Przesłanie Franciszka do polskich biskupów można by streścić w dwóch słowach: 'Tak trzymać'
"Idziemy" nr 7/2014
Przesłanie Franciszka do polskich biskupów można by streścić w dwóch słowach: "Tak trzymać"
Przesłanie papieża Franciszka do polskich biskupów można by streścić w dwóch słowach: „Tak trzymać”. Okazało się po raz kolejny, że Kościół w Polsce nie jest wcale tak daleki od Kościoła Franciszka, jak to niektórzy samozwańczy reformatorzy usiłują nam czasem wmawiać. A polscy biskupi byli witani na Watykanie z całą serdecznością i zaufaniem, jak bracia, a nie jak podwładni wezwani na dywanik.
Bodajże najwięcej powodów do satysfakcji miał w tych dniach abp Józef Michalik, który jakby na zakończenie swojej drugiej kadencji na stanowisku przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski faktycznie przewodniczył pielgrzymce polskich biskupów. W rozmowie, którą przeprowadziłem z nim tuż przed wyjazdem do Rzymu, a której zapis ukaże się w naszym tygodniku niebawem, Ksiądz Arcybiskup zwierzył się, że jego wielką troską było zachowanie jedności episkopatu w mocno podzielonym świecie. O tej jedności mówił potem także w swoim „raporcie” przed papieżem Franciszkiem w Sali Klementyńskiej, którego tekst można przeczytać na str. 34. I Papież właśnie na tę jedność episkopatu zwrócił uwagę już na samym początku swojego przesłania, które drukujemy na str. 36. Warto je przeczytać w całości, a nie tylko w cytatach dobieranych przez antykościelne redakcje. – Nikt i nic niech nie wprowadza podziałów między wami, drodzy bracia! – mówił Franciszek, potwierdzając troskę abp. Michalika.
Drugim, który wraca z tej wizyty szczególnie umocniony, jest niewątpliwie abp Henryk Hoser SAC. Choć w Polsce najbardziej opiniotwórcze media z premedytacją kreują go na najczarniejszą postać w episkopacie, to właśnie jego papież Franciszek witał szczególnie serdecznie, co udokumentowano sekwencją zdjęć na stronach „L’Osservatore Romano”. Papież wiele uwagi w swoim przesłaniu poświęcił trosce o rodzinę, ochronie ludzi przed dyktaturą relatywizmu i przed negatywnymi ideologiami, które zagrażają rodzinie. Nie padły nazwy konkretnych ideologii, bo te mutują tak często, jak wirus grypy. Ale i tak wszyscy wiedzą, o co dzisiaj chodzi i dlaczego abp Hoser stanął w centrum ścierania się cywilizacji życia z tym, co Jan Paweł II nazwał cywilizacją śmierci.
Papież z uznaniem mówił o polskiej religijności, podkreślał zadowalającą liczbę powołań kapłańskich i dobry poziom duchowieństwa. Pozytywnie odniósł się do jakości katechezy w szkołach. Z całą delikatnością zasugerował tylko, że na samym przekazie wiedzy nie można skończyć. – Być może trzeba położyć większy nacisk na kształtowanie wiary przeżywanej jako relacja, w której doświadcza się radości bycia kochanym i zdolnym do kochania – powiedział. Podobny styl miała wypowiedź o formacji kandydatów do kapłaństwa, którzy w Polsce, jak podkreślał Papież, „uzyskują solidne przygotowanie intelektualne i duszpasterskie”. Prosił jednak, aby towarzyszyła temu „formacja ludzka i duchowa, aby żyli w intensywnej, osobistej relacji z Dobrym Pasterzem, byli ludźmi wytrwałej modlitwy, otwartymi na działanie Ducha Świętego, wielkodusznymi, ubogimi w duchu, pełnymi żarliwej miłości do Pana i bliźniego”.
Sprawy troski Kościoła o ubogich pojawiały się dopiero w ostatnim akapicie papieskiego przesłania. Chociaż ze szczątkowych doniesień niektórych mediów w rodzaju: „Franciszek nakazał biskupom większą troskę o ubogich”, można by odnieść wrażenie, że były tematem jedynym. Obok bezrobotnych, bezdomnych, chorych i opuszczonych, za głównie potrzebujących pomocy Papież uznał wielodzietne rodziny. I jakby jednym tchem wymienił tych, którzy z różnych powodów opuszczają ojczyznę, aby nie zabrakło im duszpasterskiej troski, by nie utracili wiary i więzi z polską tradycją religijną.
Ci, którzy oczekiwali srogiej reprymendy Papieża dla polskich biskupów, srodze się zawiedli. Może dlatego media świeckie poświęciły wizycie ad limina bardzo mało miejsca. Niektóre nie zauważyły jej wcale. Nie pasowała do ich antykościelnego scenariusza. Nawet w serwisach PAP próżno szukać choćby jednego zdjęcia z tej wizyty. Może zatem wraz z tą przemilczaną wizytą skończy się rozgrywanie Papieża przeciwko Kościołowi w Polsce? Oby! Warto jednak zapamiętać i zachować to, co naprawdę powiedział Papież do polskich biskupów. Tak na wszelki wypadek, gdyby ktoś, licząc na zapomnienie, znowu podnosił fałszywy lament, że Kościół w Polsce od Kościoła Franciszka dzieli istna przepaść.
opr. aś/aś