Bóg jest inny niż myślisz – ale nie tak, jak to sobie wyobrażasz

Kto trwa jedynie w schemacie, nawet prawdziwym, nie dosięgnął istoty wiary i poznania Boga. Jednakże ten, kto dla rzekomo głębszego poznania łamie dogmat, oddala się od tego poznania i wkracza na bezdroża – pisze felietonista Opoki o. Jan Strumiłowski, OCist.

Szanować mądrość ojców

Dogmaty, wbrew opinii ludzi kontestujących tradycyjne nauczanie Kościoła, nie są produktami ciemnoty ludzi z przeszłości. Dogmaty nie są ludzkimi mniemaniami na temat Boga. Są w istocie prawdą przez Boga objawioną, przez Kościół przyjętą i wyrażoną w ludzkim języku. I oczywiście zawsze domagają się one pogłębienia i nawet wewnętrznego i mistycznego przekroczenia samej ich struktury, ale nigdy ich porzucenia.

Zatem w pewnym sensie błędem jest zatrzymanie się na progu dogmatu, bez zgłębiania jego przepastnej treści i bez usiłowania doświadczenia i poznania żywej prawdy Bożej, która w dogmacie jest wyrażona. Ale jeszcze większym błędem jest deformacja dogmatu czy jego porzucenie w imię rzekomego przekroczenia. Dogmat bowiem jest podobny do okna, które daje nam wgląd w rzeczywistość Bożą. Za dogmatem kryje się rzeczywiście przepastna i nieskończona głębia. Dostrzec tę głębie możemy jednak tylko przez ramy samego dogmatu, a nie obok niego. Obok niego jest zderzenie ze ścianą i granicą ludzkiego wyobrażenia.

Zatem jeśli ktoś mówi, że należy zrewidować katolicką antropologię, gdyż dogmat który ją definiuje został uformowany w kluczu przestarzałych konwenansów kulturowych, to tym samym daje wyraz i dowód temu, że nawet nie zbliżył się do pozytywnego rozumienia treści tego dogmatu, która dopiero w następnym kroku domaga się głębszego weń wejrzenia. Jednak współczesne konwenanse myślowe nie pozwalają mu przyjąć dogmatu. Odrzuca wiarę nadprzyrodzoną, odrzuca, gdyż granicą jest jego rozum nie pojmujący tej wiary, właśnie w imię własnych, ludzkich konwenansów myślowych na temat natury ludzkiej i Bożej miłości.

Tymczasem właściwa droga przekroczenia jest inna: najpierw muszę poznać pozytywnie wiarę zawartą w dogmacie. Poznać ją już w taki sposób, żeby ta prawda kształtowała mój rozum, a nie żeby mój rozum narzucał dogmatowi moje własne mniemania. Muszę więc poznać tę prawdę nie według własnego ducha, ale według Ducha, który został udzielony Kościołowi i który pozwolił Kościołowi tę prawdę przyjąć i wyrazić. W ten sposób konsoliduje się we mnie fundamentalne rozumienia Boga prawdziwego, aczkolwiek konsoliduje się ono we mnie na tyle, na ile pozwala mi mój ograniczony sposób myślenia. Obraz ten jest zatem mimo wszystko niewystarczający. Nie dlatego by był on niepełny, ale dlatego, że nie jest dostatecznie przeze mnie zgłębiony. A jest niedostatecznie zgłębiony nie ze względu na ograniczoną treść i formę wyrazu dogmatycznego, ale ze względu na niewystarczalność moich kategorii myślowych. Mówiąc inaczej: sam obraz niesiony przez dogmat czy rytuał Kościoła jest doskonały, lecz moje jego pojęcie jest niewystarczające. Dogmat czy rytuał prowadzi mnie na próg nienasycenia, prowadzi mnie na próg ciemności wiary. Jednak z tego powodu ani myślę o porzuceniu dogmatu Kościoła na rzecz ciasnoty własnego rozumu, ale zanurzam się w przepastną głębie wiary ukrytej w jego przestrzeni. Co więcej, to właśnie dogmat i jego prawda coraz bardziej kształtująca mój intelekt, coraz bardziej pozwala mi konfrontować jego prawdę z ludzkimi mniemaniami – nawet najbardziej postępowymi i nowoczesnymi. Oczywiście taka droga wymaga pokory. Wymaga uznania, że oto ten „ciemny Kościół przeszłości” być może jest mądrzejszy i bardziej oświecony ode mnie współczesnego i rzekomo oświeconego.

Zatem rzeczywiście, ten kto trwa jedynie w schemacie, nawet prawdziwym, nie dosięgnął istoty wiary i poznania Boga. Jednakże ten, kto dla rzekomo głębszego poznania łamie dogmat, oddala się od tego poznania i wkracza na bezdroża. W głębokości wiary i niepoznawalności Boga nie chodzi bowiem o przekroczenie dogmatu, ale o przekroczenie ludzkiego rozumu. Ale pojąć to może chyba tylko ten, który prawdziwie staje się jak dziecko, to znaczy, który uznaje mądrość własnych ojców.

« 1 2 3 »

reklama

reklama

reklama

reklama