Cztery wymiary ludzkiej godności

Zatwierdzona przez papieża Franciszka zaledwie miesiąc temu deklaracja o godności ludzkiej stanowi bardzo ważne przypomnienie tej prawdy o człowieku, która została objawiona już na pierwszej stronie Pisma Świętego: że „Bóg stworzył człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i kobietę” – pisze felietonista Opoki o. Jacek Salij OP.

Andrzej Kijowski (+1985) wkrótce przed  swoją śmiercią napisał, że człowiek „jest jedynym w świecie istnieniem, któremu nie wystarcza czasu, aby nauczyć się żyć”. Chyba tę samą intuicję, ale zupełnie inaczej wyraził w czasach tuż poapostolskich stary biskup Antiochii, Ignacy. Oczekując na wykonanie wyroku śmierci i dowiedziawszy się, że planowana jest jakaś akcja wyratowania go z więzienia, błaga, żeby jej zaniechać: „Pozwólcie mi naśladować mękę mego Boga, pozwólcie chłonąć światło nieskalane. [Dopiero] gdy je osiągnę, będę pełnym człowiekiem”.

Nawet Michał Anioł czy Fryderyk Chopin, nawet Szekspir czy Kopernik zostali stworzeni do czegoś więcej, niż do wykonania swoich wiekopomnych dzieł. Człowiek – a na naszej ziemi tylko człowiek – został stworzony na obraz i podobieństwo Boże. Toteż nikt – nawet ci z nas, którym życie szczególnie „się udało” – pełnego sensu swojego życia na tej ziemi nie osiągnie.

Zatwierdzona przez papieża Franciszka zaledwie miesiąc temu (25 marca b.r.) deklaracja o godności ludzkiej stanowi bardzo ważne przypomnienie tej prawdy o człowieku, która została objawiona już na pierwszej stronie Pisma Świętego: że „Bóg stworzył człowieka na swój obraz, na obraz Boży go stworzył, stworzył mężczyznę i kobietę”.

W deklaracji przypomniano, że człowiek znaczy tu: każdy człowiek, a mówiąc językiem współczesnej nauki, każda jednostka przynależna do gatunku Homo sapiens. W każdym momencie swojego rozwoju i trwania, „od chwili poczęcia do naturalnej śmierci”, niezależnie od stopnia świadomości, stanu zdrowia, poziomu inteligencji czy miejsca w społeczeństwie. Każda ludzka jednostka została stworzona na obraz i podobieństwo Boże, a zatem „przez sam fakt swojego istnienia jest chciana, stworzona i kochana przez Boga. Godność ta nigdy nie może zostać wymazana i pozostaje obowiązującą niezależnie od wszelkich okoliczności, w których jednostki mogą się znaleźć” (nr 7).

Zatem to nie jest tak, żeby niektórzy spośród nas byli dopiero kandydatami na ludzi, albo żeby niektórzy już przestali być ludźmi. Również Pan Jezus wyraźnie tego nauczał. Głosił, że Królestwo Boże należy do ludzi mało znaczących i pogardzanych. Rozpoznał godność ludzką w owładniętej przez siedem złych duchów Magdalenie oraz w bandycie, którego ukrzyżowano obok Niego, żeby Go w ten sposób jeszcze dodatkowo poniżyć. Jezus każe nam pamiętać o tym, że wszystko, co czynimy tym najsłabszym i bezradnym, Jemu samemu czynimy, ponieważ On jest obecny zwłaszcza w tych, którzy doznają jakiegoś wykluczenia.

Godność podstawowa, ontyczna, jest wspólna nam wszystkim i nieutracalna, bo Bóg wszystkich nas stworzył na swój obraz i podobieństwo. Z godnością moralną jest inaczej. Kochający nas Bóg uzdolnił nas i wzywa do włączenia się w Jego plany miłości. Jednak nie wystarczy być uzdolnionym do miłości, żeby kochać. Do miłości nie da się też przymusić. Miłość może zaistnieć tylko w wyniku wolnej decyzji. Dlatego godność moralną możemy w sobie rozwijać aż do szczytów heroizmu. Możemy ją również, niestety, w sobie zaciemnić, albo nawet utracić. O skrajnym egoiście mówi się u nas czasem, że zaparł się swojego człowieczeństwa.

W deklaracji znalazły się słowa, które aż przerażają: „Korzystanie z wolności wbrew objawionemu przez Ewangelię prawu miłości może osiągnąć nieobliczalne wyżyny zła wyrządzanego innym. Kiedy tak się dzieje, mamy do czynienia z osobami, które wydają się tracić wszelki ślad człowieczeństwa, wszelki ślad godności”. Właśnie z tego względu musi nam bardzo zależeć na tym, aby wszyscy ci, którzy czynią zło lub je uczynili, mogli żałować i nawrócić się.

Trzecia z wymienionych w deklaracji Dignitas infinita postać ludzkiej godności to godność społeczna. Zarówno nam samym, jak społeczeństwu powinno zależeć na tym, żeby warunki naszego życia były godne człowieka. Bo z tym, niestety, bywa różnie. W przedstawianym tu watykańskim dokumencie czytamy, że dramat ubóstwa jest jedną z największych niesprawiedliwości współczesnego świata. Ale też nie sposób zapomnieć o planowym, podejmowanym z całą premedytacją deptaniu ludzkiej godności, jakie miało miejsce w łagrach czy obozach koncentracyjnych.

Zwróćmy jeszcze uwagę na znajdujące się w Ewangelii św. Łukasza dwa skrajne przykłady znalezienia się w sytuacji, która urąga ludzkiej godności. Z jednej strony, niezasłużona udręka okrytego wrzodami Łazarza, który leżał u bramy pałacu i pragnął nasycić się odpadkami ze stołu bogacza. Z drugiej strony, syn marnotrawny, który z własnej winy doprowadził się do tego, ze pragnął napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał.

Czwarty wymiar ludzkiej godności to godność egzystencjalna. Zdarza się niekiedy, że komuś pozornie nie brakuje niczego niezbędnego do życia, a jednak nie udaje mu się żyć w pokoju, radości i nadziei. Przyczyną tej sytuacji może być obecność poważnych chorób, nacechowane przemocą relacje rodzinne, jakieś uzależnienia lub patologie, albo jeszcze coś innego. Jednym słowem, jest o czym pomyśleć, a przedstawiany tu watykański dokument naprawdę zasługuje na to, żeby się z nim zapoznać.
 

 

 

 

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama