To nie było mistyczne alter ego s. Faustyny

Jak przekonać do tego, do czego empirycznie przekonać nie może?

Rozumiem, że autor tekstu może nie wierzyć w objawienia, w doświadczenie mistyczne s. Faustyny, jak ja wierzę w nie, ale nie mogę zaakceptować, że daje własną interpretację duchowych doświadczeń Faustyny, nie mając do nich dostępu.



„Można w pełni doceniać przesłanie o Bożym miłosierdziu, odrzucając cały sztafaż związany z objawieniami prywatnymi siostry Faustyny” - napisał Artur Sporniak w tekście „Mistyczne alter ego”, zamieszczonym w „Tygodniku Powszechnym” (nr 16 z 15 kwietnia 2012), w którym odnosi się do mojej książki o św. Faustynie, co przyjmuję z wdzięcznością.

Zgadzam się z Autorem, że można docenić przesłanie o Bożym miłosierdziu, więcej - można ufać Bożemu Miłosierdziu, nie wierząc w objawienia s. Faustyny. I jak wnoszę z tekstu, obojgu nam bliska jest myśl o Bogu bogatym w miłosierdzie. To, co nas różni, to stosunek do objawień s. Faustyny. 
Tak, wierzę, że Faustynie objawiał się Jezus. Autor artykułu - nie wierzy. Taki stosunek do objawień s. Faustyny nie tylko przyjmuję do wiadomości, ale go akceptuję. Zresztą nikt w Kościele nie musi wierzyć w żadne objawienia prywatne uznane oficjalnie przez Kościół. Nie mogę się jednak zgodzić ze stwierdzeniem Autora, że mistyczne objawienia s. Faustyny to w istocie jej dialog z ... alter ego. Nie mogę się zgodzić, a tak wynika z tekstu, że Faustyna rozmawiała sama ze sobą, a słowa Jezusa zapisane w „Dzienniczku” były w istocie jej własnymi. 


Rozumiem, że autor tekstu może nie wierzyć w objawienia, w doświadczenie mistyczne s. Faustyny, jak ja w nie wierzę, ale nie mogę zaakceptować, że daje własną interpretację duchowych doświadczeń - wewnętrznych i zewnętrznych - Faustyny, nie mając do nich dostępu. Nie mając do nich dostępu interpretuje je z całą pewnością i stanowczością. 


Nie mogę tego przyjąć, bo każdy, kto miał choć cień doświadczenia takiego, jakie w obfitości miała Faustyna wie, że to nie jest jego alter ego. I za tę prawdę, tak jak Ona, oddałby życie swoje. Cóż bowiem może zrobić innego? Jak przekonać do tego, do czego empirycznie przekonać nie może? Jak może przekazać to, co nie jest przekazywalne? Osoba z zewnątrz może w to tylko wierzyć albo nie wierzyć. Nic ponad to. Kościół zaś sprawdza prywatne objawienia w wieloraki sposób, by wydać o nich orzeczenie.


Rozumiem natomiast, że dla niektórych osób - nie jeden raz się z tym spotykałam - przeszkodą w uwierzeniu w objawienia s. Faustyny może być obraz Jezusa, jaki wyłania się z jej przekazu. Trzeba jednak pamiętać, że widzenia i objawienia każdego mistyka są z reguły silnie naznaczone jej możliwościami percepcyjnymi, jej osobowością, wrażliwością, pobożnością, ba, nawet słownictwem, stylistyką. I tak jest w wypadku s. Faustyny. Jak mówił kard. Joseph Ratzinger, o czym też piszę w książce, wizje mistyków nie są zwykłymi „fotografiami” rzeczywistości pozaziemskiej, ale „wyrażają możliwości i ograniczenia podmiotu postrzegającego”.

Artur Sporniak pisze, że można doceniać przesłanie o Bożym Miłosierdziu, odrzucając objawienia prywatne Faustyny. Owszem, ale jakimś nie dziwnym, bo Bożym zrządzeniem losu stało się tak, że przesłanie o Bożym miłosierdziu, obecne przecież w Piśmie Świętym, zostało w Kościele docenione dopiero dzięki objawieniom s. Faustyny. A to, co się dzieje z rozwojem kultu Miłosierdzia Bożego na całym świecie jest dla mnie jeszcze jednym - bo nie jedynym - dowodem na prawdziwość Jej objawień. 
Wydaje się, ale to też jest już moja interpretacja, że Autorowi trudno przyjąć, ale przecież nie tylko jemu, iż Jezus Zmartwychwstały może się objawiać także w dzisiejszych czasach. 




Aeropag XXI

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama