Biskupi zmienili treść IV przykazania kościelnego. Co to oznacza dla wiernych?
Konferencja Episkopatu Polski przyjęła nowelizację czwartego przykazania kościelnego dotyczącego postu i wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Na czym dokładnie polega zmiana - wyjaśnia ks. dr hab. Tadeusz Zadykowicz, dyrektor Instytutu Teologii Moralnej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II.
Zasadnicza różnica dotyczy słów: „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w okresach pokuty powstrzymywać się od udziału w zabawach” - w poprzedniej wersji i „Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach” - w nowej wersji. Co to tak naprawdę oznacza?
Od strony czysto praktycznej oznacza to tyle, że okres formalnego zakazu zabaw został ograniczony do Wielkiego Postu. Takie sformułowanie nie znosi ani pokutnego charakteru każdego piątku (który wg Kodeksu Prawa Kanonicznego należy do okresów pokuty), ani tym bardziej pokuty jako takiej, której obowiązek wynika z prawa Bożego. Obniża jednak minimum w zakresie wspólnych dla naszego Kościoła lokalnego form pokuty w piątki - poza okresem Wielkiego Postu - do wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych. Ani Katechizm Kościoła Katolickiego, ani „Corrigenda” Kongregacji Nauki Wiary z 1998 r. nie mówią o obowiązku powstrzymania się od udziału w zabawach. KKK poprzestaje na stwierdzeniu: „Posty nakazane zachowywać” (w katechizmowej wersji jest to przykazanie piąte), zaś „Corrigenda” formułują czwarte przykazanie następująco: „W dni pokuty wyznaczone przez Kościół wierni są zobowiązani powstrzymywać się od spożywania mięsa i zachować post”.
Każdy katolik powinien więc podczas Wielkiego Postu oraz we wszystkie piątki w roku dobrowolnie podejmować wyrzeczenia. Dotychczas w polskich warunkach, oprócz wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych i postu, była rezygnacja z udziału w zabawach. Teraz zakaz ten dotyczy już tylko Wielkiego Postu. Natomiast w piątki należy się powstrzymać od spożywania mięsa. Szkoda jednak, że biskupi nie określili, o jakie zabawy chodzi. Starsza wersja (z 1948 r.) mówiła o „hucznych” (tzn. publicznych z muzyką i tańcami). Być może to określenie nie jest najlepsze na nasze czasy, ale przecież dzisiaj pojawiają się ciągle nowe formy rozrywki i wydaje się, że niektóre nie są zakazane nawet w Wielkim Poście.
Pojawiły się opinie, że zmieniając przykazanie, episkopat chce zyskać przychylność wiernych, których wygoda stała się ważniejsza niż wieloletnia tradycja. Co Ksiądz o tym sądzi?
Faktem jest, że wiele komentarzy - także ze strony ludzi Kościoła - po ogłoszeniu nowej wersji przykazania koncentrowało się na kwestiach socjologicznych i przebiegało według logiki: ponieważ ludzie i tak uczestniczą w zabawach w piątki, wobec tego należy znieść to przykazanie, by nie mnożyć im grzechów. Nie dziwi więc fakt, iż niektórzy postrzegają tę zmianę jako chęć zyskania przychylności. Co więcej, mogą oczekiwać kolejnych „reform”, np. zniesienia obowiązku uczestnictwa w niedzielnej Eucharystii.
Nie sądzę jednak, by episkopatowi chodziło o przypodobanie się wiernym. Obniżanie wymagań na Zachodzie wcale nie przysporzyło Kościołowi wiernych. Przeciwnie - członków zdobywają wspólnoty o rygorystycznym nastawieniu. Niektóre Kościoły lokalne wracają nawet do zniesionych zakazów, np. w Anglii i Walii przywrócono obowiązek wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych w piątki. Powrót do tej praktyki rozważają także biskupi w Australii, którzy zniesienie postu piątkowego w 1985 r. w ich kraju określili jako błąd. Zatem motywacja naszego episkopatu musiała być inna. Poza tym przykazania kościelne mają za zadanie pogłębienie wspólnoty z Bogiem i Kościołem, a nie jej zawiązanie. Dlatego trudno byłoby liczyć, że ktoś przystąpi do niej lub pozostanie tylko ze względu na obniżone wymagania. Zwłaszcza jeśli jest z tą wspólnotą luźno związany albo nosi się z zamiarem odejścia. Zresztą taka praktyka nie odpowiadałaby postępowaniu Jezusa, który wobec odejścia bogatego młodzieńca nie próbuje go zatrzymać propozycją obniżenia wymagań.
Jeśli chodzi o stosunek do wieloletniej tradycji, biskupi woleli zachować ją przynajmniej w części. Mogli przecież zupełnie znieść zakaz udziału w zabawach i pozostawić wiernym wybór rodzaju umartwienia także w Wielkim Poście, a jednak pozostawili ten właśnie zapis, choć w ograniczonym zakresie. Gdy porównamy kolejne wersje przykazań kościelnych, widać stopniowe zawężanie praktyki postnej, np. sukcesywne znoszenie postu w tzw. dni kwartalne.
Kto ma prawo zmieniać przykazania kościelne? Jaka jest ich relacja do Dekalogu i dlaczego powinniśmy się do nich stosować?
Przykazania kościelne, choć są prawem ludzkim, znajdują zakorzenienie w Dekalogu, zwłaszcza w przykazaniu trzecim oraz w „największym przykazaniu” nakazującym miłować Boga i bliźniego. W zmieniających się epokach i okolicznościach, sytuacjach historycznych i kulturowych poniekąd aktualizują one i uszczegóławiają Dekalog i nauczanie Jezusa. Są zatem wyrazem samoświadomości Kościoła. Jako jego partykularne normy prawne określają minimum w zakresie praktyk religijnych. Ponieważ są prawem ludzkim, mogą ulegać zmianie. Nie można ich traktować jako sztywnego i raz na zawsze zdefiniowanego kanonu. W ciągu wieków modyfikowano liczbę przykazań, treść i kolejność. Ich adaptacja do konkretnych warunków leży w kompetencji władz kościelnych - biskupów diecezjalnych i KEP . Każdą zmianę musi zatwierdzić Stolica Apostolska. Natomiast cel przykazań kościelnych wskazuje KKK, umieszczając je w artykule „Kościół - Matka i Nauczycielka”. Wynika stąd, że mają one cele wychowawcze, służą kształtowaniu postaw, formowaniu sumień. Jako konkretne wskazania powinny być światłem dla codziennych decyzji. Dobrowolne posłuszeństwo przykazaniom kościelnym jest potwierdzaniem i umacnianiem wewnętrznej więzi z Kościołem.
Przykazania kościelne wyznaczają jedynie minimum w zakresie życia religijno-moralnego. Wskazują na istotne obowiązki w dziedzinie życia religijnego, których wypełnienie ma służyć wzrastaniu miłości Boga i bliźniego. Nie obejmują one wszystkich dziedzin ludzkiej egzystencji. Istotą życia chrześcijańskiego nie jest czysto formalne zachowywanie przykazań, ale miłość. Dlatego wypełnianie przykazań kościelnych winno być również podporządkowane miłości, ma ją wyrażać i umacniać.
Wielu wiernych nie rozumie jednak, jak to możliwe, że to, co wczoraj jeszcze było grzechem, dziś już grzechem nie jest, a to, co wczoraj było złe, dzisiaj jest już dozwolone.
Takie pytanie może rodzić się dlatego, że zmiany przykazań kościelnych dokonywane są w Polsce dość często. Łatwiej byłoby zrozumieć takie zmiany po kilku wiekach, ale po kilku latach już znacznie trudniej. Od ostatniej modyfikacji minęło zaledwie 11 lat - (poprzednia wersja z 2002 r. zastąpiła tę z 1948 r.). Czy w tym czasie nastąpiły aż tak wielkie przemiany kulturowe, by dokonywać zmiany w brzmieniu przykazań? Biskupi uznali, że tak.
Grzechem jest niepokuta. To się nie zmienia. Jeśli dla kogoś powstrzymanie się od zabawy w piątki poza Wielkim Postem było jedyną formą pokuty, powinien to czynić nadal.
Grzechem jest też odrzucenie autorytetu Kościoła oraz jego funkcji Matki i Nauczycielki. Jeśli więc dokonuje się zmian w zakresie minimum, dostosowując przykazania do aktualnych potrzeb religijno-moralnych, katolik powinienem je przyjąć w duchu posłuszeństwa. Przestrzegałbym jednak przed minimalizmem. Wszelkie formy pokuty, w tym powstrzymanie się od zabaw, mają służyć wypracowaniu postawy (cnoty) pokuty. Nie są zatem celem samym w sobie. Dlatego katolik nie powinien w duchu legalizmu pozostać jedynie na poziomie tego minimum. Zachowując je, musi raczej dążyć do czegoś więcej - do dbałości o ducha pokuty, który wyraża się nie tylko w rezygnacji z udziału w zabawach.
Dziękuję za rozmowę.
OKIEM DUSZPASTERZA
„Zachowywać nakazane posty i wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, a w czasie Wielkiego Postu powstrzymywać się od udziału w zabawach”. Co to oznacza? Mianowicie to, że okres formalnego zakazu zabaw został ograniczony do Wielkiego Postu. Jak przypominają biskupi, nie zmienia to jednak w niczym dotychczasowego charakteru każdego piątku jako dnia pokutnego, w którym katolicy powinni „modlić się, wykonywać uczynki pobożności i miłości, podejmować akty umartwienia siebie przez wierniejsze wypełnianie własnych obowiązków, zwłaszcza zaś zachowywać wstrzemięźliwość” (por. kan. 1249-1250 KPK). W mocy pozostaje zasada, że jeśli katolik chciałby w piątek odstąpić ze słusznej przyczyny od pokutnego przeżywania tego dnia, winien uzyskać odpowiednią dyspensę. W komentarzach do zmiany zapisu czwartego przykazania podkreśla się, że episkopat nie chciał walczyć z wiatrakami, ponieważ to właśnie w piątki odbywa się najwięcej zabaw szkolnych, imprez integracyjnych. Czy jest to wystarczający argument? Niekoniecznie. Osobiście zauważam sporo niekonsekwencji w podjętej decyzji, które, niestety, wprowadzą chaos w myśleniu wiernych. Otóż pozwalając na piątkowe zabawy (poza Wielkim Postem), zarazem został utrzymany w mocy nakaz zachowania wstrzemięźliwości od pokarmów mięsnych we wszystkie piątki roku. Obawiam się, iż będzie z tym spory kłopot: trudno jest bowiem urządzić jarskie przyjęcie rodzinne czy spotkanie integracyjne. Tylko nieliczni udadzą się po dyspensę do swojego proboszcza, większość nie będzie nią sobie zawracać głowy. Konfliktu sumienia (związanego np. z postawieniem dań mięsnych na stole) nie da się uniknąć i w gruncie rzeczy modyfikacja przykazania niewiele tu zmienia. Zgadzam się natomiast ze stwierdzeniem, że przykazania mają na celu przede wszystkim pomóc głębiej przeżyć relację wiary, która zawiązuje się tu i teraz, w konkretnych realiach historycznych i kulturowych. Na nowo przypominać, co tak naprawdę jest istotne w życiu chrześcijanina - wyprowadzać go ze schematów w myśleniu w stronę autentycznej postawy miłości, troski o drugiego człowieka, wzmacniać tożsamość. Na pewno potrzebna jest solidna katecheza, która pomoże wejść głębiej w istotę wiary, uporządkować ją i wzmocnić - jak się bowiem okazuje, „rzeczy oczywiste” często wcale takimi oczywistymi nie są. Z niej ma wypływać świadectwo życia, praktyki pokutne, sposoby uświęcania czasu.
opr. ab/ab