Kto trwa jedynie w schemacie, nawet prawdziwym, nie dosięgnął istoty wiary i poznania Boga. Jednakże ten, kto dla rzekomo głębszego poznania łamie dogmat, oddala się od tego poznania i wkracza na bezdroża – pisze felietonista Opoki o. Jan Strumiłowski, OCist.
Ewolucja dogmatów?
Jeszcze groźniejsze wnioski w tym nurcie myślowym wiążą się z otwartą krytyką dogmatów. Pojawiają się tezy o ich ewolucji, postulujące, że dogmaty Kościoła należy zrewidować. Że świadomość ludzka przekroczyła przecież mentalność dawnych epok, w których były one formułowane, a więc same dogmaty należy zreinterpretować, wskazując na nowe ich rozumienie, odmienne od tego pierwotnego. Przykładem takiego myślenia może być chociażby teza, jakoby stale działający Duch Święty w Kościele, prowadząc nas do pełnej prawdy, mógł objawiać nam nowe rzeczy, które wcześniej w Kościele były nieznane, lub wskazywać nam na takie rozumienie starych prawd, które będą dyskwalifikowały ich tradycyjne pojmowania. Zatem, na przykład, prawda o Bożym miłosierdziu może tak rozsadzić nasze standardy etyczne, że uznamy, że dla tego miłosierdzia nie jest problemem nawet trwanie w grzechu. To tylko niektórzy ludzie nie są jeszcze gotowi na bezkompromisową miłość. Bóg zaś jest inny. A więc to ludzka ciasnota postanowiła wykluczać z komunii ludzi, którzy z grzechu ciężkiego jeszcze się nie wyzwolili. Ale czy Bóg jest tak małostkowy, by nie podarować się nawet, a może zwłaszcza temu, który jeszcze głęboko w grzechu tkwi? Albo też nasza ciasnota sprawia, że nie wyobrażamy sobie realizacji prawdziwej miłości jednoczącej, miłości oddającej się drugiej osobie poza związkiem heteroseksualnym. Czy to nie ludzkie, utarte i skostniałe szlaki myślowe zmonopolizowały prawdziwą miłość jako domenę relacji heteroseksualnych? Ale czy Bóg nie może być ponad tym? Czy dla Boga biologia może być barierą? Więc może należy dowartościować prawdziwą miłość związków jednopłciowych? Wszak sam Bóg jest poza płcią. Czy nie należy zatem błogosławić związków jednopłciowych? Przecież Bóg jest ponad kulturą.
Czy jednak tego rodzaju myślenie jest rzeczywistym przekroczeniem ciasnoty ludzkiego umysłu, które dokonuje się właśnie pod natchnieniem prawdziwego Ducha Bożego? Otóż nie. Schemat jest tutaj następujący: ludzki rozum nie pojmuje, nie zgłębia lub po prostu nie rozumie wiary wyrażanej i zawartej w dogmacie Kościoła. Nie pojmuje, bo do dogmatu nigdy jeszcze rzeczywiście nie przylgnął. A nie przylgnął gdyż tkwi właśnie w tym, co ludzkie. W ludzkich zapatrywaniach – aczkolwiek nowoczesnych, oderwanych od tradycyjnego sposobu myślenia. Ta nowość przekonuje go, że przecież przekracza tradycyjne i skostniałe schematy. Lecz elementem przekroczenia dawnych schematów jest nowy schemat – pochodzenia jak najbardziej ludzkiego. Dawny schemat jednak został zbudowany w oparciu o to, co Bóg objawił. Współczesny człowiek jednak porzuca dogmat Kościoła w imię miary własnego, współczesnego rozumu, który jest nazbyt oddalony od prawdy objawionej, wyrażonej w starych formułach. Powoływanie się zatem na Ducha w kontekście przekraczania dogmatów, które nazywa się ludzkimi i skostniałymi formułami jest w rzeczywistości porzucaniem w imię własnej ciasnoty intelektualnej formuł (dogmatów), które zrodziły się nie z ludzkiej logiki, ale z objawienia.