Artykuł z tygodnika Echo katolickie 24 (728)
Kapłaństwo jest darem dla ludzi oraz samego obdarowanego, wielką tajemnicą, której nikt nie pojmie do końca, i szczęściem. Nikt przecież nie może być tak blisko Boga jak ksiądz, który w swoich dłoniach trzyma Ciało Chrystusa.
Za kilkanaście dni zakończy się Rok św. Pawła i zacznie nowy - Rok Kapłański. To okazja, by bliżej przyjrzeć się ludziom, którzy powiedzieli Chrystusowi „tak” i poświęcili życie na głoszenie Jego słowa. Będzie to również sposobność do refleksji nad powołaniem oraz życiem kapłańskim. Ten czas powinna także wypełnić modlitwa w intencji wszystkich księży i kandydatów do kapłaństwa. Otrzymanie święceń nie czyni z neoprezbitera kogoś doskonałego, ale uświadamia, że nałożony został na niego obowiązek uświęcania siebie i ludzi, których Bóg postawi na jego drodze. Wtedy rozpoczyna się prawdziwy trud służby na niwie Pańskiej.
Rok Kapłański wiąże się ze 150 rocznicą śmierci św. Jana Marii Vianneya. Z tej okazji do Rzymu zostaną przywiezione relikwie proboszcza z Ars. Jego historia życia pokazuje, że Bóg, posługując się prostymi ludźmi, działa cuda.
Kapłan pochodził z małej francuskiej wsi. Jego dzieciństwo przypadło na czas rewolucji, kiedy to zamykano szkoły i kościoły. Pierwszą Komunię św. przyjął potajemnie w szopie. Nauka w seminarium sprawiała mu trudności, ale mimo to ukończył je i przyjął święcenia kapłańskie. Po trzech latach trafił do Ars.
Wieś była zaniedbana i liczyła tylko 230 wiernych. Parafianie szybko polubili proboszcza za gorliwość, rozmodlenie i troskę o nich. Swoje kapłaństwo przeżywał jako wielki dar. Często mówił: „Kapłan, jaki by nie był, jest zawsze narzędziem, którym Bóg posługuje się w szerzeniu swego słowa”. On spalał się w służbie ludziom. Mimo niepozornej postawy, miał w sobie silnego ducha. „Ach, jakiż wielki jest kapłan! Jeśli zrozumiałby to sam, umarłby z wrażenia. Sam Bóg jest mu posłuszny. Kapłan wypowiada słowa konsekracji, a nasz Pan zstępuje z nieba. Kapłan nie jest kapłanem dla siebie, nie daje sobie rozgrzeszenia, nie udziela sobie sakramentów. On jest dla was” - pisał Jan Maria Vianney. W konfesjonale spędzał po 16 godzin dziennie. Do Ars zdążali pielgrzymi. Wyniszczeniu fizycznemu zaczęły towarzyszyć ataki szatana, który znienawidził ks. Vianneya za to, że przez sprawowanie sakramentu pokuty zbliża do Boga tak wielu ludzi. Kiedy siły ludzkie wyczerpywały się, święty czerpał moc z modlitwy przed tabernakulum. Zmarł wyniszczony chorobą i ascezą. Proboszcz z Ars jest wzorem służby kapłańskiej, całkowitego oddania Bogu i miłości do swojego Mistrza.
Życie kapłańskie nie jest łatwe, mieszają się w nim chwile radości i smutku, wspólnoty oraz samotności. Nowe wyzwania i problemy zmuszają wręcz kapłana do aktywności i działania. Trzeba jednak pamiętać, że nie jest łatwo „stać się wszystkim dla wszystkich”.
Pierwsze lata po otrzymaniu święceń zazwyczaj pełne są radości i zapału do pracy. Z czasem może zacząć brakować energii, wkradnie się rutyna, pojawią się pokusy. Ksiądz też jest człowiekiem - słyszymy to tyle razy, jednak nie powinniśmy tego traktować jako wytłumaczenia błędów, ale raczej jako przyznanie się do tego, że sakrament kapłaństwa nie daje gwarancji na nieomylność i nie robi z księdza człowieka doskonałego.
Kapłan łączy w sobie ludzką słabość i wielką łaskę Bożą. Każdemu jego działaniu powinna towarzyszyć modlitwa. On ma prawo jej wymagać od swoich wiernych. My także mamy obowiązek pamiętać o swoim duszpasterzu przed Bogiem. Piękną formą wieczystej modlitwy za konkretnego kapłana jest tzw. margerytka. Podejmuje się jej wspólnie siedem osób, każda w jednym określonym (wybranym) dniu tygodnia modli się za niego modlitwą wstawienniczą. W ten sposób ów kapłan jest stale otoczony modlitwą. Jest to zobowiązanie dozgonne. Do modlitwy za powołanych zachęca także papież Benedykt XVI. „Naszym pierwszym obowiązkiem jest podtrzymywanie żywej i nieprzerwanej modlitwy w intencji powołań w rodzinach i parafiach, w ruchach i stowarzyszeniach zaangażowanych w apostolat, we wspólnotach zakonnych i we wszystkich wspólnotach diecezjalnych. Potrzeba naszej modlitwy po to, by cały Lud Boży wzrastał w ufności wobec Boga, upewniony o tym, że ,,Pan żniwa” nigdy nie przestanie proponować niektórym ludziom, by dobrowolnie zaangażowali swe życie w ścisłą współpracę z Nim w ramach dzieła zbawienia” - pisał w orędziu na Światowy Dzień Modlitw o Powołania do Kapłaństwa i Życia Konsekrowanego.
Życie kapłańskie to nie tylko radość z bycia przy Bogu, z przybliżania ludziom Chrystusa, z pracy wśród ludzi. Ksiądz musi liczyć się z wieloma trudnościami, które przyjdzie mu pokonywać. Pokusa zamknięcia się na innych, poczucie osamotnienia, radzenie sobie z przeżywaniem celibatu i zbyt duża ilość obowiązków nie czynią życia łatwiejszym.
Zagrożenie rutyną, brak dostatecznej formacji duchowej, trudności w kontaktach ze świeckimi czy postawy innych księży (kolegów, przełożonych) mogą zniechęcać i blokować chęć do działania. Potrzeba silnej woli, zaufania Bogu i ciągłego, wręcz codziennego, mówienia Bogu „tak”. On nie zostawia swoich sług, daje siłę i na nowo przybliża do siebie.
Dziś wielkim problemem staje się brak pracy, a mimo to na świecie istnieje wielu ludzi, którym to nie grozi. Chociaż wydaje się to dziwne i niemożliwe, a jednak jest prawdą. Tymi „szczęśliwcami” są m.in. kapłani, dla których nigdy nie zabraknie pola do działania, bo ciągle, nawet w naszym najbliższym otoczeniu, żyją ludzie, którzy potrzebują kogoś, kto powie im o miłości Boga. Ze świata nie znikną osoby oczekujące na chrzest, dzieci pragnące przyjąć po raz pierwszy do swego serca Jezusa, młodzi, którym potrzebny jest Duch Święty. Ciągle będą ludzie czekający na spowiedź i przyjęcie Komunii, na Mszę św. i sakrament małżeństwa. Nie znikną nagle chorzy, czekający na słowo otuchy i sakrament namaszczenia. Wezwanie „Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię” zawsze będą aktualne. Posłani do pracy w parafiach i szkołach, do duszpasterzowania ludziom różnych zawodów, pracy naukowej, do mediów... wszędzie tam realizują słowa swego Pana. Posłani wszędzie i do wszystkich, zawsze będą mieli pełne ręce roboty.
Młody mężczyzna, decydując się na wstąpienie do seminarium, a potem na przyjęcie święceń, bierze na siebie ogromną odpowiedzialność. Podejmuje się bowiem zadania przyprowadzenia do Jezusa jak największej liczby ludzi. On ma zatroszczyć się o ich formację duchową. Jego postawa, słowa i zachowanie mogą budować, ale też odpychać wiernych od Kościoła. Potrzebna jest współpraca kapłana z Bogiem, aby zasiewać słowo Boże i kształtować wiernych na sposób Boski, a nie ludzki.
Z własnych obserwacji wiemy, że osoba kapłana nie cieszy się już taki szacunkiem, jak jeszcze przed 10 laty. Wystarczy wejść do Internetu, przejrzeć prasę, posłuchać innych... - wnioski nasuwają się same. Media mówią o kapłanach tylko w złym świetle, we wszystkim doszukują się taniej sensacji. Skandal z udziałem kapłana staje się tematem numer jeden. Dlaczego zapomina się o wielu wspaniałych księżach, pełnych poświęcenia, gorliwych, wręcz świętych? Dlaczego kapłani są tak bardzo obrażani, obmawiani i krytykowani? Czym zasłużyli sobie na obraźliwe słowa i gesty? Zarzuca się im materializm, duchowe lenistwo i egoizm, ale ile w tym jest prawdy? Może warto byłoby stanąć w obronie takiego kapłana? Zapominamy, że sami też nie jesteśmy święci. Łatwo jest rzucić kamieniem, trudniej zajrzeć w głąb siebie... i docenić drugiego.
opr. aw/aw