Pierwszą Modlitwę o Pokój zainicjował w roku 1986 papież Jan Paweł II. Świat doświadczał wówczas zimnej wojny i cierpiał z powodu konsekwencji wybuchu reaktora w Czarnobylu
„Dialog nie przyjdzie bez ryzyka lub kosztów, nie bądźmy naiwni – powiedział Bartłomiej I na tegorocznym spotkaniu międzyreligijnym w Asyżu. – Kiedy jednak oddajemy się dialogowi, dzieje się coś świętego” – dodał.
W dniach od 18 do 20 września w Asyżu odbyło się międzynarodowe spotkanie pod hasłem „Pragnienie pokoju: religie i kultury w dialogu”. Pierwszą Modlitwę o Pokój zainicjował w roku 1986 papież Jan Paweł II. Świat doświadczał wówczas zimnej wojny i cierpiał z powodu konsekwencji wybuchu reaktora w Czarnobylu. Do miasta św. Franciszka przybyło wówczas 47 delegacji wyznań chrześcijańskich oraz 13 przedstawicieli innych religii. Obserwatorzy tamtego wydarzenia wyrażali swoją obawę o synkretyzm. Formuła spotkania była jednak jasna – „Być razem, aby się modlić”. Trzydniowe spotkania odbyły się jeszcze w latach 2002, 2011 oraz w wymiarze europejskim w roku 1993. Co roku natomiast, w różnych miejscach świata organizowane są przez Wspólnotę Sant’Egidio spotkania „W duchu Asyżu”; dwukrotnie również w Polsce – w 1989 r. w Warszawie oraz w 2009 r. w Krakowie.
Tegoroczne spotkanie zostało przygotowane przez Wspólnotę Sant’Egidio we współpracy z diecezją Asyżu i rodziną franciszkańską.
Wyobraźmy sobie dwoje ludzi, którym na sobie zależy. Budują relację, której częścią są też nieporozumienia, konflikty i poważne kryzysy. W miejsce przyjaźni wkrada się niechęć i wrogość. Z czasem przestają pamiętać, co tak naprawdę ich łączy. Czy odzyskanie pokoju jest wtedy możliwe? Św. Piotr w swoim liście (1 P 4, 8) zachęca do wytrwałości, stwierdzając, że „miłość zakrywa wiele grzechów”. Szansą jest zatem skupienie się na budowaniu czegoś pozytywnego, a nie rozdrapywaniu ran. Co może być takim budulcem? Rozmowa, spojrzenie w oczy z otwartością na to, co chcą wyrazić, spędzony wspólnie czas, posiłek przy stole, modlitwa – bo „jeśli Pan domu nie zbuduje, na próżno trudzą się ludzie” (Ps 127).
Nie inaczej widzę dążenie do pokoju między narodami. To właśnie te wymienione wyżej gesty zaistniały realnie w Asyżu między przedstawicielami ponad 500 delegacji różnych religii i kultur.
Asyskie spotkanie rozpoczęła niedzielna Msza św. w bazylice Matki Bożej Anielskiej, w łączności duchowej z wiernymi w bazylice św. Franciszka. Kustosz w pierwszych słowach zaprosił wiernych do modlitwy o pokój, który zaczyna się w nas. Podkreślił, że w sercu jest źródło dialogowania. To pierwszy krok na drodze do pokoju – wzbudzenie jego pragnienia. Czyż nie od tego zaczyna się każdy międzyludzki dialog, od chęci porozumienia? „Rozpoczynajmy od modlitwy – mówił w homilii kard. Matteo Zuppi – bo to ona jest prawdziwą siłą, która ma moc uzdrawiającą zarówno dla tych, za których się modlimy, jak i za nas modlących się”. Porównał następnie tych, którzy się nie modlą, do telewidzów, biernie przyjmujących rzeczy z zewnątrz. Nie bądźmy obserwatorami naszych małżeństw, przyjaźni, naszego bycia pracownikiem czy pracodawcą, obywatelem kraju i świata. Siła, której nam niejednokrotnie brakuje do tego, by chociaż chcieć, jest – jak zaznaczył kard. Zuppi – dostępna poprzez modlitwę i powierzona wszystkim, niezależnie od ich możliwości.
Od niedzieli do wtorku odbywały się panele dyskusyjne. Ludzie różnych religii i kultur słuchali siebie nawzajem, wymieniając poglądy i spojrzenia na wiele zagadnień związanych z budowaniem pokoju. W jakim celu? W nadziei, że pokój jest naprawdę możliwy. W obecności prezydenta Włoch Sergia Mattarelli, cykl spotkań zainaugurowali w teatrze Lyrick przywódcy religijni i polityczni, ludzie świata nauki, m.in. Bartłomiej I – ekumeniczny patriarcha Konstantynopola, Faustin-Archange Touadéra – prezydent Republiki Środkowej Afryki, Andrea Riccardi – założyciel Wspólnoty Sant’Egidio. W kolejnych dniach mogliśmy uczestniczyć w panelach dotyczących na przykład: ekonomii, ubóstwa, humanizacji więzień, terroryzmu, migracji, integracji czy ekologii. Tematem spotkań były również wzajemne relacje pomiędzy chrześcijanami a żydami i muzułmanami. Debatowano na temat przyszłości Europy i świata. W jaki sposób Ty i ja możemy realnie budować pokój?
Wiedząc, kim jesteśmy, stajemy się wolni, by poznawać innych. Wielu prelegentów zwracało uwagę na to, jak ważna jest znajomość własnych korzeni i tradycji. Jeden z mówców panelu poświęconego szkołom pokoju, Anouar Kbibech – przewodniczący Francuskiej Rady Muzułmańskiej – wymieniał warunki pokojowego egzystowania. Obok przyjaźni, respektowania odmienności położył akcent na tożsamość: „Powinniśmy wiedzieć, skąd pochodzimy”. W mowie inauguracyjnej doradca polityczny wielkiego muftiego Libanu Mohammad Sammak wyraził przekonanie, że każdy w wolności powinien praktykować swoją religię i ją pogłębiać. Z takiej postawy może wypłynąć zrozumienie, że „ja to jestem ty, tylko, że inny”.
Spotkanie z „innym” czasami nas przeraża, zwłaszcza jeżeli jest to osoba w jakiś sposób wykluczona – bezdomny, niepełnosprawny, imigrant. Pamiętam, kiedy w Poznaniu po raz pierwszy jako Wspólnota Sant’Egidio wyszliśmy z kanapkami do bezdomnych. Mieliśmy wiele pytań i obaw. Tymczasem spotkania z ubogimi okazały się niezwykle otwierające i przemieniające zarówno ich, jak i nasze życie. Pierwszym krokiem w kierunku drugiego człowieka może być życzliwe spojrzenie. – Nikt z nas nie jest na tyle ubogi, by nie mógł ofiarować uśmiechu – mówił Virgil Bercea, biskup greckokatolicki z Rumunii. Jeden z prelegentów panelu „Religie i ubóstwo”, portugalski pisarz i teolog José Tolentino Mendonça przytoczył scenę z opowiadania Antona Czechowa. To historia woźnicy Iony, który po stracie syna nie znajduje nikogo, kto chciałby go wysłuchać i pocieszyć. Karmiąc swego konia, rozpoczyna długi i smutny monolog. Klacz wydaje się słuchać, po czym dotykając chrapami jego ręki, wydmuchuje powietrze. Iona, wzruszony, nie panuje już dłużej nad sobą i mówi jej o wszystkim. Potężna jest siła obecności. Potrzebujemy słuchacza, spojrzenia w czyjeś oczy, dotyku. Jezus dotykał ludzi i ludzie dotykali się Jego. Nie ograniczał się jedynie do słów. Dotyk, jak przypomniał Mendonça, jest sposobem na znalezienie akceptacji, sposobem na dzielenie cierpienia. I znów na myśl przychodzi mi osobiste doświadczenie. Bezdomni, których spotykamy, mają ogromną potrzebę dotyku – podania ręki, przytulenia, położenie dłoni na ramieniu.
– Dialog nie przyjdzie bez ryzyka lub kosztów, nie bądźmy naiwni – powiedział podczas spotkania inauguracyjnego Bartłomiej I. – Zbliżając się do innej osoby, kultury czy przekonań, nigdy nie jesteśmy pewni wyniku końcowego. Kiedy jednak oddajemy się dialogowi, dzieje się coś świętego – dodał.
Warto podjąć ryzyko i wysiłek budowania pokoju. Historia pokazuje, że asyskie modlitwy o pokój przyniosły bardzo praktyczne owoce. Wspomnijmy choćby rok 1990, kiedy to po spotkaniu „W duchu Asyżu” afrykańscy hierarchowie poprosili Wspólnotę Sant’Egidio o mediacje pokojowe w sprawie wojny domowej, która toczyła się tam od lat 70. Mediacje zakończyły się dwa lata później podpisaniem porozumienia w rzymskiej siedzibie wspólnoty. Podobne porozumienie zawarto w Algierii po tym, jak muzułmańscy liderzy poprosili Wspólnotę o pomoc w zakończeniu fali przemocy. Pokój jest możliwy.
Budowanie pokoju to długi proces. Nie nauczymy się go w ciągu godziny, wymaga od nas ciągłej praktyki. Z drugiej strony, jak mówił Bartłomiej I, „pokój potrzebuje szczególnych momentów, z których może wypływać”. Spotkanie w Asyżu z pewnością było takim momentem – zwłaszcza modlitwa z udziałem papieża Franciszka i ceremonia kończąca to niecodzienne święto pokoju. Papież przypomniał, że „pokój jest darem Boga, a naszym zadaniem jest przyzywanie go, przyjęcie i budowanie codziennie z Bożą pomocą”. Wezwał również do „stawienia czoła wielkiej chorobie naszej epoki: obojętności”. Nazwał ją paraliżującym wirusem, który „czyni biernymi i nieczułymi i rodzi smutne pogaństwo: pogaństwo obojętności”.
Na placu przed klasztorem franciszkańskim odczytany został apel do całego świata: „Nigdy więcej wojny!”. Podpisali go przedstawiciele wszystkich zgromadzonych religii i kultur. Uroczystość zakończyło zapalenie świec na kandelabrach i przekazanie sobie znaku pokoju.
opr. ac/ac