Islam ocali Francję?

Może zdecydowane i aroganckie stanowisko muzułmanów wyrwie rządzących Francją z upojenia wizją społeczeństwa bez Boga?

Może zdecydowane i aroganckie stanowisko muzułmanów wyrwie rządzących Francją z upojenia wizją społeczeństwa bez Boga?

Islam ocali Francję?

Lepiej późno niż wcale. Tak najkrócej można skomentować szok, który ogarnął Francuzów po poniedziałkowym wywiadzie Dalila Boubakeura, przewodniczącego Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego, dla stacji radiowej Europe 1. Szef francuskich muzułmanów i zarazem rektor Wielkiego Meczetu w Paryżu zgłosił postulat, aby opustoszałe katolickie kościoły były zamieniane na meczety.

Fakty są takie, że chociaż ponad 60 proc. Francuzów deklaruje się jako katolicy, to w nabożeństwach uczestniczy ich niewiele ponad 4 proc. Tylko w ostatnich dziesięciu latach we Francji zamknięto ponad 60 świątyń. Formalnie czynnych pozostaje jeszcze ok. 40 tys. kościołów, ale w wielu z nich liturgia sprawowana jest tylko okazjonalnie. Wszystkie świątynie powstałe przed 1905 rokiem są na utrzymaniu lokalnych samorządów, a katedry – na utrzymaniu państwa. Stąd władze mają zasadniczy wpływ na decyzje o ich przeznaczeniu.

Wspólnota muzułmańska we Francji jest największą w Europie. Liczy prawie 7 mln wyznawców i ciągle rośnie. Dysponuje ponad 2500 meczetami w całym kraju, a kolejnych 500 jest budowie. W ocenie samych muzułmanów to zdecydowanie za mało. Liczą, że do zaspokojenia ich potrzeb religijnych potrzeba co najmniej 5 tys. meczetów. Wobec trudności z ich lokalizacją i budową zrodził się pomysł przejmowania katolickich świątyń. Precedensy już zresztą były, jak choćby z przejęciem w 2012 roku katolickiego kościoła w Clermont Ferrand.

Mimo to poniedziałkowa wypowiedź szefa francuskich muzułmanów została przyjęta jako nieuprawnione żądanie. W tym duchu komentował ją konserwatywny – jak na francuskie realia – dziennik „Le Figaro”, pisząc, że chociaż społeczeństwo francuskie jest w dużej mierze zdechrystianizowane, to jednak „pomysł, by muzułmanie zajęli chrześcijańskie kościoły, szokuje, jest odbierany jako agresja”. Gazeta przyznaje, że Francuzi zaglądają do kościołów rzadko, ale są do nich przywiązani jako do swego dziedzictwa i chcą, by nadal pozostało ono chrześcijańskie. Oburzenia postulatem nie kryli politycy francuskiej prawicy i wielu Francuzów. Sprzeciw wobec oczekiwań Boubakeura wyraził też cytowany przez Radio Watykańskie bp Stanislas Lalanne, ordynariusz diecezji Pontoise, do niedawna sekretarz generalny francuskiego episkopatu. – Jestem przeciwny przekazywaniu muzułmanom opustoszałych kościołów. Nie wolno igrać z symbolami. Są to miejsca pamięci, gdzie modliły się całe pokolenia – mówił. Oficjalnie Konferencja Episkopatu Francji zachowuje powściągliwość w tej sprawie.

Postulat wyrażony przez szefa francuskich muzułmanów ma jednak pozytywną stronę. Oczywiście, najlepiej, aby kościoły były czynne i pełne. Ale kiedy nie są, to chyba lepiej, by stawały się świątyniami innego wyznania czy religii, niż miałyby być zamieniane w knajpy. Nie bagatelizuję problemów związanych z agresywnym islamem. Ale mimo wszystko największym zagrożeniem dla Europy i dla człowieka nie jest taka czy inna religia, tylko skrajny nihilizm, niszczący człowieka i rodzinę.

We Francji proces ten osiągnął już stan alarmowy. Tuż po objęciu władzy przez François Hollanda wielki mistrz Wielkiego Wschodu José Gulino w wywiadzie dla „Le Figaro” mówił, że masoni będą teraz aktywnie i czujnie zajmować się projektami zmian w prawie dotyczącym eutanazji, bankowości, szkolnictwa oraz dążyć do wprowadzenia „małżeństwa dla wszystkich”, również dla par homoseksualnych. Zaznaczył też, że Kościół katolicki i inne religie nie mogą wypowiadać się w tej kwestii, ponieważ nie mają prawa wtrącać się w sprawy Republiki. Warto o tym pamiętać, bo w rządzie Hollanda według „Le Figaro” aż jedenastu ministrów należy do tej loży. Po laickości pozytywnej z czasów Nicolasa Sarkozy’ego nadeszły czasy wojowniczego podejścia do Kościoła.

Może więc zdecydowane i aroganckie stanowisko muzułmanów wyrwie rządzących Francją i niektóre europejskie elity z upojenia wizją społeczeństwa bez Boga? Bo w pustkę po niszczonym Kościele będzie wchodził islam. Gdy znikną kościoły, pojawią się meczety, a zakonnice na ulicach miast zastąpią zakwefione muzułmanki. Wtedy skończy się tzw. tolerancja, parady gejowskie, bezkarne bluźnierstwa przeciw Bogu i cała ideologia gender. Potwierdzają to doświadczenia choćby brytyjskich miasteczek, gdzie muzułmanie zdobyli większość w lokalnych władzach. Życie nie znosi próżni. Warto o tym pomyśleć zawczasu.

"Idziemy" nr 26/2015

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama