„Przypomniałem sobie tę odzywkę pana Zagłoby: Mów mi: wuju!, kiedy przeczytałem o najnowszym zarządzeniu Trzaskowskiego. Wybierany w podskokach przez mieszkańców Warszawy na prezydenta miasta, rozkazał usunąć krzyże, krzyżyki i święte obrazki z przestrzeni ratusza” – pisze felietonista Opoki o. Dariusz Kowalczyk.
Ponadto prezydent Trzaskowski sformułował zasady zwracania się do osób „transpłciowych” lub „niebinarnych”. Owe zasady opierają się na ideologii, według której płeć jest kwestią płynną, a w konsekwencji istnieje w gruncie rzeczy nieograniczona liczba płci. Wszystko zależy od tego, jak się kto czuje.
A zatem jeśli do urzędu przyjdzie łysy z brodą, 190 centymetrów wzrostu, i powie, że trzeba zwracać się do niego per pani Mario, to urzędnik ma obowiązek zastosowania się do takiego żądania, w przeciwnym razie dopuści się „mowy nienawiści”, czyli strasznej agresji wobec osoby LGBTQplus.
I tu przyszła mi myśl, czy jeśli jakiś obywatel powie do urzędnika: „Mów mi: wuju!”, bo akurat tego dnia czuje się wujem wszystkich, to urzędnik powinien – w duchu tolerancji – mówić mu per wuju.
Kilka razy sprowokowałem w internecie dyskusję twierdzeniem, że do księdza powinniśmy się zwracać per ksiądz, a do siostry zakonnej per siostro. Różni obrońcy tolerancji zdecydowanie protestowali… Argumentowali m.in., że kler nie ma prawa stawiać takich żądań, że wystarczą zwyczajne formy „pani” lub „pan”, a ponadto przecież nie wszyscy są wierzący.
Odpowiadałem, że zwrócenie się do osoby w koloratce lub w sutannie „proszę księdza”, nie jest wyznaniem wiary katolickiej, ale po prostu kwestią kultury, zakorzenionej w historii Polski. Analogicznie do posła zwracamy się „panie pośle”, a nie „psze pana”.
A jeśli „obrońcy tolerancji” podkreślają, że mówienie do księdza per ksiądz, to zwyczaj katolicki, którego niekatolicy nie muszą zachowywać, to tym bardziej nie można narzucać form wymyślanych przez ideologię LGBTQplus. „Obrońcy tolerancji” nie dawali się jednak przekonać i – jak to mają w zwyczaju – przechodzili do mocniejszych argumentów typu: „ty głupi klecho, pedofilu”.
A tu niespodziewanie prezydent Trzaskowski przyszedł mi poniekąd w sukurs. W jego zarządzeniu czytamy: „W przypadku osoby transpłciowej, której wygląd zewnętrzny może odbiegać od stereotypowych wyobrażeń związanych z płcią zapisaną w oficjalnych dokumentach, zwracaj się do niej taką formą imienia czy zaimków określających płeć, jakie sama zasygnalizuje”. Trzaskowski instruuje, że jeśli urzędnik nie jest pewny, jak do danej osoby się zwracać, to „najlepiej wprost grzecznie zapytaj o to na początku rozmowy”.
Rozumiem, że te same zasady będą w urzędzie w przypadku wizyty księdza lub siostry zakonnej, czyli że księża i zakonnice też będą mogli zasygnalizować, jak do nich się zwracać.
A może zdaniem Trzaskowskiego w tym przypadku sprawy wyglądają inaczej, bo zwracanie się do księdza per ksiądz byłoby pogwałceniem świeckości państwa? No tak! Zdrowy rozsądek i porządek prawny, zapisany m.in. w dowodach osobistych, można w imię ideologii gwałcić, ale świeckości w komunistycznym rozumieniu tego słowa nigdy.
Ciekawe, czy za Trzaskowskim, który – jak się zdaje – jako prezydent stolicy wytycza przyszłość, pójdzie policja, która pod nową władzą też staje się coraz bardziej postępowa. Wystarczy przypomnieć skandal w Rabce, kiedy to policjant nie dopuścił księdza do umierających, którzy ulegli wypadkowi z powodu wichury, a potem niewybrednie się tym chełpił nazywając posługę kapłańską „czarami”. No ale gdyby taki postępacki stróż porządku chciał wylegitymować osobę, która ma w dowodzie napisane „Jan Kowalski”, ale policjantowi by mówiła, że jest „Jasią Kowalską” i że tak ma się do niej zwracać, to co by zrobił? Wszak zwracanie się wedle tego, co jest w dowodzie, mogłoby zranić Jasię, co byłoby niewybaczalnym aktem transfobii.
Lewackiej postępowości Trzaskowskiego nie docenił Elon Musk. Organizacja Free Speech Union opublikowała artykuł na temat zarządzenia Trzaskowskiego. Jego fragment ktoś zamieścił w serwisie X dodając komentarz, że Polska staje się skrajnie woke’owa. Woke (przebudzony) – to amerykańskie słowo na określenie skrajnie lewicowo-liberalnych idei urządzania świata.
Ten wpis skomentował z kolei sam właściciel platformy X, Elon Musk. Zauważył, że Polska „kopiuje głupie rzeczy z Ameryki”. I dodał: „Ale wstyd!”. To prawda! Wstyd, obciach, żenada, chora ideologia itd.
Ale co zrobić, skoro warszawce Trzaskowski się podoba… Mają kładkę, nie chcą mieć symbolu krzyża, do księży zwracają się per pan, a do panów, którzy sobie tego zażyczą, per pani. I myślą, że są bardzo nowocześni i tolerancyjni. A to jeszcze nie koniec ogłupienia, które przewala się przez Polskę. Już w starotestamentalnej Księdze Przysłów czytamy: „Jak pies do wymiotów powraca, tak głupi powtarza szaleństwa” (Prz 26,11).