Pieniądze księdzu szczęścia nie dają

Tam, gdzie kapłani mają dobre relacje z Chrystusem, biskupem i wiernymi, pieniądze nie są problemem

"Idziemy" nr 39/2013

Ks. Henryk Zieliński

Pieniądze księdzu szczęścia nie dają

Tam, gdzie kapłani mają dobre relacje z Chrystusem, biskupem i wiernymi, pieniądze nie są problemem. Ale kiedy te relacje zostają zniszczone, wtedy pieniądze są miarą wszystkiego

Pieniądze zawsze budzą emocje. A kiedy chodzi o pieniądze księży, to nie obejdzie się bez atmosfery skandalu. Może dlatego z ostatniego spotkania papieża Franciszka z księżmi w bazylice św. Jana na Lateranie do opinii publicznej w Polsce dotarło, że Papież miał zabronić księżom przyjmowania ofiar za posługi religijne.

Sprawa pieniędzy pojawiła się jedynie jako dygresja w drugiej części spotkania. Nie padł zakaz przyjmowania ofiar przy okazji posług religijnych. Zresztą nie mógł paść, bo byłoby to sprzeczne zarówno z Pismem Świętym, z Kodeksem Prawa Kanonicznego, jak i ze zdrowym rozsądkiem. W wielu krajach, podobnie jak w Polsce, dobrowolne ofiary składane przez wiernych przy okazji sprawowania sakramentów i sakramentaliów stanowią główne, a czasem jedyne źródło utrzymania większości duchowieństwa. Chodzi o tę autentyczną dobrowolność, aby upominanie się o ofiary nie przesłoniło tego, co nadprzyrodzone.

Tak niestety bywa w krajach, gdzie ludzie odchodzą od Kościoła, aby uniknąć płacenia obowiązkowych podatków kościelnych. Bez tego zaś nie mogą nic załatwić w kancelarii parafialnej. Zwłaszcza kiedy nie spotykają tam księdza, tylko świeckiego urzędnika z dokładnym cennikiem usług i regulaminem. Ale i u nas można przecież znaleźć parafie, gdzie na pytanie o wysokość ofiary za posługę usłyszymy: „nie mniej niż…”. Najczęściej tak jest, kiedy w ofierze składanej na ręce księdza zawiera się równocześnie opłata za usługę organisty, kościelnego czy innych pracowników parafii. Wtedy wchodzą konkretne stawki zapisane jako dodatkowy składnik wynagrodzenia w ich umowie o pracę. Ktoś, kto ma żonę i dzieci, nie może przecież w odróżnieniu od księdza pracować za „co łaska”. Nie zmienia to smutnego faktu, że wśród duchownych bywają ludzie, którzy do pieniędzy przywiązują znaczenie zdecydowanie za duże. Wśród apostołów też znalazł się taki.

Sens dygresji Franciszka o pieniądzach można jednak zrozumieć tylko w kontekście całego spotkania, które upływało w rodzinnej atmosferze. Księża usłyszeli, że są Ojcu Świętemu najbliżsi i że taka ma być norma w każdej relacji biskup – ksiądz. „My biskupi – mówił Franciszek – musimy być blisko księży. Musimy świadczyć miłosierdzie braciom, a przecież najbliżsi są nam kapłani”. I z uśmiechem pytał: „Czy podobnie działa to w drugą stronę, co?”. Papież dużo mówił o podtrzymywaniu przyjacielskich relacji kapłanów z Chrystusem, nawet za cenę zasypiania ze zmęczenia przed Najświętszym Sakramentem.

Tam, gdzie kapłani mają dobre relacje z Chrystusem, biskupem i wiernymi, pieniądze nie są problemem. Ale kiedy te relacje zostają zniszczone, wtedy pieniądze są miarą wszystkiego. Zdzierstwo jest skutkiem choroby toczącej nie tylko pojedynczego kapłana, ale często również całą diecezję. Dlaczego kupowanie prywatnych mieszkań w Warszawie stało się modne akurat wśród księży tej diecezji, gdzie w relacje biskupa do kapłanów i kleryków musiała ostatnio interweniować Stolica Apostolska?

Papież nikogo nie piętnuje i niczego nie zakazuje, tylko apeluje o bliskość i tę bliskość okazuje, aby żaden z księży jego diecezji nie miał powodów szukać szczęścia i poczucia bezpieczeństwa w pieniądzach. Bo pieniądze, choć potrzebne, szczęścia – zwłaszcza księdzu – nie dają. Przywiązywanie się do nich jest w przypadku duchownych wyrazem życiowej frustracji i duchowego niespełnienia. Papież nie tyle stawia diagnozę, co od razu daje zalecenia dotyczące kuracji.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama