Osłabienie prawdziwej religijności powoduje wdzieranie się namiastek religii (1988)
Przesądem nazywamy pogląd, którego błędność dosyć łatwo wykazać, a który mimo to ma wyznawców. W praktyce słowo to kojarzy się z przesądami, które są ogólnie znane jako takie: z astrologią albo z „pechową trzynastką”. Czasem chodzi o zabawy towarzyskie, których nie traktuje się serio, jak wróżenie z kart w szkole. Istnieje jednak również wiele przesądów i oczywistych błędów powtarzanych bezwiednie, bez świadomości, że są nieprawdziwe. Jedne są powszechniejsze, inne rzadsze, ale niewielu ludzi naprawdę potrafi je wyeliminować.
W słowie „przesąd” mieści się idea przesądzania czegoś z góry. Przesąd to pogląd przyjęty bez zastanowienia, emocjonalnie, bezkrytycznie, na podstawie o częstości danej opinii lub wątpliwego autorytetu. Przesąd raz przyjęty, zwłaszcza nie całkiem świadomie, wyklucza lub przynajmniej utrudnia ponowne zbadanie sprawy.
Znajdziemy wśród przesądów nie tylko „zwykłe” zabobony, ale i fałszywe, jednostronne czy uproszczone poglądy filozoficzne, wypaczone idee religijne, fałszywe wizje życia społecznego i mechanizmów psychologicznych, legendy historyczne, źle pojęte teorie naukowe. Nie są to rzeczy błahe, sieć fałszywych stereotypów więzi umysł i nieraz kieruje działanie na mylne tory (o związkach między taką błędną teorią a zgubną praktyką pisze mocno o. J.M. Bocheński w Stu zabobonach). Że przesądy i obiegowe nieprawdy nie są niewinnym nonsensem, można się też przekonać, obserwując agresywność ich zwolenników.
Kto przyjmuje przesądy, czy choćby zachwaszcza umysł łatwymi a błędnymi ogólnikami, występuje przeciw prawdzie; grzeszy przeciw niej, mówiąc językiem religijnym. Głupotę uznaje Biblia za grzech o bardzo poważnych skutkach — aż do odrzucenia Boga. Mało się jednak o tym pisze i mówi. Tymczasem człowiek jest odpowiedzialny za sposób użycia swego rozumu.
Istnieje zatem etyka myślenia — i bardzo jest potrzebna. Człowiek powinien wprawdzie uznawać fakty i logikę rozumowania niejako automatycznie, prawda powinna być wartością oczywistą. Nie zawsze jednak dzieje się tak. Wybór prawdy, a nie fałszu, jest zasadą etyczną, aksjologiczną, którą każdy wprawdzie uznaje, ale której nie każdy przestrzegać się stara.
Przesąd kojarzy się zwykle z brakiem wykształcenia. Takie mniemanie samo jest przesądem, z zarozumialstwa „inteligentów” wynikłym. Ludzie prości ulegają niejednemu zabobonowi o zabarwieniu magicznym, ale o większości przesądów nawet nie słyszeli, a zdrowy rozsądek pozwala im często uniknąć bzdury skuteczniej niż gdyby mieli wykształcenie zaawansowane, lecz jednostronne. Mnóstwo zaś osób z wykształceniem wyższym czytuje nałogowo rubryki astrologiczne w gazetach i unika trzynastki. Mechaniczne obliczanie „biorytmów” powierza się komputerom... A chodzi przecież o zabobony oczywiste i wręcz wulgarne! A ile jest codziennie głoszonych fałszywych doktryn, haseł i komunałów? Człowiek nie powinien doprawdy zanadto wierzyć w swoją rozumność.
Skąd się biorą przesądy? Te, które noszą już tę etykietkę, odziedziczyliśmy zazwyczaj jeszcze po religiach pogańskich (astrologia, wróżbiarstwo). Ich obecna popularność tłumaczy się przede wszystkim spłyceniem życia duchowego. Osłabienie prawdziwej religijności powoduje wdzieranie się namiastek religii. Natomiast fałszywe opinie obiegowe zawdzięczamy chyba głównie kulturze masowej, która proponuje każdemu odbiorcy mnóstwo stwierdzeń uproszczonych i dyletanckich, ale za to atrakcyjnych. W świecie kultury masowej wolność słowa bywa przy tym tak pojmowana, że prawda i głupstwo są przedstawiane z dystansu, jako dwie opinie. Wreszcie wiele przesądów dotyczących życia społecznego rozpowszechnionych zostało przez polityczną demagogię. [...] (1988)
Przesądy i etyka. Przegląd Katolicki 1988 nr 12, ss. 6
Zbiór artykułów i felietonów M. Wojciechowskiego: Wiara — cywilizacja — polityka. Dextra — As, Rzeszów — Rybnik 2001
opr. mg/ab