Środa Popielcowa i "ostatnie" przykazanie

"Ostatnie" przykazanie nie jest wcale mniej ważne od innych. Być może w Wielkim Poście warto zwrócić uwagę właśnie na nie - na to, co odciąga nas od Boga i przenicowuje nasz system wartości

Środa Popielcowa i "ostatnie" przykazanie

Nie wiem jak Państwu, ale mnie ten czas od Bożego Narodzenia do dziś jakoś wyjątkowo szybko minął, żeby nie powiedzieć, że przeleciał. Wydawało mi się, że do Wielkiego Postu to jeszcze ho, ho, a tu nawet się nie obejrzałem, a już Środa Popielcowa.

Po felietonie, w którym zwróciłem uwagę na bardzo przez nas zawężone pojmowanie przykazania Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu, jeden z moich przyjaciół zasugerował, żeby poświęcić felietonową uwagę także innym przykazaniom.

W Wielki Post, w którym -  do czego jesteśmy namawiani powinniśmy nieco więcej czasu poświęcić na zastanawianie się nad sobą, nad jakością swojej osoby, dlatego u jego początku chcę słuchaczy i swoją uwagę skierować na przykazanie dziesiąte, ostatnie, które w katechizmowym zapisie zresztą za Księgą Wyjścia brzmi tak: Nie będziesz pożądał... żadnej rzeczy, która należy do bliźniego twego. W kanonie 2534 przeczytamy, że zabrania ono pożądania dóbr drugiego człowieka, które jest źródłem kradzieży, grabieży i oszustwa, zakazanych przez siódme przykazanie. O ile wspomniane w tym kanonie przykazanie Nie kradnij jest dla nas oczywistą oczywistością, bo odnosi się do konkretu, do czynu, to zakaz odnoszący się do uczucia, którego zaspokojenie wcale nie musi się ziścić już taką oczywistością pewno nie jest. Znamiennym jest, że kanon ten wskazuje też źródło naszej zachłanności. Czytamy w nim tak: Zachłanność ma swe źródło (...) w bałwochwalstwie zakazanym w trzech pierwszych przepisach Prawa. Słysząc słowo bałwochwalstwo pewno je z automatu odrzucamy od siebie z przekonaniem, że czego, jak czego ale bałwochwalstwa to chyba zarzucić jednak nam nie można. A ja wcale nie jestem tego taki pewien. W Księdze Mądrości przeczytamy, że wymyślenie bożków to źródło wiarołomstwa, wynalezienie ich to zatrata życia.

Pewno zaskakującym jest dla nas ten podpowiedziany nam przez Katechizm związek i to dość bliski, dziesiątego przykazania z pierwszym, które nie tylko przez kolejność ułożenia, ale i w treści zdają się być bardzo odległe od siebie.   

Wisi u mnie 10 plakatów ilustrujących dziesięcioro przykazań powstałych chyba ze 20 lat temu w pracowni Romana Kalarusa, jednego z najlepszych polskich plakacistów. Jeden z nich, Ewy Starowicz poświęcony jest ostatniemu z przykazań. Postaram się jakoś plastycznie go opisać, by mogli go sobie Państwo wyobrazić. Na zwieńczeniu kolumny z cechami wyraźnie jońskimi ustawiony jest telewizor wyglądem przypominający jeden z pierwszych marki Belweder, jeśli ktoś jeszcze takie pamięta. A z bieli jego ekranu patrzy Oko Opatrzności - symbol Boga. To bardzo sugestywna ilustracja wymyślonego bożka.

Prawda, że w wymyślaniu sobie bożków jesteśmy coraz lepsi i co rusz mamy na piedestale nowego? Dziś pewno w miejsce telewizora można postawić komputer, internet, smartfon, facebooka, sexowny wygląd, modny ubiór, ale też i, jak podpowiada Katechizm pragnienia, same w sobie dobre, które często jednak nie zachowują rozumnej miary i skłaniają nas do niesłusznego pożądania czegoś, co jest własnością drugiej osoby lub jej się należy.

W kontekście tego przykazania warto przypomnieć prostą, a i oczywistą zasadę z nauczania Pana Jezusa: Gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje. A skarb t, coś tak dla nas ważnego, tak cennego, co rozbudza, rozpala naszą chęć zdobycia go aż do zachwiania umiaru w chęci sięgnięcia po niego. Może więc dobrze byłoby dziś właśnie, tak uczciwie odpowiedzieć sobie na pytanie, co właściwie jest dla mnie skarbem? Albo inaczej, ku czemu moje serce bije przyśpieszonym rytmem, i co nawet nie wiedzieć kiedy, stało się mi jak bożek?           

Warto też zwrócić uwagę, że dziesiąte przykazanie zakazuje chciwości i pragnienia przywłaszczania sobie bez umiaru dóbr ziemskich, zabrania nieumiarkowanej zachłanności, zrodzonej z pozbawionej miary żądzy bogactw i ich potęgi. Zakazuje także pragnienia popełniania niesprawiedliwości, jaka mogłaby przynieść szkodę bliźniemu w jego dobrach.

Zastanawiając się nad tym przykazaniem pomyślałem, że dobrem ziemskim nie jest tylko to rzeczowe, materialne, mierzone pieniądzem, ale też, że wymienię tylko kilka, dobra intelektualne, dobre imię, prawa mi przynależne, domniemanie niewinności, szacunek do odmiennego zdania, wrażliwości religijnej i poczucie szeroko rozumianego bezpieczeństwa.

Nie wiem czy nie przyszedł już czas, byśmy na ten zakaz pragnienia popełniania niesprawiedliwości, jaka mogłaby przynieść szkodę bliźniemu w jego dobrach nie popatrzyli także i w tej perspektywie. Bo przecież jeśli dziś jesteśmy, a jesteśmy i to po wielokroć świadkami niesprawiedliwości przynoszącej szkodę bliźniemu w jego dobrach, i w tych wspomnianych wcześniej także, to przecież jej początek jest właśnie w tej nieumiarkowanej zachłanności, zrodzonej z pozbawionej miary — jak mówi Katechizm.

Przytoczę jeszcze jeden kanon z Katechizmu: Zazdrość jest wadą główną. Oznacza ona smutek doznawany z powodu dobra drugiego człowieka i nadmierne pragnienie przywłaszczenia go sobie, nawet w sposób niewłaściwy.

Jeśli więc na naszych twarzach częściej jest smutek niż radości, to może dlatego, że też zazdrość częściej wgrywa w nas z życzliwością?

Bo tak naprawdę to nie miłość jest ślepa, a zazdrość. I to sprawia, że tracimy umiar w pragnieniach, które dość szybko przeradzają się w zachłanność i pożądanie.

 I na koniec jeszcze rada Bernarda z Clairvaux: Nie poniżaj się ani nie wywyższaj, nie pędź naprzód, nie rozpychaj się wszerz. W środku znajduje się miara, a miara jest cnotą.

opr. mg/mg

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama