W nauce o Kościele funkcjonuje hasło: Ecclesia semper reformanda, co znaczy, że Kościół jest wciąż reformowany. Zastanawiam, czy dziś w Polsce nie należałoby raczej mówić o Ecclesia semper lustranda – Kościele wciąż lustrowanym.
"Idziemy" nr 14/2009
W nauce o Kościele funkcjonuje hasło: Ecclesia semper reformanda, co znaczy, że Kościół jest wciąż reformowany. Zastanawiam, czy dziś w Polsce nie należałoby raczej mówić o Ecclesia semper lustranda – Kościele wciąż lustrowanym. Po umieraniu i śmierci Jana Pawła II, który to czas wydawał się być wielkimi rekolekcjami, szybko porzuciliśmy „pokusę” pójścia w głąb znaczenia postaci i nauczania Papieża Polaka. Trzy tygodnie po pogrzebie Ojca Świętego tzw. opinia publiczna otarła łzy i zajęła się TW „Hejnałem”, czyli o. Konradem Hejmo.
Potem mieliśmy wizytę Benedykta XVI w Polsce. Nazajutrz po jego wyjeździe prawie nikt nie wracał do tematu wiary we wspaniałych kazaniach papieskich. Zwołano bowiem konferencję prasową na temat ubeckich teczek księży. Teraz mamy na ekranach film o zamordowanym przez ubeków księdzu Jerzym Popiełuszce. Wydawało się, że będzie to okazja, aby porozmawiać o złu PRL-owskiego systemu i wielkiej roli Kościoła w jego obaleniu. A gdzież tam! Najpierw – o czym już pisałem – zaczęto czepiać się Księdza Prymasa, a ostatnio z IPN-owskiej książki o Popiełuszce wyciągnięto jeden przypis, w którym oznajmiono, że „Delegat” to ks. Henryk Jankowski.
Niektórzy zarzucają mi, że w tych felietonach używam niekiedy zbyt mocnych wyrażeń. Uważam jednak, że w krótkich tekstach są one czasem potrzebne. Na przykład określenie „pożyteczny idiota”, które ponoć pochodzi od Lenina. Wódz rewolucji miał go użyć w odniesieniu do zachodnich dziennikarzy piszących entuzjastycznie o bolszewickiej rewolucji i ukrywających jej niepowodzenia. Owym dziennikarzom zdawało się, że służą jutrzence wolności i powszechnemu dobrobytowi, a tak naprawdę służyli zupełnie czemuś innemu. W dzisiejszej Polsce niektórym pobożnym lustratorom wydaje się, że służą prawdzie i oczyszczeniu Kościoła, a tak naprawdę wychodzi z tego zafałszowanie najnowszej historii. Popatrzmy na wyniki. Dla połowy ankietowanych Polaków Jaruzelski to wybitny przywódca, który przeprowadził naród przez trudne lata 80., a jednocześnie jeszcze większy procent Polaków uważa, że polscy biskupi nie dość się zlustrowali, by obnażyć swe grzechy.
Żeby było jasne. Lustrację należało w Polsce zrobić. Na podstawie jasnej, konkretnej ustawy, według określonej procedury. Ale nie wyszło! Nikt już w Polsce głośno nie ubolewa, że środowisko sędziów, prokuratorów i adwokatów nie zostało zlustrowane. Większość profesorów akademickich orzekła, że domaganie się od nich lustracyjnych oświadczeń jest poniżej ich godności. Spora grupa dziennikarzy zachowała się podobnie. Dość tego nienawistnego polowania na czarownice! – wołano. Profesora Geremka, który odmówił złożenia stosownego oświadczenia, okrzyknięto bohaterem i sam Parlament Europejski chciał profesora bronić przeciwko bezwstydnym atakom Kaczorów. Ciekawe, że w tym samym czasie wielu gardłuje, iż należy kontynuować polowanie na czarownice w episkopacie.
Duchowni w sprawie oczyszczenia własnych szeregów zrobili dużo więcej niż jakiekolwiek inne środowisko: dziennikarze, nauczyciele, literaci, aktorzy, sędziowie itd. Konferencja Episkopatu Polski powołała komisję, która przebadała dostępne teczki biskupów. Opracowane materiały wysłano do Stolicy Apostolskiej do oceny. Po otrzymaniu stosownej odpowiedzi z Watykanu, biskupi stwierdzili, że zamykają autolustrację Konferencji Episkopatu. „Pożyteczni idioci” stwierdzili, że oto Kościół zamknął lustrację. Tymczasem Kościół to wiele różnych podmiotów. I nadal pracują diecezjalne i zakonne komisje, świeccy i duchowni historycy, którzy na podstawie źródeł IPN badają najnowszą historię Kościoła. Episkopat zamknął pracę jednej komisji, którą sam powołał. I tyle! A że z wynikami tej pracy nie pobiegł do telewizji, to nic dziwnego. Autolustracja ma służyć instytucji, która ją podejmuje, a nie wzniecaniu medialnych igrzysk na wzór afery wokół TW „Bolka”.
opr. aś/aś