• Przewodnik Katolicki

Bóg się nam objawił

W Boże Narodzenie warto wybiec myślą już ku uroczystości Objawienia Pańskiego - obydwa święta tworzą bowiem całość i przez pierwsze wieki były w Kościele obchodzone razem

Wiem, że to może zabrzmi dziwnie, ale dziś, gdy na okładce „Przewodnika Katolickiego” widnieje data 26 grudnia, w czasie, gdy siadamy do wigilijnego stołu, dzielimy się opłatkiem, obdarowujemy prezentami, spotykamy z najbliższymi i świętujemy Boże Narodzenie, chciałbym, abyśmy wybiegli myślą do uroczystości Objawienia Pańskiego, która przypada 6 stycznia. W Kościele Wschodnim, choć również i w mszale rzymskim po łacinie, spotkamy się z określeniem Epifania. W Polsce potocznie mówimy o święcie Trzech Króli. I w zasadzie wszystkie te nazwy razem są komplementarne. Ale dlaczego w Boże Narodzenie wybiegam myślą do Objawienia Pańskiego?

Bo jest to jedno z najstarszych świąt chrześcijańskich, obchodzone na Wschodzie od III wieku, a na Zachód przedostało się pod koniec IV wieku. Słowo epifania oznacza objawienie. W brewiarzu, liturgicznej modlitwie Kościoła, znajdziemy tego dnia odniesienie do kilku wydarzeń, w których świętujemy objawienie się Boga. Do narodzin w Betlejem, do pokłonu Mędrców ze Wschodu, do chrztu w Jordanie i do cudownej przemiany wody w wino na weselu w Kanie Galilejskiej. Opis tego ostatniego wydarzenia św. Jan skonkluduje: „Objawił swoją chwałę i uwierzyli w Niego Jego uczniowie”.

Wraz z rozwojem chrześcijaństwa, a co za tym idzie i kultu, poszczególne wydarzenia zaczęły być obchodzone osobno. Kiedy w okresie świąt Bożego Narodzenia pójdziemy zobaczyć w zbudowanej w kościele stajence Dzieciątko Jezus, warto myśleć o tych wszystkich wydarzeniach łącznie. Oto Bóg się nam objawił. Nie jest ani obcy, ani odległy, ani obojętny, ani nieczuły na nasze sprawy. We wszystkich wydarzeniach, w których się nam objawił, chce nam pokazać, że jest naprawdę Emmanuelem, Bogiem-z-nami. A my jesteśmy dla Niego tak ważni, tak bardzo Mu na nas zależy, tak bardzo nas pokochał, że dokonał czegoś, co w ludzkiej kalkulacji się nie mieści: stał się jednym z nas. Wszechmocny Bóg stał się bezbronnym dzieckiem. I taki też nam się co dzień ofiarowuje w Eucharystii. Przychodzi w kawałku białego, kruchego chleba. Tak, w każdej Eucharystii dotykamy tej betlejemskiej tajemnicy: Boga, który z miłości do człowieka i z pragnienia bliskości z człowiekiem, wchodzi w paradoksy: Bóg i człowiek, wszechmocny i bezbronny, władca i ubogi, niezmierzony i ograniczony ciałem…

Odpowiedzią na informację o objawieniu się Boga była wyprawa Mędrców. Nie wiemy, ilu ich było, i kim właściwie byli. Ewangelie skromnie nas o tym informują, więcej dopisała pozabiblijna tradycja. Bez względu na to, ilu było mędrców, magów czy królów, ważne jest jedno: byli śmiałkami, którzy – chcąc spotkać Boga – zgodzili się zostawić znany im świat i wyruszyć w nieznane, idąc za znakiem – gwiazdą. Byli odważni. By żyć Ewangelią potrzeba odwagi: by przełamać siebie, by porzucić święty spokój, by dać się poprowadzić Bogu, który daje znaki. Potrzeba odwagi, by wyruszyć w nieznane, mając tylko jedno przekonanie: że w tej drodze prowadzi mnie On, który mi się objawia, który jest Bogiem-ze-mną. Zainteresowany mną i moim życiem. Wrażliwy na moje cierpienie, lęk i niepokój. Współdzielący ze mną ból i cierpienie. Kochający i pragnący być kochanym.

W 2008 roku Benedykt XVI powiedział podczas homilii: „Potrzeba ludzi o wielkiej nadziei, a tym samym wielkiej odwadze. Odwadze Mędrców, którzy wyruszyli w długą podróż za gwiazdą oraz potrafili uklęknąć przed Dzieckiem i złożyć Mu cenne dary. Wszyscy potrzebujemy tej odwagi, opartej na niewzruszonej nadziei”.

Właśnie tego życzę Czytelnikom „Przewodnika Katolickiego”: oparcia się na niewzruszonej nadziei, która zawieść nie może, i odwagi życia Ewangelią, to znaczy ciągłego wychodzenia ku Bogu; budzenia w sobie pragnienia spotkania z Nim i spełnienia tego pragnienia. Bóg zrobił krok ku nam, my zróbmy ku Niemu. Błogosławionych Świąt!

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama