Jasne, że każdy chciałby mieć więcej dni wolnych od pracy. Ale projekt Lewicy zapowiadający wprowadzenie dnia wolnego w wigilię jest zły. Ktoś to powinien wreszcie głośno powiedzieć – pisze ks. Tomasz Jaklewicz, felietonista Opoki.
Jeśli to samo ugrupowanie składa projekt proaborcyjny wymierzony w najbardziej bezbronne dzieci, to
dopominanie się o wolne w wigilię Bożego Narodzenia, w którym chodzi przecież o narodziny Dziecka, zakrawa na jakąś bolesną, gorzką ironię.
Bardziej spójny z proaborcyjną ideologią lewicy byłby projekt dnia wolnego w święto Młodzianków Męczenników. Lewica przoduje w opiłowywaniu katolików, dąży do ograniczenia religii w szkole, promuje demoralizację w ramach tzw. edukacji zdrowotnej, kształtuje programy szkolne w taki sposób, aby wykorzenić młode pokolenie z polskich i religijnych tradycji, krzyczy, że ochrona nienarodzonych to piekło kobiet. A teraz nagle dopomina się o wolną wigilię. Przypomina się powiedzenie, że diabeł ubrał się w ornat i ogonem na mszę dzwoni.
Po drugie, z punktu widzenia kalendarza liturgicznego wigilia jest ostatnim dniem Adwentu – czasu przygotowania do świąt. To dlatego tradycja nakazywała, aby wieczerza wigilijna miała charakter postny.
Wigilia jest z punktu widzenia liturgicznego dniem zwykłym. Owszem ma ten dzień charakter wyjątkowy właśnie przez klimat nadchodzących świąt i ostatnich do nich przygotowań. Specyfika tego polega właśnie na tym, że to „już, a jeszcze nie”.
Jest to przejście od okresu przygotowań i wyczekiwania do samego świętowania. To świętowanie Bożego Narodzenia zaczyna się wieczerzą wigilijną. Po zmroku. Argument o konieczności przygotowania do świąt jest mało przekonujący. Mnie osobiście najdziwniej przeżywa się wigilię wtedy, gdy wypada w niedzielę. Mam wtedy wrażenie, że coś jest nie tak. Dawniej dopiero w wigilię ubierano choinkę. I nikt nie śpiewał kolęd w Adwencie. Teraz choinki i świąteczne klimaty pojawiają się w handlu praktycznie po Wszystkich Świętych. Można odnieść wrażenie, że samo Boże Narodzenie kończy okres świąteczny, a nie dopiero go zaczyna. Tak więc przygotowanie idą całą parą od ponad miesiąca.
Obawiam się, że uczynienie wigilii dniem wolnym zmieni radykalnie charakter tego dnia. Póki co nie mamy w kalendarzu dnia wolnego, który nie jest żadnym świętem, ale jest dniem wolnym w celu przygotowania do dwóch świątecznych dni wolnych. Nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś wpadł na pomysł, żeby wieczerzę wigilijną urządzić dzień wcześniej, w wigilię wigilii. I potem są trzy dni wolnego. Czy nikt nie widzi, że brniemy w jakiś absurd? Przecież konsekwencją takiego pomysłu będzie to, że cała ta przedświąteczna gorączka przeniesie się z wigilii na dzień poprzedni. Będziemy więc mieli dwudniową wigilię. Albo te trzy dni wolne w pakiecie staną się zachęta, by wyskoczyć w góry czy na Teneryfę. Niby nie ma w tym nic złego. Ale święta kojarzą się nam jednak z domem i tam powinny być przeżywane. No i dodajmy, że chyba nigdzie na świecie nie ma trzech dni wolnych z okazji Bożego Narodzenia. Ktoś to zauważy i na przykład za rok stwierdzi, że należy zrezygnować z wolnego drugiego dnia świąt. Pomieszanie z poplątaniem.