Proces Prymasa mocno przyspieszył

To bardzo dobra i ważna wiadomość dla wszystkich - nie tylko dla prywatnych czcicieli Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, nie tylko dla Kościoła w Polsce

To ważna wiadomość. Kard. Kazimierz Nycz powiedział portalowi Areopag21.pl, że dzisiaj, w 32.rocznicę śmierci kard. Stefana Wyszyńskiego kończy się w Szczecinie diecezjalny etap procesu o uznanie cudu za wstawiennictwem Sługi Bożego (wypowiedź obok: Pytanie Areopag21.pl). Ma też nadzieję, że w przyszłym roku zakończą się prace nad positio, czyli najważniejszym dokumentem sumującym całość życia kandydata na ołtarze, który jest podstawą prac w watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. 


To bardzo dobra i ważna wiadomość dla wszystkich - nie tylko dla prywatnych czcicieli Sługi Bożego kard. Stefana Wyszyńskiego, nie tylko dla Kościoła w Polsce, ale dla wszystkich, dla których cenne są wartości przez całe życie bliskie Prymasowi - wiara, miłość Boga i Ojczyzny. Bo chociaż od śmierci prymasa mijają dziś 32 lata, chociaż zmieniły się warunki polityczno-społeczno-kulturowe, w jakich żyjemy, te wartości są niezmiennie potrzebne. 


Trzeba przyznać, że w ostatnich kilku latach proces beatyfikacyjny prymasa Wyszyńskiego przyspieszył. Jeszcze cztery lata temu, gdy mijało 20 lat od rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego - zastanawaiłm się czy Kościół w Polsce robi wystarczająco, aby pamięć o Prymasie żyła, a jego kult się rozwijał? Czy jako społeczeństwo jesteśmy mu wdzięczni za to, co zrobił dla odzyskania przez Polskę suwerenności? Za to, co z robił dla podtrzymania naszej tożsamości narodowej, w czasach jej systemowego niszczenia? Odpowiedź nie była zbyt optymistyczna, mimo trwającego kultu prywatnego, mimo tego wszystkiego, co dla podtrzymania pamięci o Prymasie czynią panie z Instytutu Prymasowskiego Stefana Kardynała Wyszyńskiego, mimo wielu szkół niosących jego imię, bo w przestrzeni publicznej prymasa „jest” coraz mniej. Po części jest to zrozumiałe, wynika z upływu czasu, ale jednak nie może zwalniać z obowiązku pamięci. 


W ciągu ostatnich kilku lat na pewno zmieniło się jedno: mocno przyspieszyły prace w procesie beatyfikacyjnym. W 2010 roku nowym postulatorem został o. prof. Zbigniew Suchecki, franciszkanin mieszkający w Rzymie. Niestety, w grudniu 2011 roku w wypadku samochodowym zginął tragicznie ks. prof. Piotr Nitecki, który odgrywał ważną rolę w opracowaniu positio.

Z drugiej strony niemal ćwierć wieku, jakie mija od momentu rozpoczęcia procesu, były może potrzebne, aby nabrać dystansu do okresu prymasostwa kard. Wyszyńskiego, aby nabrali go świadkowie jego wielkości i wielowymiarowości. Prymas budził bowiem podziw, szacunek, ale i wywoływał emocje, także, co nie było chyba bez znaczenia, wśród watykańskich dyplomatów.


Przyspieszenia w ostatnim czasie nabrały także prace nad badaniem cudu za wstawiennictwem kandydata na ołtarze, których efekt właśnie dzisiaj poznaliśmy. Badane było uzdrowienie, przed ponad 20 laty z nowotworu płuc młodej wówczas kobiety, której lekarze nie dawali szans na przeżycie. Jak mówiono „cudem” było już to, że po 20 latach odnalazła się dokumentacja medyczna choroby. 


To wszystko daje nadzieję, że w bliskiej już, kilkuletniej perspektywie nastąpi beatyfikacja kard. Wyszyńskiego. Prymas, który przez ponad 30 lat był niekwestionowanym liderem Kościoła w Polsce w „beatyfikacyjnej sztafecie” musiał ustąpić miejsca bł. Janowi Pawłowi II i bł. Jerzemu Popiełuszce. Teraz czas na Prymasa, którego rola w PRL jako przywódcy Kościoła nie da się przecenić, jako tego, kto przeprowadził Kościół przez czasy systemowej ateizacji, zostawiając go silnym i zwartym, kto zachował i umocnił wiarę oraz wewnętrzną suwerenność Polaków. Ale, oczywiście, nie to jest i nie to może być powodem beatyfikacji - ale miłość Boga i praktykowanie cnót chrześcijańskich w sposób heroiczny, co oceni Kongregacja Spraw Kanonizacyjnych. Niemniej beatyfikacja Prymasa będzie ważna także ze „świeckiego” punktu widzenia, z uwagi na trwałe miejsce w historii, jakie ma w niej kard. Wyszyński. 


Przy okazji warto pamiętać, by nie zawłaszczać kardynała dla siebie, co daje się zauważyć w niektórych środowiskach, bo Prymas był naprawdę większy od tego, co o nim mówiono czy pisano, jak próbowano go „ociosywać” na własną miarę. Jak mówi Janusz Zabłocki był to człowiek „inny niż wszystkie schematy, wszystkie wyobrażenia, które o nim funkcjnowały”. Był od nich wszystkcih większy. Pokazują to wyraźnie choćby wystąpienia Prymasa na Soborze Watykańskim II, m.in. w sprawie wolności religijnej, a które niebawem mają ukazać się drukiem. Po beatyfikacji mają się ukazać także pełne „Dzienniki” kard. Wyszyńskiego, na co myślę czekają niecierpliwie nie tylko historycy. 


opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama

reklama