Katedra Notre Dame stała się niejako symbolem kryzysu trapiącego Europę, zmagającej się z dwuznacznym stosunkiem do chrześcijańskiego dziedzictwa
Rozmowa o znaczeniu katedry Notre Dame w Paryżu jako symbolu doświadczającego kryzysu z całą chrześcijańską Europą i inicjatywie powstania kaplicy polskiej w tym oszałamiającym zabytku oraz wsparciu Matki Bożej na drodze jej realizacji. Z Janem Dziedziczakiem, posłem RP rozmawiał ks. Andrzej Antoni Klimek
Panie pośle, przed dwoma laty pełnił pan funkcję wiceministra spraw zagranicznych odpowiedzialnego za dyplomację publiczną i kulturalną, a więc odpowiedzialnego również za budowanie dobrego imienia i dobrego wizerunku Polski. Wiem, że to właśnie wtedy zrodziła się inicjatywa utworzenia polskiej kaplicy w katedrze Notre Dame w Paryżu. Skąd ten pomysł?
Jan Dziedziczak, poseł na Sejm RP: To było właśnie dwa lata temu. Spacerowaliśmy z ambasadorem Polski we Francji panem profesorem Młynarskim i zastanawialiśmy się w jaki sposób uczcić setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Szukaliśmy takiego miejsca w Paryżu, mieście znanym już przecież z różnych polskich śladów, aby wpisać się z tak ważną dla nas rocznicą godnie i na stałe. Przechadzaliśmy się po katedrze Notre Dame, która jak wiadomo jest poświęcona Matce Bożej, Naszej Pani i jest duchową stolicą Francji, a także pod każdym względem, zarówno gdy chodzi o plusy, jak i minusy, pewnym symbolem duchowej kondycji chrześcijaństwa zachodnioeuropejskiego. Jest jednocześnie przepięknym, oszałamiającym, w mojej ocenie absolutnie nie przereklamowanym dziełem sztuki liczącym ponad 850 lat tradycji, ale też w dość istotnym kryzysie, mocno zaniedbana w środku. Z jednej strony widać ten majestat wieków, a z drugiej bije w oczy aktualny kryzys Francji. I właśnie tam wpadłem na pomysł, aby w tym miejscu odcisnąć znak, zostawić ślad nie tylko stulecia odzyskania niepodległości przez naszą Ojczyznę, ale też jej trwałego związku z chrześcijaństwem i postanowiliśmy posłużyć się, w najlepszym tego słowa znaczeniu, Świętym Janem Pawłem II.
Rozumiem wstawiennictwo w niebie, ale w jaki jeszcze sposób nasz papież miał być pomocny?
Być może nasi Czytelnicy tego nie wiedzą, ale katedra Notre Dame stoi na placu św. Jana Pawła II, niedaleko katedry jest też pomnik naszego papieża, który przez wierzących, ale i niewierzących Francuzów, jest w dalszym ciągu bardzo szanowany i czczony. I pojawiła się taka myśl, aby pokazać Francuzom i wszystkim gościom, turystom i pielgrzymom z całego świata odwiedzającym katedrę, skąd czerpał inspirację, duchową siłę, z czego wyrósł Karol Wojtyła, późniejszy papież Jan Paweł II, co sprawiło, że był on tak wybitną postacią. Ojca Świętego nie da się zrozumieć bez Matki Bożej, zwłaszcza w jej wizerunku częstochowskim, bez przywołania jego maryjnej duchowości, co widać przecież i w zawołaniu „Totus tuus” i w herbie papieskim. Zależało nam też, aby pokazać wkład Polski w chrześcijańskie dziedzictwo Europy i pokazać Ikonę z Jasnej Góry, która dla nas Polaków jest oczywiście świętością, ale czasem zapominamy, że jest ona równie istotna dla całego Kościoła powszechnego, ponieważ mówimy tutaj o czwartym najpopularniejszym wizerunku Matki Bożej na świecie. Jasna Góra jest czwartym sanktuarium maryjnym świata, jeśli chodzi o liczbę pielgrzymów, po Guadalupe, Fatimie i Lourdes. Taki obraz Polski chcieliśmy pokazać Francji i światu. Katedra Notre Dame jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych, najbardziej charakterystycznych budowli świata, głęboko zakorzenionych w kulturze i popkulturze.
Postanowiliśmy więc razem z panem ambasadorem rozpocząć procedurę, której celem było uzyskanie wszelkich pozwoleń na to, aby Polska miała swoją stałą kaplicę narodową właśnie w tym miejscu.
Jak domyślam się nie była to łatwa procedura, ponieważ w katedrze Notre Dame nie było żadnych kaplic narodowych?
Ma ksiądz redaktor rację, w katedrze Notre Dame nie było dotychczas żadnych kaplic narodowych, był tu reprezentowany tylko naród gospodarzy, czyli Francuzów, a więc nasz pomysł był szalony, a negocjacje żmudne. Ale, jak już wspomniałem, by zrealizować nasz cel postanowiliśmy w pełni wykorzystać autorytet św. Jana Pawła II. Zbliżająca się 100. rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości zbiegała się z 40. rocznicą wyboru kardynała Karola Wojtyły na Stolicę Piotrową. Zaczęliśmy rozmawiać z Kościołem francuskim, gospodarzem miejsca, i po długich negocjacjach, których aspektów nie będę omawiał, ponieważ szczegółów pracy dyplomatycznej się nie ujawnia, ostatecznie uzyskaliśmy zgodę. Dla nas był to w pewnym sensie cud. Podkreślmy jeszcze raz: 850 lat, najświętsze miejsce dla Francji nie tylko w sensie duchowym, ale i kulturowym, symbol dziedzictwa chrześcijańskiego i kulturowego Europy, jeden z najbardziej rozpoznawalnych budynków na świecie i my, Polacy dostajemy zgodę, jako jedyny naród na świecie, aby mieć tam swoją narodową kaplicę.
Jakie warunki postawiła strona francuska?
Oczywiście warunkiem było wyremontowanie kaplicy św. Germana na nasz koszt, i choć była to dość istotna suma, to jednak czymże ona jest w porównaniu z tak niezwykłą możliwością, wpisania się na trwałe w takie miejsce na zawsze, mocno to podkreślam. Co to oznacza? Po pierwsze oczywiście symbol — pierwsza i jedyna niefrancuska kaplica narodowa. Po drugie, skala oddziaływania: 13 do 14 milionów pielgrzymów, czy może niestety lepiej powiedzieć turystów, rocznie. Warto dodać, że trasa turystyczna po katedrze Notre Dame jest tak wyznaczona, że wszyscy turyści muszą przejść obok kaplicy św. Germana, czyli obecnie kaplicy polskiej.
Muszę przyznać, że jestem pod wrażeniem całej tej operacji, a jednocześnie nie mogę wyjść ze zdumienia, że Francuzi zgodzili się, aby uczynić polską kaplicę narodową w kaplicy głównego patrona Paryża, bo jest nim właśnie św. German. Nie wyobrażam sobie na przykład, żebyśmy w Kaliszu przerobili kaplicę św. Józefa na np. kaplicę Matki Bożej Królowej Chorwacji, choć bardzo lubię Chorwatów... Czy nasza strona miała wpływ na lokalizację polskiej kaplicy?
Nie. My staraliśmy się po prostu o godne miejsce i rzeczywiście dostaliśmy świetną lokalizację, bo jak już mówiłem, nie da się tamtędy nie przejść i rzeczywiście już mamy wiadomości od posługujących w katedrze kapłanów, że jest to miejsce modlitwy dla wielu odwiedzających.
Jak wygląda polska kaplica?
Jest tam oczywiście Ikona ufundowana na naszą prośbę przez ojców paulinów, która została przywieziona w uroczysty sposób z Jasnej Góry do Paryża. Po bokach znajdują się dwie duże polskie flagi. Jednoznacznie akcentujemy, że jest to kaplica polska. Nikt z przechodzących nie może mieć co do tego żadnych wątpliwości. Są też obecne relikwie św. Jana Pawła II, pokazujemy ewidentny związek tego wybitnego papieża, syna polskiej ziemi, jak sam o sobie mówił, i polskiej maryjnej duchowości, z Ojczyzną i z Ikoną Jasnogórską, wskazując, że tam właśnie kształtował się ten fenomen, który miał tak wielki wpływ na losy świata. I co istotne, mamy opis historii kaplicy i historii ikony w trzech językach, oprócz francuskiego, również po polsku i po angielsku. Chodzi o to, aby każdy z 13 milionów odwiedzających rocznie bez żadnej dwuznaczności zrozumiał w jakim miejscu się znajduje, mówi o tym również nazwa kaplicy: Świętego Germana i Matki Bożej Królowej Polski. Wierni i turyści z całego świata mogą zapoznać się z historią Polski, jej wkładem w dziedzictwo chrześcijańskie, przypomnieć sobie z sympatią Jana Pawła II i przede wszystkim stanąć przed Ikoną Jasnogórską, która w moim głębokim przekonaniu, jest nie tylko symbolem naszej wiary, ale powinna być, dla mnie jest, symbolem polskości. Cały świat widząc ikonę Czarnej Madonny powinien mieć natychmiast skojarzenie z polskim narodem, pozytywnym krajem, który dał światu Jana Pawła II.
Rozumiem, że ma pan na myśli ten sam proces, który dokonał się w Meksyku, gdzie nawet osoby dalekie od wiary i Kościoła katolickiego, mówią o sobie, że nie są wierzącymi, ale są guadelupanami, czyli przyznają się i identyfikują z tym wizerunkiem Matki Bożej i uznają go za symbol Meksyku.
Dokładnie o to mi chodzi i myślę, że kaplica w katedrze Notre Dame, przypomnijmy — około 13-14 milionów odwiedzających każdego roku, co w ciągu 10 lat daje liczbę 140 milionów ludzi z całego świata - może w tym wydatnie pomóc. Żadna kampania reklamowa czy wizerunkowa w jakimkolwiek medium nie dam nam takiej możliwości. Koszt, który poniosła strona polska można porównać do ceny emisji 10 spotów reklamowych w telewizji CNN. A kampanie trwają jakiś czas i się kończą. Kaplica w Notre Dame pozostanie na zawsze. Dlatego uważam tę kaplicę za wielki sukces naszego narodu.
Jakie refleksje ma pan poseł w związku z pożarem katedry Notre Dame, który sprawił, że wróciliśmy do tematu polskiej kaplicy?
Najpierw chciałbym jeszcze na chwilę powrócić do momentu inauguracji. Otwarcie kaplicy miało miejsce jeszcze przed remontem w maju 2018 roku, ale inauguracja odbyła się w grudniu. Uczestniczyłem w niej już jako były wiceminister, a modlitwom przewodniczył ks. arcybiskup Stanisław Gądecki, przewodniczący Episkopatu Polski. Na ceremonię przybyło około 4 000 wiernych z Paryża i z całej Francji i księża posługujący na co dzień w katedrze mówili, że nie pamiętali kiedy ostatni raz kościół był tak wypełniony ludźmi, którzy przyszli na Mszę Świętą i w niej czynnie, pobożnie uczestniczyli. Kościół był wypełniony Polakami, mnóstwo flag narodowych, biało - czerwone podświetlenie katedry, wszystko to było wielkim przeżyciem, a jednocześnie kolejnym pięknym świadectwem żywotności polskiego Kościoła.
Ale niestety, zaledwie kilka miesięcy później, zdarzyło się to, co wszyscy mogliśmy śledzić za pośrednictwem mediów. Jak pan to przeżywał?
No właśnie, po tej radości, a może nawet euforii, przyszła wielka lekcja pokory. Pamiętam jak już po inauguracji ponownie spacerowaliśmy z panem ambasadorem bardzo zadowoleni, szczęśliwi z tego trwałego wpisania się naszej kaplicy w ten niesamowity obiekt chrześcijańskiego dziedzictwa. I taką mieliśmy refleksję, że nawet kiedy opuścimy już nasze stanowiska, nawet kiedy nas już nie będzie na tym świecie, a nawet naszych dzieci i wnuków już nie będzie, to ta kaplica będzie trwała i będzie dalej służyć Polsce. I cieszyliśmy się, że nasz wkład w dobre imię Polski może trwać nawet 500 lat. Tak po prostu, po ludzku byliśmy z siebie dumni i zadowoleni. Minęło kilka miesięcy i wybuchł pożar. To jest wielka lekcja pokory, że człowiek sobie planuje, że budynek stał 1000 lat, więc może będzie stał kolejny 1000, a tymczasem u Boga to wszystko może wyglądać zupełnie inaczej. To jednak tylko mury. W ogóle muszę powiedzieć, że dla mnie osobiście ten pożar w Wielkim Tygodniu to była forma osobistych rekolekcji, okazja do refleksji nad tym, co to znaczy być Europejczykiem, gdzie są nasze korzenie, co z nimi robimy. Nie wiem jak nasi czytelnicy, ale ja mam wrażenie osobistej straty, bo w pewnym sensie uważałem, że to jest także moja katedra. I to obrazuje jak bardzo my się z tą cywilizacją europejską utożsamiamy.
Co dla pana oznacza utożsamianie się z Europą?
Właśnie utożsamianie się z jej chrześcijańskimi korzeniami, to jest prawdziwe dziedzictwo Europy.
Pożar katedry Notre Dame, który jest jakby apogeum kryzysu majestatu tej budowli, prowokuje do pytań o to dziedzictwo. I polska kaplica w tym sensie jest naszym wkładem w powrót do źródeł, jest spełnieniem zachęty św. Jana Pawła II, który w czasach dyskusji nad wejściem Polski do Unii, kiedy wielu miało lęk przed zalewem antywartości już wówczas dość wyraźnie obecnych na Zachodzie, zachęcał, aby wejść i zaproponować Europie „świeże”, żywe chrześcijaństwo. Musimy to robić.
Ostatnie pytanie, w jakiej kondycji jest kaplica polska po pożarze?
Dzięki Bogu nie poniosła żadnych strat, jest nienaruszona. To też piękny znak.
Serdecznie dziękuję za wizytę w redakcji, za to piękne dzieło w Paryżu i życzę, aby w dalszym ciągu miał pan poseł możliwości i zapał w umacnianiu i krzewieniu chrześcijańskich wartości.
opr. mg/mg