Prawo i zgiełk

Komentarz z "Gościa Niedzielnego" (9/2002) po ustanowieniu stałej struktury kościelnej w Rosji

Decyzja Stolicy Apostolskiej o ustanowieniu prowincji kościelnej w Rosji i podniesieniu czterech dotychczasowych administratur apostolskich do rangi diecezji wywołała gwałtowne reakcje różnych środowisk w tym kraju. Protestował Patriarchat Moskiewski, a także znany z gwałtownych, aczkolwiek niepoważnych, wypowiedzi Władimir Żyrynowski. Głos w tej sprawie zabierały także różne inne postacie spośród barwnej plejady rosyjskich nacjonalistów. Między innymi wpływowy doradca prezydenta Putina, Aleksander Dugin oświadczył, że „ogłoszenie Rosji kanonicznym terytorium katolicyzmu jest analogiczne do poszerzania NATO na Wschód”. Do sprawy włączyła się izba niższa rosyjskiego parlamentu — Duma Państwowa Federacji Rosyjskiej., która wystąpiła z wnioskiem, aby „nie wydawać wiz przedstawicielom Watykanu”. Realizacja tej groźby oznaczałaby faktyczne zerwanie stosunków dyplomatycznych Rosji ze Stolicą Apostolską, nawiązanych jeszcze w czasach Michaiła Gorbaczowa. Ton tych wypowiedzi jest wspólny — oto Rosja znalazła się nieomal w śmiertelnym niebezpieczeństwie, wystawiona na ideologiczny imperializm Kościoła katolickiego.

Trudno zrozumieć gwałtowność tych reakcji, analizując fakty, które je wywołały. Ustanowienie przez Jana Pawła II diecezji w Rosji jest zwykłą czynnością administracyjną, która w żaden sposób nie stanowi ingerencji w wewnętrzne sprawy tego kraju. Skąd więc protesty? Antykatolickie resentymenty były obecne w rosyjskiej myśli przez stulecia. Wiele antypapieskich, czytaj antyzachodnich, fobii znajdziemy np. w twórczości tak genialnego pisarza, jak Fiodor Dostojewski, nie mówiąc o całej plejadzie pośledniejszych pisarzy, publicystów i myślicieli. Antykatolickie mity zostały spotęgowane w okresie władzy komunistycznej.

Wydaje się, że w gwałtownej reakcji na decyzję Stolicy Apostolskiej dostrzec można również narosłe latami urazy i kompleksy. Można w nich odczytać zarówno żal za utraconą potęgą z czasów Związku Radzieckiego, jak i poczucie frustracji wywołane świadomością słabości Rosji wobec Zachodu. W tej sprawie, jak dotąd, milczy najważniejszy ośrodek życia politycznego Rosji — prezydent Władimir Putin. Trudno przypuszczać, aby orientując swą politykę na taktyczny sojusz z Zachodem, wszczynał absurdalny spór z Papieżem dlatego, że ustanowił on cztery diecezje w Rosji. Cała propagandowa wrzawa, jaka w tej chwili przetacza się przez rosyjskie media uświadamia jednak, że kreowanie wizerunku zewnętrznego wroga jest nadal głównym sposobem konsolidowania rosyjskiej opinii publicznej.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama