Mało kto kojarzy ascezę ze... sportem. Tymczasem to właśnie starożytni sportowcy byli pierwszymi ascetami
Wielu z nas asceza kojarzy się ze średniowieczem, rozumianym jako czas ciemnoty, wrogości wobec ciała ludzkiego, odrzucania wszystkiego, co przyjemne na rzecz zadawania sobie dodatkowych cierpień. Mało kto natomiast kojarzy ascezę ze... sportem. Tymczasem to właśnie starożytni sportowcy byli pierwszymi ascetami.
Asceza oznacza odmawianie sobie drobnych przyjemności, dobrowolne wyrzeczenie się pewnych dóbr, wartości i aktywności życiowych w celu osiągnięcia świętości, czystości i doskonałości. Wielu wiąże ją tylko ze sferą seksu, inni utożsamiają jedynie z postem.
Zaprzeczeniem ascezy jest konsumpcjonizm, uważany przez część ekonomistów za podstawowy motor napędzający gospodarkę światową.
Czy w czasach wszechobecnego konsumpcjonizmu można być ascetą? Czy aby nim być, wystarczy odmówić sobie cukierków w Wielkim Poście, czy też trzeba się biczować?
„Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia; oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś nieprzemijającą. Ja (...) poskramiam moje ciało i biorę je w niewolę, abym innym głosząc naukę, sam przypadkiem nie został uznany za niezdatnego” (l Kor 9, 25–27). Tak przed wiekami Święty Paweł Apostoł tłumaczył Koryntianom sens ascezy. Doskonale wiedział, ile wysiłku musi włożyć zawodnik w przygotowanie się do walki. Przed rozpoczęciem zmagań sportowiec podejmował trud nazywany ascezą (od gr. askesis – ćwiczyć, trenować). Dla starożytnych sportowców asceza była nie tylko ćwiczeniem mięśni, ale stylem życia.
Asceza to życie na wzór Chrystusa, czyli naśladowanie Jego czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. To postawienie sobie bardzo wysokich wymagań, niełatwych do zrealizowania, dla wielu niezrozumiałych, ale jednak możliwych.
Święty Aleksy – jako żebrak mieszkał do śmierci pod schodami pałacu swego ojca;
Święty Antoni Wielki – mieszkał w grobie, jadał raz dziennie, po zachodzie słońca;
Święty Grzegorz z Nazjanzu – sypiał na gołej ziemi, żywił się stęchłym chlebem;
Święty Szymon Słupnik Starszy – krępował ciało sznurem, gęsto przetykanym cierniami, zbudował kamienny słup wysokości ok. 18 m, na którym umieścił platformę. Przebywał na niej blisko 40 lat;
Święty German z Paryża – nigdy nie okrywał swego ciała, nawet zimą, żywił się jedynie chlebem i wodą;
Święty Jan od Krzyża – nosił włosiennicę tak ostrą, że gdy się poruszał, jego ciało broczyło krwią.
W ciągu wieków powstały różne sposoby ascezy, nie tylko tak radykalne, jak wymienione wyżej. Wielu przestrzega się do dziś, zwłaszcza w zakonach. Zakon benedyktyński kultywuje ubóstwo.
Trapiści żyją w pełnej izolacji od świata, w milczeniu oddając się modlitwie, pracy fizycznej i postom. Kameduli są zobowiązani do życia pustelniczego, żyją w domkach, zachowując milczenie i zbierając się tylko na modlitwy.
Konsumpcjonizm wymusza nasze „mieć”. Przekonuje, że potrzebujemy coraz to nowych gadżetów, modnych dodatków, niezbędnych produktów. W sztuczny sposób prowokuje naszą zachłanność. Dlatego warto ćwiczyć się w ascezie, żeby zadowolić się rzeczami niezbędnymi. Asceza jest dzisiaj bardzo potrzebna. Im bardziej świat jest skomercjalizowany, tym bardziej każda próba ascetycznego życia jest wartościowa. Bez ascezy nie ma ładu ani porządku. Asceza to wyrzucenie niepotrzebnych zdań, przedmiotów, obrazów i bodźców, po to, aby móc skoncentrować się na tym, co rzeczywiście istotne. Asceza nie jest więc przeznaczona tylko dla wybranych. Może ją praktykować każdy.
opr. aś/aś