Wszystko ma swój czas

W środku wakacji polecam lekturę Księgi Koheleta. Zachęcam do niej nie tylko ludzi wierzących, w szczególności zaś duchownych, ale także dziennikarzy, celebrytów i polityków wszystkich partii.

W środku wakacji polecam lekturę Księgi Koheleta. Zachęcam do niej nie tylko ludzi wierzących, w szczególności zaś duchownych, ale także dziennikarzy, celebrytów i polityków wszystkich partii. Jeśli nawet ktoś nie uważa tej księgi biblijnej za natchnioną i świętą, niech przeczyta, jako przykład starej żydowskiej mądrości.

Pominę zawarte w tej księdze słowa dotyczące podróżowania i poznawania świata, oraz zachęty do odpowiedzialnego cieszenia się życiem, choć i one są ważne. Znaczenie pilniejsze wydaje się jednak rozróżnienie spraw, które są w życiu najważniejsze od tych, które są tylko ulotne. Czasem nam się bowiem myli to, za co warto poświęcać życie, z tym, za co umierać nie warto. Na pewno warto swoje życie postawić na szali w imię Boga i tego, co święte. Wierzymy bowiem, że: „Zarówno sprawiedliwego, jak i bezbożnego będzie sądził Bóg”. (Koh 3, 17). Warto umierać za ojczyznę, o czym przypominają nam obchodzone w sierpniu rocznice powstania warszawskiego i Cudu nad Wisłą oraz w imię ratowania życia drugiego człowieka, czego przykład dał nam św. Maksymilian Maria Kolbe.

Nie warto natomiast umierać za jakąś partię czy za popieranie konkretnego polityka. W polityce bowiem, podobnie jak w piłce nożnej, dokonują się czasem zaskakujące transfery. Iluż to działaczy z różnych, wcale nie ideowych przyczyn, zmieniało barwy partyjne tak łatwo jak zmienia się klubową koszulkę. Podobnie nie warto umierać, ani nawet niszczyć relacji rodzinnych i kościelnych w imię sympatyzowania z jakąś partią. Celem każdej, choćby z początku najbardziej ideowej partii, staje się w końcu zdobycie i utrzymanie władzy, zaś wartości pełnią w tym rolę drugorzędną, czasem wręcz instrumentalną. Przykład moralnej erozji nie tylko zachodnich partii chadeckich, ale i wielu krajowych, które deklarowały bądź deklarują chrześcijańską tożsamość, jest tu nader wymowny. Nie znaczy to bynajmniej, że jest moralnie bez znaczenia to, kogo popieramy w wyborach. (por. Koh 10, 2)

Szczególnie aktualne jest także Koheletowe wskazanie, że „Wszystko ma swój czas i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem” (Koh 3, 1). Czytamy: „jest czas rzucania kamieniami i czas ich zbierania” (Koh 3, 5) oraz „czas rozdzierania i czas zszywania” (Koh 3, 7). Pasuje to jak ulał do naszych klimatów. Niektórzy bowiem nie zauważyli, że kampania wyborcza już się skończyła, prezydent na najbliższe pięć lat został wybrany, czego osobiście nie kwestionuje nawet jego najgroźniejszy konkurent. Tymczasem w wypowiedziach wielu polityków nie znika ostra kampanijna retoryka, która jest przygrywką do wewnątrzpartyjnych rozliczeń i przetasowań, które zawsze następują po wyborach. Dlatego każdy prezentuje się jako „ostry zawodnik”.

Ostra, jakby wciąż wyborcza retoryka, nie cichnie również w mediach, zarówno tych totalnie prorządowych, jak i w tych totalnie opozycyjnych. Jedni z satysfakcją wdeptują w ziemię przegranych, drudzy nie przestają sączyć jadu przeciwko tym, którzy demokratycznie wygrali. Gadanie o tym, że mamy tzw. sezon ogórkowy i rzekomo brakuje ważniejszych tematów jest bałamutne. Z bólem trzeba jednak przyznać, że powyborcze rozrachunki zagościły ostatnio także w polskich rodzinach, w kręgach znajomych, a nawet w niektórych parafiach. Dlatego, nie mając większego wpływu na polityków, apeluję przynajmniej do swoich kolegów dziennikarzy i księży: dajcie ludziom odpocząć od tego, co już skończone. Teraz jest czas uprzątnięcia rzucanych w kampanii wyborczej kamieni i zszywania, tego, co wówczas porozdzierano. Mówmy o wartościach, które są nieprzemijające i wychowujmy ludzi do wartości, do życia zgodnie z nimi i do dokonywania zgodnie z nimi życiowych wyborów, gdy zajdzie taka potrzeba. Teraz jest czas pozytywnego działania.

Odnosząc się do Koheleta nie mogę w tym czasie pominąć jego refleksji o przemijaniu. 17 lipca w Rzymie dobiegł ziemski czas kard. Zenona Grocholewskiego. Ksiądz Kardynał jako prefekt Kongregacji Edukacji Katolickiej był wraz z ówczesnym kard. Josephem Ratzingerem jednym z dwóch, którym św. Jan Paweł II zlecił wypracowanie i zastosowanie środków zmierzających do oczyszczenia szeregów duchowieństwa z ludzi zepsutych. Boję się, że kiedy zabraknie ostatnich odważnych świadków prawdy o postawie św. Jana Pawła II w tych sprawach, wówczas nastąpi zmasowany atak na jego świętość, a tym samym na doktrynalną nieomylność Kościoła. Dlatego słuchajmy świadków, dokąd trwa ich czas.

opr. nc/nc

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama