Strażniczka Tajemnicy Wcielenia

Kult Matki Bożej jest ważny dla naszej wiary w Chrystusa.

Uroczystościom na Jasnej Górze najczęściej towarzyszy czytanie fragmentu Ewangelii o cudzie w Kanie Galilejskiej. W tym roku, kiedy w całej Polsce Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej obchodzimy w niedzielę, fragment ten usłyszymy we wszystkich naszych świątyniach.

Początek ewangelicznego opisu brzmi tak, jakby to Maryja była jego główną bohaterką: „W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele i była tam Matka Jezusa”. Jej obecność ewangelista odnotowuje jako całkowicie oczywistą. Zapewne tak samo traktowali tę obecność inni uczestnicy wesela. Z tekstu można by wnioskować, że to Chrystus znalazł się tam niejako przy okazji obecności Maryi: „Zaproszono na to wesele także Jezusa i jego uczniów”.

Maryja zdaje się pełnić w tej scenie funkcję wyjątkową. To Ona zauważa brak wina, zbiera sługi, podprowadza ich do Jezusa i poleca im: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. Do tego momentu występuje w roli jakby współgospodarza wesela. Ale tutaj Jej rola w pewnym sensie się kończy. Dalej to Chrystus jest w centrum. Jego mają słuchać słudzy. On wydaje polecenia. Wreszcie to On dokonuje pierwszego cudu, przez który objawia swoją chwałę, dzięki czemu „uwierzyli w Niego Jego uczniowie”.

Podobnie jest z jasnogórskim obrazem. Wydaje się na początku, że to Maryja jest w jego centrum. Nazywamy go nawet obrazem Matki Bożej. Ale kiedy przyjrzymy mu się dokładniej, to się okazuje, że w samym jego centrum jest Chrystus, podtrzymywany na kolanach Maryi. Ona swoją prawą dłonią wskazuje na Niego. Jest jakby tronem dla Chrystusa, który trzyma w dłoni księgę Słowa Bożego. Maryja zdaje się swoim gestem mówić: „Zróbcie wszystko, cokolwiek Syn mój wam powie”.

Współbrzmienie treści zawartych w jasnogórskim obrazie z tym, co znajdujemy w opisie pierwszego cudu Chrystusa, sprawia, że Jasna Góra nazywana jest polską Kaną. Tak nazywali ją Jan Paweł II i Prymas Tysiąclecia. Tam również, jak w Kanie Galilejskiej, spełnia się od wieków cud naszej duchowej i społecznej przemiany na lepsze. Związki naszej historii i duchowości z Matką Bożą Częstochowską są nie tylko długie, ale nade wszystko serdeczne i głębokie. W nich wyraża się maryjna pobożność Polaków.

Rzadko się zdarza, żeby Kościół zgadzał się na świętowanie w niedzielę czegokolwiek innego niż tajemnicy Chrystusowego zmartwychwstania. A już praktycznie się nie zdarza, żeby w całym kraju obchodzono w ten dzień uroczystość związaną z kultem jakiegoś obrazu. Tym razem mamy jednak wyjątek. Przyczyną nie jest z pewnością wartość artystyczna wizerunku. Nie o kult przedmiotu tutaj przecież chodzi, ale o tajemnicę wiary, którą ten obraz przedstawia, a którą Polacy jakoś szczególnie sobie przyswoili. Chodzi o tajemnicę Bożego rodzicielstwa, która jest potwierdzeniem fundamentalnej dla naszej wiary prawdy o wcieleniu Chrystusa.

To, że Chrystus miał ziemską Matkę, jest potwierdzeniem, że On naprawdę stał się człowiekiem. Maryja jest nie tylko świadkiem, ale i czynnym uczestnikiem tajemnicy Chrystusowego wcielenia. Jej obecność przypomina nam, że Bóg wszedł w nasz świat, stał się jednym z nas i zbawił nas swoją krwią. Choćby dlatego ma szczególne prawo wpływania na nasze życie. Bo Bóg to nie idea czy bezosobowa siła, ale to „Ktoś” człowiekowi najbliższy! Taki obraz Boga jest nie do pogodzenia z ideologią masonerii, tzw. społeczeństwa otwartego czy postchrześcijaństwa. Dlatego właśnie pobożność maryjna jest przedmiotem szczególnych ataków ze strony wrogów Jezusa Chrystusa. Trzeba być na to gotowym, jak gotów był Prymas Tysiąclecia.

W tych dniach wraz z czterdziestu księżmi – przyjaciółmi tygodnika „Idziemy” – uczestniczymy w dorocznym wyjeździe studyjnym. Tym razem do Siedmiu Kościołów Apokalipsy pod przewodnictwem ks. prof. Waldemara Chrostowskiego. Mamy nadzieję stanąć także w Efezie, gdzie Sobór Powszechny w 431 r. orzekł, że Najświętszej Maryi Pannie przysługuje tytuł Świętej Bożej Rodzicielki. Na dwóch pierwszych soborach w Nicei (325 r.) i Konstantynopolu (381 r.) zdefiniowano naukę o Bóstwie i Człowieczeństwie Jezusa Chrystusa oraz o Trójcy Świętej, co znalazło odzwierciedlenie w Credo nicejsko-konstantynopolitańskim, odmawianym podczas Mszy Świętych. A już trzeci z soborów zajął się rolą Matki Bożej w historii zbawienia. To tylko potwierdza, jak bardzo kult Matki Bożej jest ważny dla naszej wiary w Chrystusa. Zabezpiecza nas przed podmianą wcielonego Boga na jakaś uniwersalną ideę.

"Idziemy" nr 34/2018

opr. ac/ac

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama