Odwaga i zaangażowanie

Odwaga i zaangażowanie były i są potrzebne zawsze, nie tylko w Kościele

Odwaga i zaangażowanie były i są potrzebne zawsze, nie tylko w Kościele

Odwaga i zaangażowanie

Na początku cytat: Jest tylko jedna rzecz godna bezwarunkowego pragnienia: to Bóg i Jego królestwo; jest tylko jedna rzecz, która jest złem absolutnym: utrata duszy, jej nieodwracalne zepsucie. Chrześcijaństwo traci swój sens historyczny, moralny i religijny w momencie, gdy zapomni się o tej najważniejszej idei: że wszystkie wartości doczesne są tylko względne i drugorzędne. I druga wypowiedź: Kiedy zastanawiam się nad swoimi pytaniami, można je sformułować krótko: Czy nasza kultura przeżyje, jeśli zapomni Jezusa? Czy wierzymy, że jeśli Jezus zostanie wygnany z naszego świata, ten świat przepadnie? Dlaczego potrzebujemy Jezusa? Czytając powyższe słowa, ktoś mógłby zapytać: a któryż to z księży, zawodowych teologów czy zaangażowanych katolików napisał coś takiego? Można by podejrzewać wielu, ale z pewnością mało kto postawiłby na prof. Leszka Kołakowskiego, wybitnego filozofa, postrzeganego raczej jako człowiek mający niewiele wspólnego z Kościołem czy wiarą, nawet jeśli w pewnej chwili swojego życia odciął się zdecydowanie od swojego wcześniejszego ateizmu. Mimo to trudno byłoby chyba zaliczyć go do grona wierzących katolików. Dlatego opublikowana niedawno książka Jezus ośmieszony, z której zaczerpnąłem powyższe cytaty, wzbudziła niemałą konsternację w tzw. kręgach liberalno-laickich. Kołakowski nie boi się bowiem przedstawiać w tym swoim eseju, jak go nazwał w podtytule, apologetyczno-sceptycznym, poglądów, pod którymi mógłby podpisać się niejeden wierzący i praktykujący chrześcijanin.

Odwaga i zaangażowanie – cechy, które dominują w tej najnowszej książce Leszka Kołakowskiego – były i są potrzebne zawsze, nie tylko w Kościele. Jeśli chce się osiągnąć jakiś ponadprzeciętny poziom życia duchowego i obronić swoją hierarchię wartości, musi się prędzej czy później spotkać z odrzuceniem, sprzeciwem, ostracyzmem. Pisze o tym w obecnym numerze naszego pisma m.in. ks. Marek Lis, analizując zwłaszcza ostatni film Krzysztofa Zanussiego Obce ciało. Potwierdza w nim opinię prof. Kołakowskiego, że człowiek praktykujący pewne wartości, cnotliwy musi być w oczach innych śmieszny. Ci, którzy się odważają – księża czy świeccy – głosić we własnym imieniu przykazania ewangeliczne na temat zachłanności i bogactw, współczucie i miłości, narażają się na kpiny – nie mówi się: „to nieprawda”, lecz raczej „to jest niepoważne, to śmieszne”. Krótko mówiąc: w wykształconych lub pół-wykształconych klasach naszych społeczeństw być chrześcijaninem to wstyd. Odwaga życia według wypracowanej czy przyjętej hierarchii wartości to nic innego jak „bardziej być, niż mieć”, czyli zupełna odwrotność tego, co proponuje konsumizm (artykuł ks. J. Królikowskiego w cyklu Nowe wady główne). A zaangażowanie? Z wielką radością czyta się artykuł ks. Artura Sepioły. Nie tylko dlatego, że odznacza się zwięzłym i bardzo merytorycznym przedstawieniem tematu. Przede wszystkim dlatego, że wyczuwa się tu gorliwość i zaangażowanie autora, czyli cechy, bez których księża i świeccy opisywani w tym tekście nie potrafiliby, i to już od wielu lat, być z młodymi, proponując im – zdumiewająco skutecznie – nieprzeciętny styl życia chrześcijańskiego.

***

Drodzy Czytelnicy, niedawno zakończyliśmy uroczyste świętowanie Triduum Paschalnego i zaczęliśmy obchody wielkanocne procesją z figurą Jezusa Zmartwychwstałego. Jezus żyje! Życzę Wam zatem, by tajemnica Zmartwychwstania trwała w Was i pomagała Wam pokonywać wszelkie słabości i problemy. Alleluja!

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama