Świąteczne zwyczaje są ważne. Na Wigilię Bożego Narodzenia nie zapomnijmy jednak zaprosić ... Chrystusa
Świętowanie Bożego Narodzenia wprowadzono do kalendarza świąt kościelnych w IV wieku. Natomiast wieczerza wigilijna weszła do tradycji 200 lat później. Pierwotnie słowo „wigilia” oznaczało straż nocną i oczekiwanie. Dlatego Wigilia Bożego Narodzenia z wieczerzą wigilijną od pokoleń jest wyjątkowym czasem, rozpoczynającym świętowanie narodzin Chrystusa.
W ostatnich dniach dostałam na Whatsapp od siostry zakonnej pewien list, który oczywiście rozesłałam po znajomych. Niektórzy odpisali, że bardzo ich wzruszył. Przytoczę kilka słów z niego, zanim przejdę do sedna artykułu. „Drodzy przyjaciele pewnie wiecie, że zbliżają się moje urodziny. Pamiętam moje zeszłoroczne wielkie przyjęcia organizowane ku mojej czci. Stół był zastawiony, smacznym jedzeniem, ciastami, owocami i innymi łakociami. Wszystko to było pięknie przystrojone, a pod choinką czekało wiele prezentów. Chcesz coś wiedzieć? Byłem jubilatem, ale nie zostałem zaproszony. Nikt nie pamiętał, aby mnie zaprosić. Zostałem za zamkniętymi drzwiami, a ja chciałem być tam w środku, przy stole. Bardzo mnie smuci, że w ostatnich latach, wielu zamknęło przede mną drzwi.” To tylko fragment owego listu, ale dający do myślenia. Jak wygląda nasze przyjęcie dla jubilata? Warto się zastanowić.
Wigilia Bożego Narodzenia dla chrześcijanina jest bardzo ważnym dniem, w którym świętujemy pamiątkę narodzin Chrystusa. Od wczesnych godzin w kuchni trwają przygotowania, dochodzą z niej zapachy. W pokoju stoi choinka, stół przyobleka białą szatę z odświętną zastawą. Wszyscy czekają na tą wyjątkową kolację, wigilię. Wieczerza ta jest określana wilią lub pośnikiem, postnikiem, czy też Bożym obiadem. Na Wschodzie nosi nazwę „kutia”, ponieważ główna potrawa w tych rejonach nosi właśnie tą nazwę. Obyczaj głosi, aby do stołu zasiąść w momencie pojawienia się pierwszej gwiazdy, która jest symbolem Gwiazdy Betlejemskiej. Jak mówi Pismo Święte, ta rozbłysnęła nad miejscem, gdy narodził się Zbawiciel. Najbardziej znanym zwyczajem, tradycją jest łamanie się opłatkiem. Kiedyś na wsiach panował zwyczaj wyboru konkretnego koloru opłatka: żółty, fioletowy, czy zielony, którym się łamano oraz dzielono resztkami potraw ze zwierzętami domowymi. Do dziś można jeszcze spotkać starszych ludzi, którzy się do tego stosują i nie zapominają o sianie pod obrusem i słomie z wigilijnego snopka. W prawosławiu na przykład opłatek zastępuje przaśna bułka. Opłatki wigilijne od zawsze postrzegane są jako przynoszące dobro. Wierzy się, że dostarczają pomyślności, a także gwarantują pokój, zgodę, szczęście w rodzinie i Boską opiekę.
Tradycją w dzień Wigilii jest, by przebaczać sobie wzajemnie urazy i mówić wszystkim dobre słowa. Ważne jest, by tego dnia obdarować uśmiechem innych. Pod żadnym pozorem nie należy wszczynać kłótni, ani sprawiać nikomu przykrości. Te przekonania istnieją w kulturze od pokoleń, tym bardziej, że wierzono, iż jaki dzień wigilijny taki cały rok. Więc gdy w ten dzień będziemy życzliwi i radośni to taki będzie cały rok. Wymagano również idealnego zachowania od dzieci, gdyż tłumaczono to tym, iż wymierzona kara w ten dzień sprawi, że przez cały roku będą otrzymywać klapsy, surowe napomnienia czy zakazy. Bywało, że od czasu do czasu wymierzano niezbyt dotkliwe kary cielesne z góry. Mówiono, że chłopcy bici w Wigilię przez cały rok będą grzeczni, natomiast dziewczynek to samo tyczyło się w święta. Wierzono również, że w tym dniu nie należy niczego pożyczać, aby dostatek i wszystko co w domu nie zniknęły z niego. Kolejnym powszechnym zwyczajem były drobne figle. Polegały na kradzieży cudzych przedmiotów, które potem oddawano, mając przy tym niezły ubaw. Było to swego rodzaju wykazywanie się niezwykłą kreatywnością i zręcznością, a udawany złodziej mógł liczyć na udany rok. Tego raczej nie polecamy:)
Jednym z rytuałów było, by tego dnia wstać jak najszybciej i umyć się w zimnej wodzie, gdyż miało to gwarantować dobrą kondycję fizyczną i siłę na każdy dzień roku. Niezależnie od zwyczajów wczesne wstanie gwarantowało, iż gospodyni wyrobi się z wszystkimi pracami. Ostatnie porządki i okolicznościowe dekoracje domu, pieczenie i gotowanie świątecznych potraw, przygotowanie wigilijnego stołu oraz obrządek gospodarski. Niemniej jednak te czynności były przez wszystkich lubiane. Nie możemy tutaj pominąć roli mężczyzn, których zadaniem było zwyczajowe polowanie na zwierzynę i łowienie świeżych ryb, które trafiały na świąteczny stół. A udane połowy i łowy symbolizowały, iż kolejny rok będzie dobry dla rybaków czy myśliwych.
Ten fakt nie zmienia się od wieków, wszyscy chcemy, by w naszych domach w te dni było inaczej, odświętnie i bajecznie. Przystrajamy mieszkania pięknymi stroikami, świecami, światełkami i oczywiście stawiamy choinkę. Trzeba jednak wiedzieć, że dawniej wszelakiego rodzaju stroiki miały przede wszystkim znaczenie symboliczne, wygląd był drugorzędny. Wieki temu w okresie Bożego Narodzenia domy strojono snopami zbóż, słomą, sianem i sypanym na obrus ziarnem. Zwyczaj ten, jak wierzono miał pomóc urodzajowi i obfitym plonom na przyszły rok. W niektórych krańcach Polski, jak w sądeckiej czy rzeszowskiej, przez wzgląd na urodzaj i wygodę dusz zmarłych, które być może odwiedzały wówczas domostwo i czekały na możliwość skosztowania pozostałości kolacji wigilijnej, słoma kładziona była na całą podłogę. Stół zdobiony był najładniejszym obrusem w domu, choć najpierw kładziono solidną warstwę słomy, bądź siana. Ten zwyczaj zachował się w wielu polskich domach, ale ilość kładzionego siana znacznie się zmniejszyła, jest to zazwyczaj malutka garstka. Jeśli już jesteśmy przy dawnych zwyczajach, to wierzono, że umieszczanie w izbie różnych przedmiotów przyniesie urodzaj w kolejnym roku. I tak np. pod stołem układano lemiesze pługa i kosy. Nogi stołu obwiązywane były łańcuchami, aby chleba pozostawało pod dostatkiem. Ale żeby nie było, że w tym wszystkim chodzi tylko o dobrobyt, to siano i słoma miały również symbolizować narodziny Jezusa, w ubogim żłobie. I wracając do przytoczonego listu, nie możemy w tym ferworze przygotowań zapomnieć właśnie o Nim, o Tym, który tego dnia przyszedł na świat dla nas. To Jego narodziny świętujemy i On powinien być najważniejszy.
W wieczór wigilijny wszyscy wypatrują gwiazdy, która zapowiadała narodziny Chrystusa. I daje znak, by zacząć wieczorną ucztę. Wigilijne niebo także niosło wiele przepowiedni świeckich. Otóż wierzono, że niebo pełne gwiazd oznacza, iż kury będą dobrze niosły. A widoczny Wielki Wóz zapowiadał dużą liczbę wesel. Ponadto wierzono, że w noc wigilijną otwiera się Ziemia i pokazuje ukryte w niej skarby, drzewa wydają owoce, budzą się zwierzęta leśne i pszczoły, a wszystko, by uczcić narodzenie Jezusa. A wyśnione tej nocy sny miały się spełnić. Wynika z tego, że dzień wigilijny miał mieć wpływ na nasze życie. Czy to tradycja czy przesądy, nie wiem, różnie można na to patrzeć. Wszystko to oczywiście zwyczaje, które w większości zanikają z racji innego stylu życia. Rodzą się nowe, nie zawsze lepsze. Ale ważne jest, by nie zapomnieć, kto tego dnia jest najważniejszy, kogo nie powinno zabraknąć w naszym domu. Nie chodzi mi o zbłąkanego wędrowca, dla którego zostawiamy puste nakrycie, ale o naszego Zbawiciela. Na koniec fragment wspomnianego listu: „Ludzie pamiętają o prezentach, o jedzeniu, ale zapominają o mnie. Chciałbym, abyś pozwolił mi wejść do twojego życia podczas tych świąt Bożego Narodzenia. Bardzo bym się ucieszył...”
opr. mg/mg