Mamy nowego błogosławionego - Jana Pawła II

Jan Paweł II - beatyfikowany 1.05.2011 zasługuje na to, żeby nie tylko go wspominać, ale przede wszystkim - naśladować i realizować jego nauczanie

Mamy nowego błogosławionego - Jana Pawła II

Fot. turnbacktogod.com

„«Szymonie, synu Jana, czy miłujesz mnie?» Odparł Mu: «Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego: «Paś owce moje!». Powiedział mu po raz trzeci: «Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?». Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego: «Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham». Rzekł do niego Jezus: «Paś owce moje! Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz». To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A wypowiedziawszy to, rzekł do niego: «Pójdź za mną!»” (J 21, 16-19). Chociaż różne sekty będą podważać wartość tych słów, to jednak mają one wielką moc i są aktualne od ponad dwóch tysięcy lat, bo wypowiedział je sam Chrystus. Pomimo trudnych okresów w dziejach Kościół Chrystusowy istniał, istnieje i będzie istniał do końca świata. Nic go nie zniszczy, bo twórcą Kościoła jest sam Chrystus, który zbudował go na mocnym fundamencie, na pierwszym papieżu Piotrze i jego następcach.

Doczekaliśmy się radosnej chwili, gdy 16 października 1978 r. o godz. 18.44 nad Kaplicą Sykstyńską ukazał się biały dym. Wówczas na placu św. Piotra rozległy się oklaski rzesz ludzi, od dwóch dni czekających na wybór papieża. Kiedy kard. Felici oznajmił uroczyście: „Annuntio vobis gaudium magnum: habemus Papam... Cardinalem Wojtyla” („Zwiastuję Wam radość wielką: mamy papieża... kard. Wojtyłę”) tłumy zamarły z wrażenia, słysząc egzotyczne nazwisko „Wojtyła”. Na papieża wybrano kogoś spoza Włoch. Jeszcze bardziej się zdumiały, gdy się okazało, że owym egzotycznym Wojtyłą jest Polak, metropolita z Krakowa. Tłumy krzyczały: Polacco, bene! molto bene!

Donośne „habemus Papam” zaczęło się rozlegać po całym świecie. Wszędzie wieść wydawała się niezwykła, a szalona radość ogarnęła zwłaszcza Polskę. Pamiętam, jak w wielu kościołach warszawskich organizowano nabożeństwa i Msze Święte dziękczynne za wybór Polaka na papieża. To dziękczynienie odbywało się niemalże we wszystkich polskich kościołach.

Wreszcie na całym świecie zaczęto się liczyć z narodem polskim. Poczuliśmy się bezpiecznie. Papież wygłosił po włosku krótkie, ale wzruszające przemówienie. Rozpoczął od słów: „Sia lodato Gesu Cristo” (Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus). Dalej mówił: „Bałem się przyjąć ten wybór, ale przyjąłem go w duchu posłuszeństwa Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi i w duchu całkowitego zaufania Jego Matce, Najświętszej Maryi Pannie (...) Dziś staję przed wami, by wyznać naszą wspólną wiarę, naszą nadzieję i naszą ufność pokładaną w Matce Chrystusa i Matce Kościoła, a także rozpocząć od nowa tę drogę historii i Kościoła, rozpocząć z pomocą Boga i z pomocą ludzi”.

Pamiętam te chwile, kiedy papież po raz pierwszy przybył do Polski jako pielgrzym. Droga, którą przejeżdżał Jan Paweł II, była usłana kwiatami, mnóstwo osób radośnie witało Papieża. Jakże podobna była ta sytuacja do wjazdu do Jerozolimy Chrystusa, który kilka dni po Niedzieli Palmowej został ukrzyżowany. Papieżowi też gotowała się golgota — dwukrotny zamach na jego życie. Doczekaliśmy, że nasz rodak stanął na placu Zwycięstwa jako namiestnik Chrystusa. Powiedział wówczas, że Chrystus jest kluczem do zrozumienia człowieka. Bez Chrystusa nie da się zrozumieć człowieka, historii i narodu. „Nie sposób zrozumieć tego miasta, Warszawy, stolicy Polski, która w 1944 r. zdecydowała się na nierówną walkę z najeźdźcą, na walkę, w której została opuszczona przez sprzymierzone potęgi, na walkę, w której legła pod własnymi gruzami, jeśli się nie pamięta, że pod tymi samymi gruzami legł również Chrystus Zbawiciel ze swoim krzyżem sprzed kościoła na Krakowskim Przedmieściu”.

Jana Pawła II możemy nazwać nie tylko ojcem i pielgrzymem, lecz także męczennikiem — ze względu na dwukrotny zamach na jego życie. Papież, jakby przewidując przyszłe cierpienia, powiedział do młodzieży akademickiej w Warszawie słowami św. Pawła: „Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia (Rz 8, 22), czyż nie jesteśmy świadkami tych bólów? Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych (Rz 8, 19)”. Te słowa zostały skierowane do nas wszystkich. Są aktualne dzisiaj i będą aktualne do końca świata. W związku z beatyfikacją Jana Pawła II weźmy je sobie do serca. Oczyśćmy się z grzechów przez spowiedź świętą. Porzućmy nasze bożki. Ślubujmy częste przystępowanie do sakramentów świętych — pokuty i Komunii świętej. Ślubujmy wierność Kościołowi i wierność rodzinie.

Przypomnijmy sobie, co Jan Paweł II mówił do nas: „Drodzy Rodacy! (...) Nie zapominajcie o mnie w modlitwie, na Jasnej Górze i w całej naszej Ojczyźnie. Niech ten papież, który jest krwią z waszej krwi i sercem z waszych serc, dobrze służy Kościołowi i światu w trudnych czasach kończącego się drugiego tysiąclecia. Proszę Was też, abyście zachowali wierność Chrystusowi, Jego Krzyżowi, Kościołowi i Jego Pasterzom. Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje dobrego społeczeństwa (...) Kiedykolwiek przyjmować będziecie błogosławieństwo papieża Jana Pawła II, przypomnijcie sobie, że wyszedł on spośród Was i że ma szczególne prawo do Waszych serc i waszej modlitwy”.

Odpowiedzmy na to wezwanie słowami naszego Prymasa Tysiąclecia, o którym Jan Paweł II powiedział, że nie byłoby papieża Polaka, gdyby nie było wiary prymasa, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, i jego zawierzenia Matce Kościoła: „Jedno przyrzekamy, Ojcze Święty, że Cię nie opuścimy — jako synowie Kościoła Powszechnego i jako synowie wspólnej naszej Ojczyzny. Nie opuścimy Cię i na kolanach modlić się zawsze gorąco będziemy w Twojej intencji”.

Nowy błogosławiony nie potrzebuje, żebyśmy się za niego modlili, bo jest w chwale Boga, ale powinniśmy się modlić za jego przyczyną. Niech więc ten wielki pontyfikat Jana Pawła II będzie dla nas mobilizacją do tego, aby być bliżej Boga i naśladować w życiu błogosławionego Jana Pawła II.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama

reklama