Kto trwa jedynie w schemacie, nawet prawdziwym, nie dosięgnął istoty wiary i poznania Boga. Jednakże ten, kto dla rzekomo głębszego poznania łamie dogmat, oddala się od tego poznania i wkracza na bezdroża – pisze felietonista Opoki o. Jan Strumiłowski, OCist.
Ojcowie Kościoła mówili, że jeśli masz jakieś wyobrażenie Boga, jeśli rozumiesz Jego istotę, to ten obraz w twojej głowie nie jest Bogiem, bo Bóg jest inny, większy od ludzkiego rozumu. Ten sposób myślenia jest obecny w całej tradycji mistycznej Kościoła. Mistycy zawsze twierdzili, że by poznać prawdziwego Boga należy przekroczyć pozytywny sposób myślenia na Jego temat. Teologię pozytywną (orzekającą o tym, jaki Bóg jest) należy przekroczyć teologią negatywną (orzekającą jaki Bóg nie jest) ku teologii mistycznej, realizującej się w ciemności wiary. Sobór Laterański IV wyraził tę prawdę w sposób bardzo syntetyczny, stwierdzając, że „pomiędzy Stwórcą a stworzeniem nie można dopatrzeć się tak wielkiego podobieństwa, żeby nie trzeba było widzieć większej pomiędzy nimi różnicy” (Sobór Laterański IV, Konstytucje, nr 2,7). Zatem nasze orzekanie o Bogu jest orzekaniem przez analogię. Bóg nie jest taki, jakim sobie Go wyobrażamy, lecz nasze wyobrażenia są jedynie analogią, podobieństwem. Stworzenie jest podobne do Boga, lecz sam Bóg jest daleko bardziej inny niż stworzenie i nasze wyobrażenia.
Ta słuszna teza stoi u podstaw wszelkich obaw o budowanie fałszywego i skostniałego obrazu Boga. Można na podstawie objawienia, dogmatów itp. zbudować sobie domknięty i syntetyczny obraz Boga, który z żywym Bogiem nie będzie miał wiele wspólnego. Łatwo się domyśleć czym taki intelektualny proces będzie skutkował. Będzie tworzył bożka na miarę naszych ciasnych wyobrażeń, z nas czyniąc faryzeuszy. Często właśnie taki zarzut jest kierowany przeciwko tym, którzy zbyt jednostronnie i ciasno chcą trzymać się zbyt utartych ścieżek. Czasami takim oskarżeniem obarcza się same sformułowania dogmatyczne, które aczkolwiek objawione, to jednak wyrażone są w ludzkim języku i w ludzkich kategoriach. Dogmaty miałyby zatem krępować Boga żywego. Jako rzekome potwierdzenie tego toku myślenia wskazuje się na niby-fakt przekroczenia dogmatu przez mistyków. Czasami usłyszeć możemy, że mistycy przekraczają ramy religijne, że wzbijają się ponad nie i w jakiś sposób wszyscy mistycy różnych religii, po przekroczeniu struktur własnych religii i ich prawd, gdzieś na wyżynach mistycznego poznania Boga spotkają się ponad tym, co ludzkie. Prawdziwa religijność musi więc przekroczyć dogmat i wyrastać z porzucenia go, wyrastać jakby na jego zgliszczach a nie na jego glebie.