę — co rzadkie w naszym Kościele — kreślić śmiałe wizje duszpasterskie, a jednocześnie — co jeszcze rzadsze — potrafił wcielać je w życie. Był i wizjonerem, i człowiekiem czynu.
Jako profesor teologii pastoralnej KUL szukał sposobów ożywienia uśpionej wiary wielu katolików. Mówił o półchrześcijanach, o problemie niewiary ludzi wierzących. Był maksymalistą. Jako kapłan działający w państwie komunistycznym nigdy nie pytał, czy wolno coś robić czy nie. Robił to, co trzeba, co uznawał za konsekwencję Ewangelii. Taka postawa zaprowadziła go do PRL-owskiego więzienia, bo jako twórca „Krucjaty Wstrzemięźliwości” na Śląsku wydawał pisma i ulotki bez zezwolenia. Inwigilowany przez komunistyczne służby specjalne, narażony na działalność prowokatorów, mówił to, co myślał. Nie był politykiem, dobierającym słowa do sytuacji. Był polskim teologiem wyzwolenia.
Sam przeżył nawrócenie w celi śmierci hitlerowskiego więzienia w Katowicach. Stworzony przez niego Ruch Światło—Życie pomógł doświadczyć podobnego duchowego odrodzenia wielu dziesiątkom tysięcy młodych Polaków. Organizując wakacyjne „rekolekcje przeżyciowe”, ks. Blachnicki najpierw posługiwał się pojęciem „oazy żywego Kościoła”. Dostało mu się za tę nazwę, bo zakładała ona, że może być również Kościół martwy. Ustalono ostatecznie nazwę ruchu na „Światło—Życie”, ale ks. Franciszek mocno trwał przy swoim: Kościół, który nie żyje wiarą i nie wyraża jej w świadectwie, jest w pewnym sensie martwy.
Ruch oazowy to największe dzieło jego życia. To jedyny tak masowy ruch skupiający młodzież wierzącą w krajach komunistycznych, a zarazem — co ważniejsze — specyficznie polski wkład w dzieło posoborowej odnowy Kościoła. Stan wojenny zastał go poza granicami kraju. Tam zmarł w 1987 roku. Ks. Franciszek Blachnicki to jedna z najciekawszych postaci Kościoła w Polsce okresu komunizmu. Dobrze, że jego doczesne szczątki wróciły do ojczyzny.
opr. mg/mg