• Idziemy

Co zrobiliśmy z Papieżem?

Czy my sami jako ludzie Kościoła nie przyczyniliśmy się do umniejszania i ośmieszania św. Jana Pawła II? Może nie robiliśmy tego ze złej woli, tylko z braku wyobraźni albo z lenistwa i podążania po po linii najmniejszego oporu?

 

Niektórych może oburzyć okładka tego numeru „Idziemy”. Zdecydowaliśmy się na nią, ponieważ zależy nam na sprowokowaniu poważnej refleksji na temat „Co zrobiliśmy ze św. Janem Pawłem II?”. Szczególnie zależy nam na sprowokowaniu tych, którzy ponoszą największą odpowiedzialność za Kościół i za młode pokolenie Polaków. Chodzi nie tylko o biskupów, księży i katechetów. Chociaż o nich też.

Coś najwyraźniej z naszym stosunkiem do św. Jana Pawła II poszło nie tak. Duszpasterze, katecheci i inni nauczyciele, mający bezpośredni kontakt z młodzieżą, zauważają, że święty Papież stał się dla wielu młodych Polaków postacią „memiczną”. Potwierdza to wicedyrektor jednego z warszawskich liceów, a zarazem nauczyciel religii, w wywiadzie na str. 4. Przedmiotem szyderstwa stała się nawet godzina 21.37. A jeśli tak, to mamy do czynienia z szyderstwem pośrednio również z tych, którzy płakali po Papieżu i palili znicze wzdłuż alei Jego imienia w Warszawie.

Jeden z księży opowiadał niedawno, jak młodzież oazowa (!), z którą pojechał do Wadowic, obśmiała propozycję zaśpiewania na tamtejszym rynku „Barki”. Biskup, który przemawiał w ostatnie wakacje do uczestników Akademii Liderów, przepraszał młodzież, że zacytuje im św. Jana Pawła II i prosił, żeby zastanowiła się nad tym cytatem, nie bacząc na jego autora. Coraz częściej ulegamy presji, żeby się tłumaczyć za Jana Pawła II. Jakby rzeczywiście były ku temu powody.

Próby narzucenia Polakom „wstydu za polskiego papieża” pojawiały się jeszcze za Jego życia, choćby ze strony przedstawicieli postkomunistycznej lewicy, których na naszych łamach z imienia i nazwiska nie wspomnę. Nie zrobię im tego zaszczytu. (Nie planowaliśmy też jako redakcja poświęcać uwagi zmarłemu rzecznikowi stanu wojennego, ale nie mamy w zwyczaju cenzurować naszych felietonistów). Już po śmierci św. Jana Pawła II pewne wpływowe środowiska uruchomiły przeciwko Niemu kampanię oszczerstw tym bardziej bolesnych, że godzących w te sfery, o których świętość troszczył się on szczególnie. Ale nie można wszystkiego zrzucić na wrogów wiary, Kościoła i Polski. Trzeba też uderzyć się we własne piersi.

Czy my sami jako ludzie Kościoła nie przyczyniliśmy się do umniejszania i ośmieszania św. Jana Pawła II? Może nie robiliśmy tego ze złej woli, tylko z braku wyobraźni albo z lenistwa i podążania po po linii najmniejszego oporu. Pamiętam infantylne przyśpiewki o papieżu jeżdżącym „na nartach, w których mieszka Święty Duch” i „pływającym kajakiem, który zrobił sobie sam”. Wspominam podobizny Papieża umieszczane na kubkach, talerzach i wazonach. Z zażenowaniem patrzę na kiczowate, a niekiedy szkaradne pomniki papieża przed prawie każdym kościołem. Z niektórych ambon częściej cytowano Jana Pawła II niż Pismo Święte, co nie oznaczało znajomości papieskich encyklik.

Tym większe wyrazy uznania należą się proboszczowi warszawskiej parafii Wszystkich Świętych ks. Piotrowi Waleńdzikowi, który z okazji Dnia Papieskiego zaprasza na czytanie encykliki „Veritatis splendor” z udziałem wybitnych aktorów i dziennikarzy. (Tegoroczny Dzień Papieski obchodzimy pod hasłem: „Blask prawdy”). Boję się zarazem, że w wielu kościołach skończy się tego dnia na kremówkach, „Barce” i zbiórce ofiar na Fundację Dzieło Nowego Tysiąclecia. Jakby to było wszystko, co nam zostało po Janie Pawle II. Zostały jeszcze relikwie w prawie każdym kościele, chociaż on sam prosił, żeby ich nie było.

Nie tylko w tej sprawie „zdradziliśmy św. Jana Pawła II” – jak przyznawał z bólem nieodżałowany abp Henryk Hoser SAC. Trudno się z nim nie zgodzić. Z największego proroka naszych czasów zrobiliśmy sobie „kremówkowego papieża”, bohatera licznych anegdot i memów. Potraktowaliśmy Go jak parawan zakrywający nasze słabości, podłości i bierność. Żerowaliśmy na jego wielkości, nie słuchając Go. Tracimy na tym my sami i traci na tym młodzież, której nie przekazujemy sedna papieskiego przesłania jako wspaniałego dziedzictwa i drogowskazu na przyszłość.

Bylibyśmy dzisiaj w innym punkcie, gdybyśmy w swoim czasie odczytali ostrzeżenia przed zanegowaniem prawdy w życiu społeczeństw i jednostek; gdybyśmy zrozumieli, że trzeba bronić rozumu, jeśli chcemy ocalić wiarę, bo wiara jest funkcją rozumu; gdybyśmy pojęli, do czego prowadzi wolność posunięta do obłędu i odkryli kto chce, żebyśmy żyli tak, „jakby Boga nie było”. O tych i wielu innych sprawach, z którymi borykamy się dzisiaj, św. Jan Paweł II mówił przed 30 laty! Nie posłuchaliśmy. Trzeba to przyznać z pokorą, bo od tego zaczyna się nawrócenie.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama