Pora na to, abyśmy w języku kościelnym zaczęli ujmować „świeckość” w sposób pozytywny, aby właściwie rozumieć tożsamość i powołanie świeckich
Drażniło mnie kiedyś określenie „świecki ksiądz”, jak mnie czasem nazywali duchowni zakonni. Trzeba było wielu lat i głębokich przemyśleń, żeby swoją „świeckość” przeżywać z godnością i dumą. Wskazuje to bowiem na szczególny sposób kapłańskiej obecności wśród ludzi żyjących w świecie.
Kłopot w tym, że w oficjalnych dokumentach Kościoła wciąż definiuje się świeckich w sposób negatywny: „Pod nazwą świeckich rozumie się ... wszystkich wiernych chrześcijan nie będących członkami stanu kapłańskiego i stanu zakonnego prawnie ustanowionego w Kościele” (por. KKK 897). Kładzie się nacisk na to, kim świeccy nie są, zamiast na to, kim są. W potocznym rozumieniu jest jeszcze gorzej, bo o świeckich mówi się często „laikat”. Słowo „laik” znaczy zaś mniej więcej to samo, co dyletant, ignorant, ktoś niekompetentny. Świeccy jako „laicy” bywają więc pozbawiani prawa głosu i uprzedmiotawiani w Kościele. Więcej: potocznie Kościołem często nazywa się samych tylko duchownych.
Potrzeba dzisiaj pozytywnego zdefiniowania tożsamości i powołania świeckich. Trzeba zacząć od wspólnego nam wszystkim udziału w powszechnym kapłaństwie Chrystusa, w Którego jesteśmy wszczepieni przez chrzest. W Liście do Hebrajczyków czytamy, że Chrystus jako jedyny prawdziwy Kapłan Nowego Przymierza złożył Ojcu w ofierze nie krew cielców i kozłów, ale własną krew. Powszechny udział w Chrystusowym kapłaństwie polega zatem na składaniu w jedności z Nim siebie samego Bogu Ojcu w ofierze. Dokonuje się to najczęściej przez takie naśladowanie Chrystusa w modlitwie, czynnej miłości bliźniego i wypełnianiu obowiązków, abyśmy mogli powtórzyć za św. Pawłem: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus” (Ga 2, 20).
Dopiero z tego pnia wyrastają inne powołania: do małżeństwa, kapłaństwa służebnego i życia konsekrowanego oraz do szczegółowych zadań. Zadaniem świeckich, jak to ujmuje Katechizm Kościoła Katolickiego, jest „szukać Królestwa Bożego, zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej... Szczególnym więc ich zadaniem jest tak rozświetlać wszystkie sprawy doczesne... i tak nimi kierować, aby się ustawicznie dokonywały i rozwijały po myśli Chrystusa i aby służyły chwale Stworzyciela i Odkupiciela” (KKK 898). To szczególnie ważne w naszych czasach, gdy wiele procesów w dziedzinie kultury, mediów, ekonomii, polityki i prawa obiera coraz bardziej antyewangeliczny kierunek.
Bierność świeckich tylko częściowo da się wyjaśnić doświadczeniami z poprzedniej epoki, kiedy to księża zajmowali się również tym, co nie należy do istoty służebnego kapłaństwa. Czasy, gdy świeckim za aktywność w Kościele groziły komunistyczne represje, a nieufność księży do świeckich uzasadniona była strachem przed konfidentami, szczęśliwie minęły. Pozostała jednak bierność wśród świeckich i klerykalizm wśród duchownych — krytykowany przez papieża Franciszka. Ten klerykalizm pozostaje nieco zakamuflowany, kiedy duchowni „dopuszczają” świeckich do pewnych funkcji przy ołtarzu, zamiast oddać im to, co do nich należy z natury.
Aktualna sytuacja wymusza na nas zmianę tego podejścia. Duchowieństwo gwałtownie traci pozycję i autorytet w życiu publicznym. Dochodzi do tego pojawiający się brak księży, wobec czego biskupi będą musieli wycofywać ich z wielu funkcji, aby zapewnić wiernym posługę sakramentalną. Apostołowie też musieli przekazać obsługę stołów innym, aby zająć się tym, do czego byli powołani. Dzisiaj również nie ma powodów, aby to ksiądz musiał kierować diecezjalną Caritas, administracją nieruchomości czy nawet budową nowego kościoła. Wiele świątyń w Polsce powstało dzięki staraniom świeckich, którzy dopiero po zakończeniu budowy poprosili kurię biskupią o księdza. Tak było choćby w Dębem Wielkim.
Rozpoczęty proces, który nie najszczęśliwiej nazywa się „synodem biskupów”, jest krokiem w stronę upodmiotowienia świeckich. Ma to być nie tyle sposób wypracowania jakiegoś dokumentu, ile okazja do wsłuchania się w to, co Duch Święty chce powiedzieć Kościołowi także przez świeckich. W dokumencie przygotowawczym do synodu znajdujemy wezwanie: „Pasterze, ustanowieni przez Boga jako «autentyczni stróże, interpretatorzy i świadkowie wiary całego Kościoła», niech nie lękają się więc słuchania powierzonej im owczarni”. Wierni zaś powinni wiedzieć, że „Stosownie do posiadanej wiedzy, kompetencji i zdolności, jakie posiadają, przysługuje im prawo, a niekiedy nawet obowiązek wyjawiania swojego zdania świętym pasterzom w sprawach dotyczących dobra Kościoła...” (por. KPK 212 § 3). Rozpoczynający się synod jest szansą na powrót do normalności.
opr. mg/mg