Wychowywać z Dekalogiem

Czy istnieje recepta na dobre wychowanie dziecka?

Pod pojęciem wychowania katolickiego, utożsamianym błędnie z nadmiernymi wymaganiami, tak naprawdę kryje się wychowanie według Dekalogu, które kontrastuje zdecydowanie ze współczesną modą na naginanie zasad moralnych do własnych potrzeb.

Nauczanie Kościoła katolickiego obrosło w półprawdy i stereotypy. Także w kwestii wychowania. Że rzekomo namawia do przesadnej dyscypliny, rygoru, surowości, a dziecko ma wyłącznie obowiązki i powinno być całkowicie posłuszne rodzicom i wychowawcom, a jeśli nie jest, należy wymierzyć mu klapsa. Bo, jak twierdzą krytycy Kościoła katolickiego, cytując ze szczególną lubością wersy z Księgi Przysłów, pozwala na to Pismo Święte: „Nie kocha syna, kto rózgi żałuje, kto kocha go - w porę go karci” (Prz 13,24), „W sercu chłopięcym głupota się mieści, rózga karności wypędzi ją stamtąd” (Prz 22,15) i „Karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz - nie umrze. Ty go uderzysz rózgą, a od Szeolu zachowasz mu duszę” (Prz 23,13-14). To wszystko mity. Zwykle są one powielane przez tych, którzy z Kościołem mają niewiele wspólnego. Dlatego w tygodniu wychowania warto przypomnieć, czym jest wychowanie katolickie i na czym się opiera.

Subtelne różnice

Marta Majek, pedagog w siedleckiej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, realizator „Szkoły dla rodziców i wychowawców”, a prywatnie mama czworga dzieci w wieku trzy, siedem dziewięć i 11 lat, zwraca uwagę, że określenia „wychowanie katolickie” i „wychowanie chrześcijańskie” są stosowane zamiennie. - Tymczasem za ks. prof. Marianem Wolickim powiedziałabym, że skoro określenia „katolicki” i „chrześcijański” różnią się od siebie, podobnie jest w przypadku wychowania. Chrześcijańskie - stanowi uszczegółowienie katolickiego, gdyż u jego podstaw leży chrześcijańska koncepcja człowieka - twierdzi. - Ks. Roman Sieroń uważa, że „wychowanie chrześcijańskie zdąża do pełnego rozwoju osoby ludzkiej, czyli do harmonijnego rozwijania właściwości fizycznych, moralnych, intelektualnych oraz do ukształtowania człowieka doskonałego na miarę pełni Chrystusowej”. Natomiast wychowanie katolickie opiera się dodatkowo na zasadach Kościoła katolickiego. Nic tu nie ma o surowości, karach, nagrodach - zauważa M. Majek.

Wychowywać z Dekalogiem

Moderniści kontra tradycjonaliści

Natomiast Dariusz Zalewski, pedagog, autor bloga edukacja-klasyczna.pl, tłumaczy, iż wychowanie katolickie polega na usprawnieniu władz poprzez nabycie cnót naturalnych i nadprzyrodzonych oraz innych sprawności, dzięki którym osoba będzie mogła uświęcić się i osiągnąć wieczność. - Rozróżniamy dwie filozofie wychowania katolickiego. Pierwsza polega na dostosowaniu się do tego, co w kwestii edukacji proponuje współczesny świat. Druga - bazuje na metodach przekazywanych przez tradycję i obyczaj katolicki. Podział ten odpowiada rozróżnieniu na tzw. tradycjonalistów oraz modernistów w Kościele. Z tym, że wielu „modernistów pedagogicznych” nie jest do końca świadomych tego, co robią, uznając ten sposób wychowania za normalny, czyli „katolicki, ale unowocześniony”. To, co ich wyróżnia ze świeckiego tłumu, to deklaratywna wiara, modlitwa i coniedzielne chodzenie do kościoła. Ale wcześniej czy później dochodzi do konfliktu z nauczaniem katolickim - ostrzega D. Zalewski. Natomiast wychowanie tradycyjnie katolickie akcentuje znaczenie pierwiastka nadprzyrodzonego w formacji dziecka i trzyma się zasad przekazywanych przez obyczaj rodzinny. Wzorem i przewodnikiem pozostaje klasyczna teologia, etyka i filozofia katolicka. - Tacy rodzice są świadomi, że natura musi być uszlachetniona przez kulturę z jednej strony, a z drugiej - w wymiarze religijnym - uzupełniona przez działanie łaski. Dlatego otwierają się na jej działanie, a nie modnych ideologii, jednocześnie nie lekceważąc pracy w obrębie natury, czyli formowanie cnót - tłumaczy.

Ważny głos Kościoła

Ks. Paweł Siedlanowski, dyrektor Katolickiej Szkoły Podstawowej i Katolickiego Gimnazjum w Siedlcach podkreśla, iż na ten temat wychowania wielokrotnie wypowiadali się papieże, a dzisiaj jest on poddawany refleksji na katolickich uniwersytetach. - Za pedagogiem prof. Stefanem Kunowskim można mówić o „doktrynie wychowawczej Kościoła”, będącej zarazem „podstawą tradycji wychowania europejskiego w ogóle”. Trzeba powiedzieć, że przez wieki model wychowania ewoluował. Współczesny kształt nadała mu „Deklaracja o wychowaniu chrześcijańskim”, jak też nauczanie św. Jana Pawła II i papieża Benedykta XVI. Jej oś stanowi postulat integralnego rozwoju osobowego zakładającego prymat ducha nad materią. Oparty jest na personalizmie. Co ważne: nie chodzi o jakąkolwiek formę ekskluzywizmu - zaproszenie do wychowania opartego na wartościach jest kierowane do wszystkich - wyjaśnia kapłan, podkreślając, iż w szkołach katolickich znajduje się miejsce dla tych, którzy szczerym sercem poszukują Boga. - Zakładamy, że świadectwo składane przez osoby wierzące - wspólnotę uczniów, rodziców, nauczycieli - jest najpewniejszą drogą Jego odnalezienia. „Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym” zwraca uwagę m.in. na „konieczność wychowania do pełnej kultury ludzkiej, w której akcentuje wartości inteligencji, sumienia, woli i braterstwa”. One warunkują dojrzałość społeczną, wprowadzają w krąg wartości, na których zbudowana jest zachodnia cywilizacja - tłumaczy.

Fałszywy obraz

Dlaczego zatem wychowanie katolickie kojarzy się z dyscypliną i tzw. zimnym chowem? Zdaniem M. Majek wynika to ze stereotypowego postrzegania Kościoła jako bezdusznej instytucji, która zabrania i wymaga. D. Zalewski upatruje przyczyn w propagandowej złośliwości przeciwników Kościoła, a także modzie na liberalne wychowanie. Sprawia ona, że na jego tle racjonalne podejście przedstawicieli Kościoła wygląda jak przejaw surowości, a nie „normalności”. - Klasyczne wychowanie katolickie widziało naturalną słabość człowieka, który musiał być odpowiednio usprawniony, by być gotowym do życia. Wymaga to niekiedy przełamania oporu natury. Tacy, niestety, jesteśmy wraz ze swoimi słabościami i nie da się tego zmienić. Środowiska liberalne nie chcą dostrzec tego obiektywnego faktu i „przełamanie oporu natury”, czyli nakazy i zakazy, uznają za surowość. Oczywiście zdarzają się wynaturzenia w traktowaniu dzieci, czego nie zaliczam do „naturalnej surowości”. A jeśli do nich dochodzi, są wodą na młyn antykatolickiej propagandy - dodaje D. Zalewski.

Krzywdzący stereotyp

Niestety stereotyp jest powielany. - Tymczasem wymagania, konsekwencje i zasady kojarzące nam się z „zimnym chowem” są nieodłącznym elementem wychowania. Bez nich oddziaływanie na osobowość dziecka jest niemożliwe. Każdy rodzic stosuje te metody, a przynajmniej powinien to robić, chcąc przygotować dziecko do samodzielnego funkcjonowania w społeczeństwie - twierdzi Joanna Nowak, psycholog ze Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, zaznaczając, że pod pojęciem wychowania katolickiego, utożsamianym błędnie z nadmiernymi wymaganiami, tak naprawdę kryje się wychowanie według Dekalogu, które kontrastuje zdecydowanie ze współczesną modą na naginanie zasad moralnych do własnych potrzeb. - Być może powielanie negatywnego stereotypu jest usprawiedliwianiem niemoralnych zachowań (np. rozwodów). Psychologia nazywa to mechanizmem obronnym „kwaśnych winogron”, czyli jeżeli sami nie jesteśmy w stanie osiągnąć danego celu, w tym wypadku wychować dziecka zgodnie z zasadami wiary katolickiej, umniejszamy jego wartość, wmawiając sobie, że te normy są „średniowieczne”, nie pasują do XXI w. - wyjaśnia.

M. Majek uważa natomiast, iż stereotyp ten wziął się prawdopodobnie z nieprawidłowego obrazu Boga jako Ojca. Niektórzy postrzegają Go jako kogoś surowego, wręcz strasznego. - W Starym Testamencie On karze, zsyła plagi, doświadcza. Takiego Boga można się bać. Stąd wniosek: by dobrze wychować, trzeba budzić strach i - co za tym idzie - stosować kary i nagrody - mówi. - Obserwując współczesne trendy w wychowaniu, szczególnie tzw. bezstresowy i jego skutki, niektórzy jako alternatywę widzą tylko surową dyscyplinę, nie potrafią znaleźć tego złotego środka. To również przyczynia się do powielania stereotypu „surowego, katolickiego wychowania” - podkreśla.

Zdaniem ks. P. Siedlanowskiego jest to o tyle nieprawdziwe, co krzywdzące, a temat skwapliwie podejmuje np. kinematografia, szkicując obrazy wychowawców szkół katolickich, sióstr zakonnych z twarzami wykrzywionymi grymasem niezadowolenia, z pancernym różańcem w ręku. - Trudno mi powiedzieć, jakie jest źródło owego stereotypu. Czy to próba odreagowania surowego puryzmu obowiązującego jeszcze pół wieku temu w szkolnictwie amerykańskim? A może wynika z tradycyjnej niechęci do katolicyzmu środowisk, którym z Kościołem nigdy nie było po drodze? Być może to rezultat jednostkowych sytuacji, jakie nigdy nie powinny mieć miejsca. Ale ich przykłady można znaleźć wszędzie - w każdej szkole - akcentuje.

„Aksamitny zamordyzm”

Dyrektor KSPiKG twierdzi, że proces dydaktyczno-wychowawczy, aby był skuteczny, musi być ujęty w pewne karby. - Tak stanowi prawo oświatowe. Dyscyplina, samodyscyplina są konieczne, aby lata spędzone w szkolnej ławce nie były daremne. Druzgocący dla polskiej oświaty raport NIK, dotyczący m. in. poziomu bezpieczeństwa w szkołach czy niskich efektów nauczania, to wizualizacja porażki modelu wychowania, gdzie wolność została zabsolutyzowana, nie obowiązują normy, w wariancie optymistycznym - są mocno wycieniowane. Zwykle najpierw zawodzi dom rodzinny - jeśli tam są dysonanse wychowawcze, nauczyciele mają nikłe szanse na zmianę sytuacji wychowanków - wyjaśnia.

Ks. dyrektor zaznacza, że szkoły bronią się na różne sposoby, wprowadzając środki dyscyplinarne, o których prowadzącym placówki katolickie nawet się nie śniło: ochroniarze przy wejściu, identyfikatory, surowe kary za małe nawet przewinienia, czytniki magnetyczne itp. - A co do szkół katolickich - ustawiają się do nich długie kolejki rodziców. I to chyba najlepsza odpowiedź, jakiego modelu wychowania dla swoich dzieci poszukują - podkreśla ks. P. Siedlanowski. Zapytany, co placówka, którą kieruje, może zaoferować, odpowiada: - Ciepło, serdeczność, brak anonimowości. Duże poczucie bezpieczeństwa, indywidualizację procesu wychowania i nauczania. Ważne jest poczucie akceptacji, w jakim dorastają dzieci. Dla mnie też istotne jest to, iż wszyscy - dzieci, młodzież, rodzice, nauczyciele - mają świadomość konieczności nieustannego rozwoju. Tu nikt nie może zatrzymać się w miejscu... - zapewnia. A odnosząc się do krytyki katolickiego wychowania utożsamianego przez niektórych „zamordyzmem”, przywołuje słowa pedagoga prof. Aleksandra Nalaskowskiego. - Określając zasady obowiązujące w jego placówce, użył - zapewne żartobliwe - określenia „aksamitny zamordyzm”. Nie wszystkim może się to podobać. Ale też nie musi... - puentuje kapłan.

Zacznijmy od podstaw

Ks. dr Marek Studenski, współorganizator Tygodnia Wychowania

14 września rozpoczyna się IV Tydzień Wychowania. Czemu służy ta inicjatywa?

Są tematy, które choć bardzo ważne, nie mają siły przebicia np. w mediach. Chyba że chodzi o jakieś sensacyjne doniesienia. Jedną z takich pomijanych kwestii jest wychowanie. Może dzieje się tak dlatego, że uznaliśmy ją za oczywistą? Tydzień Wychowania ma zainteresować opinię publiczną tematyką wychowawczą. Kościół włącza się w to dzieło, gdyż od początku czuje się odpowiedzialny za młode pokolenie.

Inicjatywa zrodziła się ponad cztery lata temu podczas spotkania szkół katolickich. Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski i Rada Szkół Katolickich postanowiły, że w tygodniu, w którym wypada święto patrona dzieci i młodzieży św. Stanisława Kostki (18 września), będzie obchodzony Tydzień Wychowania. Jego celem jest zjednoczenie wszystkich, którym droga jest sprawa wychowania dzieci i młodzieży, a przede wszystkim wsparcie w tym zadaniu rodziców.

Hasło tegorocznego tygodnia brzmi „Prawda fundamentem wychowania”. Jak je rozumieć?

Od I Tygodnia Wychowania zgłębiamy tę problematykę. Pierwszej edycji towarzyszyło wezwanie „Wszyscy zacznijmy wychowywać”. Rok później próbowaliśmy odpowiedzieć na pytanie „Wychowywać, ale jak?”. W 2013 r. inicjatywie przyświecało hasło „Wychowujmy do wartości”, by teraz skupić się na jednej z nich, czyli prawdzie.

Kolejny raz uczestniczył Ksiądz w przygotowywaniu materiałów do tegorocznego tygodnia. Na co tym razem zwraca Ksiądz uwagę?

Materiały dla szkoły podstawowej koncentrują się na prawdomówności, czyli realizacji ósmego przykazania Bożego w codziennym życiu. W tekstach przeznaczonych dla gimnazjalistów zwracamy uwagę na kształtowanie odpowiedzialnego korzystania z ważnego źródła prawdy we współczesnym świecie, czyli środków społecznego przekazu. By czerpać z nich w sposób wartościowy, należy mieć odpowiednie przygotowanie. W gąszczu propozycji medialnych trzeba umieć odnaleźć to, co jest warte uwagi. Uczniom starszym proponujemy głębsze przyjrzenie się szkole. To jedyny czas w życiu młodego człowieka, kiedy poznaje on prawdę z różnych perspektyw. Właściwie jest ich tyle, ile szkolnych przedmiotów. Na studiach obieramy już bowiem ścisłą specjalizację. Są jednak osoby, które kontynuują wieloaspektowe spojrzenie na świat i prawdę o człowieku. Należy do nich ks. prof. Michał Heller, wybitny matematyk, astrofizyk, kosmolog, laureat prestiżowej Nagrody Templetona przyznawanej tym, którzy potrafią budować mosty między naukami przyrodniczymi a teologią. Sylwetkę tego wybitnego człowieka, który poświęcił swoje życie odkrywaniu prawdy, staramy się przybliżyć uczniom szkół średnich w tegorocznych materiałach pt. „Szkoła jako miejsce poznawania prawdy”.

Teksty zatem mówią o wieloaspektowości, pokazując, w jak różnych sferach można mówić o prawdzie. Przygotowaliśmy też konferencje dla nauczycieli, wychowawców i rodziców, a także materiały liturgiczne na każdy dzień. Wszystkie dotyczą odkrywania prawdy jako fundamentu wychowania.

Czy istnieje recepta na dobre wychowanie?

Oczywiście. Natomiast nie da się opowiedzieć o niej w skrócie, gdyż jest ona tak szeroka, jak szerokie może być życie człowieka. Jednak z pewnością wychowanie musi być integralne, czyli uwzględniać wszystkie sfery - duchową, intelektualną, emocjonalną, psychiczną, fizyczną, estetyczną - osoby ludzkiej. I im w szerszym zakresie popatrzymy na nią, tym skuteczniejszymi będziemy wychowawcami. Wychowanie chrześcijańskie uwzględnia wszystkie sfery.

Dlaczego jednak wciąż powiela się pewien stereotyp, kojarząc wychowanie katolickie z surowością, przesadną dyscypliną?

Wynika to stąd, że człowiek ma fałszywy obraz rzeczywistości. Podobnie jest z Bogiem. Dla wielu jest On wyłącznie surowym sędzią. Takie pojmowanie przekłada się m.in. na wychowanie, życie moralne. Bywa, że ludzie tłumaczą, iż odeszli od wiary, gdyż ich zdaniem Bóg tylko czyha, by ich na czymś przyłapać. Moim zdaniem wizja wychowania chrześcijańskiego jako surowego, wręcz odczłowieczonego wynika z fałszywej wizji Boga. Osoba taka odrzuca ten obraz. I dobrze, bo nieprawdziwy wizerunek należy negować. Problem jednak w tym, że człowiek ten nie potrafi znaleźć właściwego obrazu. Trzeba mu pomóc.

I temu m.in. służy Tydzień Wychowania...

Dokładnie. Do tego wszystko się sprowadza. Jeśli nauczyciele, wychowawcy, rodzice odkryją, kim jest Pan Bóg i zrozumieją istotę wezwania, które do nas kieruje, u podstaw wychowania pojawi się miłość. Prawdziwa, głęboka i mądra - będąca podstawą owocnego wychowania.

Dziękuję za rozmowę.

Echo Katolickie 37/2014

opr. ab/ab

Echo Katolickie
Copyright © by Echo Katolickie

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama