Pilne przesłanie z Medjugorie

Rzecz nadzwyczajna dzieje się codziennie w kraju, niedawno jeszcze rządzonym przez komunistów: od 1981 r. Matka Boża objawia się grupce osób. W swym orędziu prosi o pokój, zachęca do nawrócenia i ponagla do wzajemnego pojednania.

Pilne przesłanie z Medjugorie

Olivo Cesca

Pilne przesłanie z Medjugorie

PROMIC - Wydawnictwo Księży Marianów MIC
Warszawa
listopad 2009
ISBN 978-83-7502-178-3
Format książki: 125x195 mm


Spis treści
MIEJSCE I CZAS OBJAWIEŃ
Beczka prochu
Wybrana wioska
Historia pełna bolesnych wydarzeń
Matka Boża wybiera
PIERWSZE OBJAWIENIA
Porwani w powietrze
I znów uskrzydleni
Egzorcyzmy
Pokój, pokój, pokój
„Schowaj swą zabawkę”
Uśmiechając się, patrzyła na wszystkich
„Niech wszyscy wierzą”
Komedia
Cała piękna
Szaleni
Wewnętrzna rozterka
Wymuszony spacer
Nowe trudności
Bardziej strażnik niż podpalacz
„Wyjdź na zewnątrz i chroń dzieci”
Widzenia w domu
Niefortunne przemówienie
Tysiące gwiazd
Splamiona suknia
Kim jest Marinko?
Wątpliwości
„Moja siostra nie kłamie”
„Proszę być ostrożnym”
Nieprawdopodobne urzeczywistnia się
Kto podpalił kościół?
Fatalne skutki
TERROR
Wstęp wzbroniony
Droga do zwycięstwa
Szykany władz
Między nacjonalizmem a faszyzmem
Odważny protest
Odwet
W więzieniu
Na wolności
Ponownie Marinko
„Kto chce wierzyć, niech wierzy, ja nie mogę”
Nadchodzi pomoc
Zniknięcie dwóch milicjantów
Pierwsza rocznica
WĄTEK APOKALIPTYCZNY
Znaki świetlne
Znak zbawionych
Cud słońca
Krzyż, który się zmienia
Co o tym myśleć?
Walka z szatanem
Niebo, piekło, czyściec
Tajemnice osobiste
Będzie wam dany znak
OBJAWIENIA TRWAJĄ
Zupełnie normalni
„W jej oczach widzę raj”
Modlitwa czysta i twarda jak skała
Jej twarz jest ludzka, ale piękno – boskie
WIDZĄCY
Vicka Ivanković
Jakov Colo
Mirjana Dragicević
Ivanka Ivanković
Marija Pavlović
Ivan Dragicević
NOWE POKOLENIE CHARYZMATYKÓW
Jelena Vasilj
Marijana Vasilj
Matka Boża prosi o grupy modlitewne
Modlitwa moim życiem
„Isus kaze”
Generatory dynamizmu
„Niech wasze życie będzie proste, pełne pokory”
Czego oczekuje od lekarzy?
Parafia – wzór
Miłość i pokój
Świadectwo, które przemawia
BADANIA NAUKOWE
Badania lekarskie
Z uśmiechem odeszła
Autentyczna ekstaza
Testy psychologiczne
Hipoteza parapsychologiczna
Ocena neuropsychiatryczna
Fantastyczna energia
Tajemnica jonizacji
Głos teologów
NADZWYCZAJNE UZDROWIENIA
ORĘDZIE MATKI BOŻEJ
Z czułością matki
Naglące prośby
„Mir”, czyli pokój
„Obracenje”, czyli nawrócenie
Modlitwa
Post
„Vjera”, czyli wiara
Do ojca wszystkich
PEŁNIA ŻYCIA
Tęsknota za Bogiem
Wracają przemienieni
Jak powietrze, którym oddychamy
Oddźwięk na świecie
Braki natury sanitarno hotelowej
„Jesteście na Górze Tabor”
„Czegoś podobnego nigdy nie widziałem”
„Jak odlatujące ptaki”
Ustępstwa reżimu
Ulepszenia
BURZA NAD MEDJUGORIE
Paradoksalny komunikat
Trzęsienie ziemi
„Nie mam wątpliwości”
Prawdziwy cud
Drakońskie zarządzenia
Między młotem a kowadłem
Nie ma radości bez cierpienia
Odwołanie się do Rzymu
INTERWENCJA
Wizyty biskupów
Niefortunna deklaracja
Sprostowanie
Oczywistość rzucająca się w oczy
Medjugorie jest teraz sprawą papieża
Bez pośpiechu
A jeśli zatwierdzenie nie nastąpi?
WOJNA W JUGOSŁAWII – POKÓJ W MEDJUGORIE
Atak serbski
Wyrwa w parkingu
Żywność i opał
Okrucieństwa
„Ogarnia mnie zgroza, gdy zaczynam opowiadać”
Cud
Oaza pokoju
Szatan spieszy tam, gdzie ukazuje się Matka Boża
Modlitwa
Pomoc potrzebującym
ANEKSY
Siostra Briege przepowiedziała objawienia
Świadectwo, które nawraca
Strategia Matki Bożej
Trzecia tajemnica fatimska w świetle objawień w Medjugorie
Zjednoczeni w duchu Medjugorie
Tam dotknąłem tajemnicy

fragment książki

MIEJSCE I CZAS OBJAWIEŃ

Rzecz nadzwyczajna dzieje się codziennie w kraju, niedawno jeszcze rządzonym przez komunistów: od 1981 r. Matka Boża objawia się grupce osób. W swym orędziu prosi o pokój, zachęca do nawrócenia i ponagla do wzajemnego pojednania.

Drogi Czytelniku, przyjmij nasze gorące zaproszenie do przeczytania tej relacji, napawającej wielką nadzieją.

Scenerią tych wydarzeń jest była Jugosławia, niewielki kraj leżący na Półwyspie Bałkańskim, który od 1991 r. staje się przedmiotem uwagi prasy światowej, relacjonującej zaciekłe walki wewnętrzne. Trochę historii pomoże nam nie tylko zrozumieć korzenie kryzysu, który nagle pogrążył cały kraj w zupełnym chaosie wojny domowej, ale także powody, dla których Matka Boża wybrała właśnie ten nieznany zakątek ziemi, by skierować do ludzkości orędzie pokoju.

Jugosławia, jako kraj, powstała w 1917 r., pod koniec I wojny światowej i miała być „królestwem Serbów, Chorwatów oraz Słoweńców”. W roku 1929 przyjęła oficjalnie nazwę Jugosławii, co w języku serbsko chorwackim oznacza „kraj słowian południowych”. Była zamieszkiwana przez: Słoweńców, Chorwatów, Serbów, Macedończyków, Czarnogórzan oraz ludność pochodzenia niesłowiańskiego: Niemców, Węgrów, Albańczyków, Rumunów, Włochów, Turków i inne mniejszości.

Za formę rządów obrano monarchię parlamentarną. U władzy znajdowała się wówczas dynastia serbska. Wielonarodowość była główną przeszkodą w utrzymaniu jedności. Pomimo wspólnego dążenia do pokojowego współżycia, wielu nie mogło zapomnieć dawnych konfliktów religijnych i politycznych i zaczęto domagać się równouprawnienia. Chorwaci oraz Słoweńcy szemrali przeciw rządzącym Serbom, a Macedończycy żądali zrównania ich w prawie z innymi republikami. Wszystko to stwarzało klimat niepewności, buntu i anarchii, do którego zaczęły dochodzić problemy zewnętrzne: Węgry, Bułgaria oraz Włochy żądały zwrotu uprzednio utraconych terytoriów.

W 1941 r. Jugosławia staje w obliczu nowego kryzysu. Hitler bombarduje Belgrad i dokonuje inwazji na kraj zupełnie nieprzygotowany militarnie. Następuje niemiecko włosko bułgarsko węgierska okupacja terytorium Jugosławii, która traci swoją z trudem utrzymywaną jedność.

Tworzy się ruch partyzancki wyzwolenia narodowego, jeden z najsilniejszych w całej Europie. Jednak walcząc przeciw najeźdźcy, Jugosłowianie się nie jednoczą. W 1943 r. partyzantka komunistyczna, pod dowództwem Chorwata, Josipa Broz Tito, bardziej znanego jako Marszałek Tito, zwraca się przeciw czetnikom, zwolennikom monarchii. Po ich pokonaniu, komuniści wraz z Tito podejmują na nowo walkę przeciw Niemcom i w 1944 r. wyzwalają kraj. Rok później zwołują wybory powszechne i Tito zostaje premierem i zarazem ministrem obrony narodowej.

Nowa Konstytucja ogłasza Jugosławię Federalną Republiką Socjalistyczną składającą się z sześciu republik: Serbii, Chorwacji, Słowenii, Bośni Hercegowiny, Macedonii i Czarnogóry oraz dwóch prowincji autonomicznych: Wojewodiny oraz Kosowa.

Nowo utworzony kraj graniczył od północy z Austrią i Węgrami, od północnego zachodu z Włochami, od zachodu z Adriatykiem, od wschodu z Rumunią i Bułgarią, a od południa z Grecją i Albanią. Wydawało się nieprawdopodobne, by ów zlepek narodów, religii i kultur mógł się utrzymać, bowiem pomiędzy republikami było więcej różnic i antagonizmów niż wspólnych dążeń.Każda posiadała autonomiczny rząd, odrębną politykę społeczno-ekonomiczną. Nie należy też zapominać, że na terenie Jugosławii zamieszkiwała ludność pięciu głównych narodowości, wyznająca trzy wielkie religie świata, posługująca się czternastoma językami, z których cztery zostały oficjalnie uznane, oraz dwoma alfabetami. Nad tym wszystkim sprawowała władzę jedna partia komunistyczna.

(…)

Historia pełna bolesnych wydarzeń

Mieszkańcy Medjugorie wywodzą się ze starych słowiańskich plemion Chorwatów, które opuściły Karpaty w VII stuleciu i wędrując w kierunku Adriatyku, osiedliły się w regionach zwanych Chorwacją.

Chorwaci, jako pierwsze plemię słowiańskie, przyjęli chrześcijaństwo w VIII stuleciu. Swoją tożsamość narodową i religijną nieraz musieli okupić krwią w czasie kolejnych prześladowań, których padali ofiarą.

Swą wierność chrześcijaństwu okazali przede wszystkim w czasie konfliktu z powstałą w X stuleciu w Bułgarii sektą bogomilców , która wywarła wpływ na południowe ludy słowiańskie. Również w czasie czterowiekowego panowania tureckiego (1482 1878) wielu Chorwatów przypłaciło życiem nawet najmniejszy gest sprzeciwu. Opornych ścinano, a dla ostrzeżenia wbijano ich głowy na pale w miejscach publicznych.

Ślady panowania tureckiego są do dziś widoczne. Przykładem tego mogą być tatuaże widoczne u starszych kobiet. Wiadomo, że żołnierze tureccy uciekali od znaku krzyża i wiele kobiet, by uniknąć molestowania z ich strony, tatuowało sobie ręce trzema lub czterema małymi krzyżykami. Turcy odeszli, zwyczaj pozostał.

W swojej historii Chorwaci zawsze mogli liczyć na pomoc franciszkanów, nawet wtedy, gdy wyrzucano ich z urodzajnych ziem na nieużytki. Dlatego franciszkanie stali się dla nich symbolem prawdziwej wiary. Dla Chorwatów być z franciszkanami oznacza, nawet dzisiaj, być w Kościele Chrystusa, zbudowanym na opoce, którą jest Piotr.

Należy dodać, że naród ten musiał, i w dalszym ciągu musi, nieustannie borykać się z przeciwną mu przyrodą: ziemi uprawnej jest niewiele, a gleba sucha. W regionie uprawia się głównie winogrona, tytoń oraz pszenicę. Praca na polu jest szczególnie trudna. Jak prawie w całym regionie, działki rolne są zwykle małe i odgrodzone murkami z kamieni wydobytych z uprawianej ziemi. Mechanizacja jest w powijakach, dlatego pracuje się więcej rękoma niż za pomocą maszyn. Kobiety muszą nieraz dźwigać na głowie lub na plecach ciężary ważące więcej niż one same. Bóg świadkiem, jak trudna jest ta ziemia, o której nikt nie pamięta, a tak wielu ją grabiło. Pomimo jednak tych wszystkich przeciwności poziom wykształcenia i kultury jest tu wyjątkowo wysoki. Chorwaci są narodem otwartym na nowe rozwiązania. Wszystko to, co nie koliduje z ich wiarą, tożsamością narodową i tradycjami, jest mile widziane. Dowodem tego może być fakt, że starsze kobiety w dalszym ciągu noszą długie spódnice i chusty na głowie, podczas gdy młodzież ubiera się tak jak w innych krajach Europy.

(…)

PIERWSZE OBJAWIENIA

Nasza opowieść zaczyna się od spaceru trzech przyjaciółek, na który pewnego popołudnia umówiły się w pobliżu wzgórza, znajdującego się nieopodal ich wioski zwanej Bijakovići.

Ivanka mieszkała w Mostarze i często spędzała wakacje u krewnych w Bijakovići, miejscu, gdzie się urodziła. Mimo że miała już narzeczonego, serce jej nie pałało radością. Przeciwnie, czuła się smutna i przygnębiona. Niedawna śmierć matki pozostawiła pustkę w jej sercu oraz obarczyła ją dodatkowymi obowiązkami w domu.

Mirjana, studiująca na uniwersytecie w Sarajewie, korzystała z wakacji, by spędzić kilka dni u babci w Bijakovići.

Ivanka oraz Mirjana czuły się zawsze dobrze w towarzystwie Vicki, która była duszą ich grupy. „W lecie zawsze byłyśmy razem” – opowiada ta ostatnia.

„24 czerwca 1981 roku – kontynuuje Vicka – postanowiłyśmy udać się na spacer na Podbrdo. Przedtem jednak miałam jechać do Mostaru na dodatkowe lekcje matematyki, z której miałam poprawkę. Wróciłam w południe. Było bardzo gorąco, a autobus, jak zwykle, był przepełniony. Wzięłam prysznic, zjadłam obiad, położyłam się i zasnęłam. Spałabym tak jeszcze dłużej, gdyby mnie nie obudziła siostra. Ubrałam się szybko i wyszłam w poszukiwaniu koleżanek”.

W owej chwili brunetka Ivanka oraz blondynka Mirjana zaczynały akurat swą wspinaczkę. W miarę jak wchodziły wyżej ścieżką wijącą się wśród skał i krzaczastych kęp, rozpościerał się przed nimi w dole uroczy widok soczystej zieleni, świeżo obmytej porannym deszczem. W dali, na prawo, można było dostrzec szczyty wież kościoła parafialnego, gdzie właśnie obchodzono święto Narodzin św. Jana Chrzciciela. Bardziej w tyle widniał Križevac, na którego szczycie stał potężny krzyż.

Było około czwartej po południu. Obydwie szły spacerkiem podziwiając i zrywając kwiaty, które gdzieniegdzie wyrastały wśród rozsianych wszędzie kamieni. Nawet nie przychodziło im do głowy, że ów spacer miał być tak brzemienny w skutki. Nagle Ivanka, odwracając machinalnie głowę, spostrzegła nieco wyżej, w odległości około 200 m, lśniącą sylwetkę o nieokreślonych kształtach, które stawały się coraz bardziej wyraźne, aż przybrały postać kobiety ubranej w srebrzystą suknię. Postać unosiła się lekko nad ziemią.

– Spójrz, Gospa – wykrzyknęła nagle Ivanka.

Mirjana, chłodna intelektualistka jak przystało na przyszłą magister ekonomii, nawet nie raczyła spojrzeć we wskazaną stronę.

– Dajże spokój! Jakże to może być Gospa? Sądzisz, że ukazałaby się właśnie nam? – zareagowała natychmiast.

Myśl tę, że nie byłyby godne wizyty z nieba, uzasadniał fakt, że przyniosły ze sobą paczkę papierosów i ukradkiem paliły.

Nerwowa i trochę przestraszona Ivanka chciała jak najprędzej wracać do Bijakovići. Tuż przy wejściu do wsi spotkały Milkę (siostrę przyszłej widzącej Mariji). Milka poprosiła je, by pomogły jej zapędzić stado owiec, które uciekły pod górę. Zgodziły się i wróciły tą samą drogą.

Będąc pod wrażeniem tego, co przed chwilą widziała, Ivanka zatrzymała się ponownie w tym samym miejscu, z którego przedtem zobaczyła młodą panią w srebrzystej sukni.

– Patrzcie, Gospa, znów! – zawołała, uparcie wskazując palcem.

Tym razem widziała Ją lepiej. Ale były zbyt daleko, aby zobaczyć dokładniej Jej twarz. Mirjana i Milka również Ją widzą. Postać srebrzystozłocista wydaje się unosić na małym obłoczku, tuż nad ziemią. Można zauważyć, że trzyma na prawym ramieniu coś, co przypomina małe dziecko.

„Co to ma znaczyć?” – pytają same siebie. Pani skinieniem ręki prosi, aby się zbliżyły. Ale one się boją. Patrzą na siebie skonsternowane. Cofają się kilka kroków w stronę Bijakovići i ponownie odwracają się, by sprawdzić czy..., ale Ona jest tam w dalszym ciągu, lśniąca, na małym obłoczku, który służy Jej za podnóżek.

Właśnie w tym momencie nadchodzi Vicka, aby przyłączyć się do grupy. „Wszystkie trzy – opowiada – usilnie w coś się wpatrywały i wydawały się przestraszone. Dały mi znak ręką, abym się zbliżyła. Przyspieszyłam kroku i zauważyłam, że coś dziwnego działo się z nimi. Czym mogły być tak zachwycone? Gdy podeszłam bliżej, wykrzyknęły wszystkie trzy naraz: «Vicka spójrz, Gospa!» Pomyślałam, że żartują sobie ze mnie, widząc jakiegoś węża. Zdjęłam buty z nóg i popędziłam w dół, jak szalona... Trochę dalej zatrzymałam się i wybuchnęłam płaczem. Jak mogły tak sobie żartować z Matki Bożej?”.

W tym momencie przechodzili Ivan Dragicević i Ivan Ivanković. Mieli ze sobą jabłka w plastikowej torebce.

– Ivan, Matka Boża! Mówią, że Matka Boża pojawiła się tam na wzgórzu. Chodźcie ze mną, sama się boję! – prosiła Vicka ze łzami w oczach.

– Bać się? Czego? – powiedział Dragicević, nabierając odwagi.

Gdy wszystkie trzy pokazały im, gdzie znajdowała się Matka Boża, Vicka odwróciła się do niego, aby zapytać, czy także coś widział, ale zdążyła tylko zauważyć, jak leciał w dół, na łeb na szyję, przeskakując głazy, gubiąc po drodze jabłka i wszystko, co miał w rękach.

– A ty coś widzisz? – zapytała Vicka drugiego Ivana.

– Tak, widzę jakąś białą postać, która porusza ustami – wyjąkał.

Na wszelki wypadek Vicka trzymała się trochę na uboczu. Wszyscy stali jak oniemiali i nikomu nie przyszło na myśl, by Ją o coś zapytać lub poprosić.

„Była akurat 6.30 po południu – opowiada Vicka. – Jeszcze było widno i widziałam Ją wyraźnie. Widziałam Jej twarz, oczy, włosy, suknię, wszystko. Była młoda i cudownie piękna. Miała na rękach Dziecko, które to przykrywała, to odkrywała. Dawała nam znaki, abyśmy się przybliżyli. Ale któżby miał odwagę pomyśleć o czymś podobnym? Baliśmy się wszyscy. Sądzę, że stałam tam jakieś pięć minut. Po chwili uciekłam stamtąd. Gdy przybiegłam do domu, poczułam, jak ogromne szczęście zaczęło zalewać mi serce. Czułam także pewien lęk. Rzuciłam się na tapczan i płakałam. Pragnęłam tylko płakać”.

Koleżanki Vicki również były niespokojne. Trudno było im ukryć zdenerwowanie. Mimo to ludzie nie wierzyli w ich opowiadanie, co więcej, naśmiewali się z nich. Siostra Vicki podsunęła myśl, że może to był jakiś latający talerz. Inni sądzili, że była to prawdopodobnie jakaś pastuszka ubrana w szarą sukienkę. Większość obracała wszystko w żart: „Trzeba było ją schwytać i siłą tutaj przyprowadzić”, lub: „Śniło wam się, moi drodzy. Coś nie tak z waszymi głowami”.

Rodzice jednak martwili się: podejrzewali jakąś chorobę, niezrównoważenie psychiczne, halucynacje lub nawet najgorsze, że w grę mogą wchodzić narkotyki.

Cała wieś komentowała owo wydarzenie do późnych godzin nocnych. Świadkowie widzenia nie zmrużyli oka całą noc i z niecierpliwością oczekiwali poranka.

(…)

NADZWYCZAJNE UZDROWIENIA

W Medjugorie nie działa, tak jak w Lourdes, oficjalna komisja lekarska, która dokumentowałaby uzdrowienia, poddawała je naukowej analizie, opisując dotychczasowy proces choroby, jej diagnozę, przebieg leczenia oraz fakt cudownego uzdrowienia, w celu potwierdzenia Bożej interwencji, czyli cudu. W Medjugorie uzdrowieni przychodzą po prostu do domu parafialnego i oświadczają: „Byłem chory na… Modliłem się, czyniąc pokutę. Otrzymałem łaskę uzdrowienia”.

Franciszkanie odnotowują wszystkie przypadki uzdrowień, prosząc ludzi o medyczną dokumentację choroby. Są jednak tacy, którzy nie chcą rozgłosu i nie zgłaszają władzom kościelnym faktu swojego uzdrowienia.

Do 25 czerwca 1987 r. w kancelarii parafialnej zarejestrowano 308 uzdrowień. Wiele osób oświadczyło, że w sposób cudowny, od razu lub stopniowo, zostali uzdrowieni z choroby raka skóry. Inni twierdzili, że odzyskali władzę w sparaliżowanych kończynach. Jeszcze inni, że zostali uwolnieni od ciężkich psychicznych zaburzeń, których objawy nagle całkowicie ustąpiły.

Wszystkie zgłoszone przypadki uzdrowień są dokładnie analizowane przez kompetentnych lekarzy, zainteresowanych wyłącznie prawdą. Spośród 56 przypadków uzdrowień, zarejestrowanych przez o. Rupcića i poddanych analizie przez dr. Mangiapan, 33 zostały zaliczone do szczególnie interesujących. Większość z nich specjaliści określili jako nie dające się naukowo wytłumaczyć.

Podczas gdy odpowiednie komisje zajmują się różnymi przypadkami, ci, którzy otrzymali łaskę uzdrowienia, pełni radości i wdzięczni Bogu, mają – niczym biblijny niewidomy od urodzenia – bardzo prostą odpowiedź: „Jedno wiem: byłem niewidomy, a teraz widzę” (J 9,25).

JOZO VASILJ, liczący 85 lat, w przeszłości po silnym ataku epilepsji stracił zupełnie wzrok w lewym oku. W ciągu ostatnich czterech lat również i na prawe oko przestał widzieć, stając się niewidomym. W wyniku epilepsji miał również usztywnioną lewą rękę, pokrytą ranami, które rozeszły się po całym ciele.

Dowiedziawszy się o objawieniach na wzgórzu, poprosił Vickę, by mu przyniosła stamtąd trochę ziemi i ziół. Przyniesione zioła położył na głowie, a następnego ranka poprosił żonę, by mu przyniosła miednicę z wodą. Włożył do niej zdjęte z głowy zioła, a potem umył twarz odmawiając przy tym Wierzę w Boga. Po chwili wykrzyknął:

– Ja widzę!

– Nie gadaj głupot – odpowiedziała mu żona. – Jak możesz widzieć, skoro już od czterech lat jesteś ślepy?

– Dlaczego więc ci nie wstyd w tym wieku chodzić bez skarpet?

Temu już nie mogła zaprzeczyć. Jej mąż rzeczywiście odzyskał wzrok i oboje uścisnęli się w wybuchu radości nie do opisania.

Jozo jednakże nie poprzestał na tym. Tą samą błotnistą wodą umył sobie lewą rękę i owinąwszy ją w ręcznik, powtórzył tę samą modlitwę. Następnego dnia nie było śladu po dawnych ranach.

PEWIEN MŁODZIENIEC, w wieku 22 lat, przyjechał do Medjugorie z nadzieją, że coś zmieni się w jego życiu. Od ośmiu lat cierpiał na chorobę psychiczną i przebywał w różnych szpitalach dla umysłowo chorych. Ojciec zawiózł go nawet do Niemiec, ale i tam terapia nie dała rezultatu. Miał za sobą również nieudaną próbę samobójstwa. W Medjugorie doznał całkowitego uzdrowienia. Wrócił do swojego środowiska i podjął normalną pracę.

MARIJA BRUMEĆ w 1982 r. spadła z wozu z sianem i uszkodziła sobie kręgosłup w dolnej jego części. Prześwietlenie wykazało pęknięcie kręgu. Założono jej specjalną kamizelkę, którą nosiła przez dwa miesiące. Następne prześwietlenie uwidoczniło, że dolna część pękniętego kręgu zmniejszyła się prawie do jednej trzeciej, wskutek czego możliwość ruchu w części lędźwiowej została w dużym stopniu ograniczona. Po kolejnych prześwietleniach okazało się, że uszkodzony kręg skleił się z kręgiem sąsiadującym. W 1982 i 1983 r., Marija poddana została intensywnej rehabilitacji przeprowadzonej w Dobrno, po której była co prawda w stanie wykonywać lekkie prace domowe, ale przy chodzeniu odczuwała dotkliwy ból. Ostatecznie lekarze przyznali Mariji inwalidztwo. W 1983 r. została niespodziewanie uzdrowiona podczas pielgrzymki do Medjugorie.

Dziś Marija wykonuje wszystkie prace na polu, również te najcięższe. Ostatnie prześwietlenia jej kręgosłupa nie wykazały śladów jakichkolwiek zmian. Wśród dokumentów potwierdzających historię jej choroby, znajdują się dwa zaświadczenia o rehabilitacji w Dobrno, liczne prześwietlenia uszkodzonego kręgu oraz aktualne prześwietlenie pokazujące, że wszystko jest w porządku.

Mały IVAN JUKIĆ, mając zaledwie 10 miesięcy, zapadł na chorobę ogólnego owrzodzenia ciała. Przy kąpieli rany otwierały się i dziecko krzyczało z bólu. Wszelkie próby leczenia go u różnych specjalistów nie dawały rezultatów. 25 lipca 1981 r. rodzice zebrali trochę kwiatów ze wzgórza objawień i zagotowali je w niewielkiej ilości wody. Odmówili 7 Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Chwała Ojcu oraz Wierzę w Boga. Potem umyli w tej w wodzie dziecko. Następnego dnia zniknęły strupy, a po pewnym czasie ustąpiło również zaczerwienienie skóry. Chłopiec uspokoił się i przestał płakać.

PEWNA ZAKONNICA od lat cierpiała na chroniczne bóle kręgosłupa oraz egzemę uszu. Lekarz zalecał jej częste kąpiele w morskiej wodzie.

10 sierpnia 1981 r. w upalne południe modliła się na wzgórzu objawień. Powiedziała potem, że nigdy w swoim życiu tak bardzo się nie spociła. Od owego dnia zniknęły bóle kręgosłupa oraz egzema uszu.

BOZICA SUSAĆ od dłuższego czasu miała otwartą ranę na piersi. Lekarzom nie udawało się jej wyleczyć. Pewnego dnia zebrała trochę ziół ze wzgórza objawień, roztarła je w niewielkiej ilości wody, a następnie obmyła ranę. Trzy dni potem rana zagoiła się i nigdy więcej się nie odnowiła.

MIRKO BRIKIĆ złamał nogę. Lekarze ześrubowali ją. Po jakimś czasie w kolanie zaczęła mu się tworzyć otwarta rana, która pomimo różnych zabiegów pogłębiała się, odsłaniając kość. Lekarze uznali, że jedynym wyjściem jest amputacja nogi. Rodzina Mirko podjęła modlitwę i post. W przeddzień operacji rana niespodziewanie się zamknęła, a kilka dni potem zupełnie się zagoiła.

DIANA BASILE, 45-letnia mężatka, pracująca w Klinicznym Instytucie Doskonalenia w Mediolanie, cierpiała na niedowład prawej ręki. Nie mogła ani pisać, ani jeść. Uciążliwą dolegliwością dla niej była również całkowita ślepota prawego oka.

W listopadzie 1972 r. leżała w Centrum Sklerozis Multiplex w Gallarate. Po wyjściu ze szpitala przez 18 miesięcy nie była zdolna do wykonywania pracy. Potem na swoje usilne prośby, została zatrudniona, ale do pracy chodziła nieregularnie. Miała trudności w poruszaniu się, a z powodu niedowładu prawej ręki nie była w stanie nic nią wykonywać. Do tego doszły trudności z trzymaniem moczu oraz zapalenie skóry w kroczu.

Po pielgrzymce do Lourdes w 1976 r. stan jej poprawił się na tyle, że mogła lepiej się poruszać.

W 1983 r. nastąpiło nagłe ogólne pogorszenie jej zdrowia: całkowita niemożność utrzymania moczu, utrata równowagi, brak koordynacji ruchów, drżenie ciała itd.

Na początku 1984 r., kiedy przeżywała głęboką depresję, została zaproszona przez kolegę z pracy na pielgrzymką do Medjugorie. Podczas objawień upominano pielgrzymów, by nie wchodzili do salki, gdzie byli widzący. Jednak Basile weszła i uklękła przy drzwiach. Tak o tym opowiada: „Gdy widzący uklękli, poczułam jakieś silne poruszenie. Potem nie wiem, co się działo. Przypominam sobie jedynie, że ogarnęła mnie radość nie do opisania i jak w filmie widziałam niektóre wydarzenia z mego życia, o których całkowicie zapomniałam. Pod koniec objawienia towarzyszyłam widzącym, którzy udali się w kierunku głównego ołtarza. Szłam wyprostowana, jak wszyscy inni, uklękłam normalnie, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy.

Znajomi gratulowali mi. Wśród nich był pan Stefano Fumagalli, radca Trybunału w Mediolanie, który jechał ze mną w tym samym samochodzie: «Pani już nie jest – powiedział – tą samą osobą. W sercu prosiłem o znak i oto pani wychodzi zmieniona nie do poznania»”.

Po południu Basile oświadczyła, że mocz utrzymuje normalnie, a zapalenie skóry w kroczu zniknęło. Zaczęła również odzyskiwać wzrok w prawym oku. Następnego dnia wraz z pielęgniarzem Natalino Borghi przeszła pieszo odcinek drogi z hotelu w Ljubuški do Medjugorie (około 10 km), wchodząc w tymże dniu także na wzgórze Križevac. 5 lipca 1984 r. odwiedzili ją i zbadali okuliści z Klinicznego Instytutu Doskonalenia: dr Frigerio, A. Maggioni, G. Pifaroti oraz D. Maggioni. Wyniki badań potwierdziły całkowitą, stuprocentową zdolność widzenia w prawym oku, podczas gdy w oku lewym, dotychczas zdrowym, zdolność widzenia była nieco mniejsza.

Uzdrowienie Diany Basile jest udokumentowane 142 zaświadczeniami lekarskimi, wydanymi przez 25 specjalistów, wśród nich 5 profesorów uniwersyteckich.

LOLA FALANA miała za sobą fantastyczną karierę artystyczną. Przez kilka lat współpracowała z takimi sławnymi artystami, jak Frank Sinatra, Sammy Davis Jr., Harry Belafonte, Sydney Poitier, Bing Crosby ze Stanów Zjednoczonych. Również we Włoszech stała się jedną z najbardziej lubianych aktorek telewizyjnych lat siedemdziesiątych.

Nagle zaatakowała ją choroba SM. Cała lewa strona jej ciała uległa paraliżowi, miała utrudnioną mowę oraz poważną dysfunkcję wzroku i słuchu. W 1987 r., już na wózku inwalidzkim, oglądając w telewizji film dokumentalny o Medjugorie, pomyślała, że na pomoc może liczyć jedynie tam. Postanowiła, że jak tylko pozwoli jej na to stan fizyczny, wybierze się do Medjugorie, tam, „gdzie Matka Boża schodzi z nieba na ziemię”.

Stan jej zdrowia jednakże pogorszył się, całkowicie utraciła wzrok oraz słuch. Również jej mowa była bardzo niewyraźna. Mimo to jednak nie straciła nadziei. Przekonanie, że Matka Boża z Medjugorie uleczy ją, stawało się w niej coraz silniejsze.

„Pewnego dnia poczułam, że w moim mózgu, czyli tam, gdzie były wielkie uszkodzenia, działo się coś ważnego – opowiada Falana. – Uświadomiłam sobie, że wracam do zdrowia. Poczułam, jak ciepło zaczęło spływać wzdłuż po mojej ręce w kierunku dłoni i powoli zaczęłam poruszać palcami... W Medjugorie, w czasie objawienia, moje serce zaczęło mocno bić, napełniając się gorącem, jakby ktoś je podpalił... Dziś jestem zupełnie zdrowa. Sława już mnie nie interesuje. Pragnę służyć Bogu i tylko Jemu, modląc się codziennie. Rano, gdy tylko wstanę, staram się, by Bóg ogarnął swoją obecnością mój umysł, a potem pytam: «Boże, co pragniesz, bym uczyniła dziś z moim życiem?» Już niczego nie planuję, chcę jedynie pełnić Jego wolę. Dziś mogę powiedzieć, że jestem zakochana w Bogu. Dla niego rezygnuję z tego, co było mi najdroższe: z kariery artystycznej”.

DAMIR CORIĆ cierpiał na wysokie ciśnienie płynu mózgowego i leczył się w Klinice Neurologicznej w Zagrzebiu. Dokumentacja załączona potwierdza, że był trzykrotnie operowany. Za każdym razem, gdy dochodziło do krwotoku w mózgu, musiał poddawać się nowej operacji. Tracił ciągle na wadze. W 1981 r. wypisano go ze szpitala i zalecono leczenie domowe. Rokowania lekarzy nie były jednak pomyślne: bez odprowadzania płynu powiększało się ciśnienie wewnątrz czaszki, natomiast odciąganie płynu powodowało niskie ciśnienie w mózgu i jego zamieranie. Z medycznego punktu widzenia stan zdrowia Damira był beznadziejny.

W 1981 r., przyjechał do Medjugorie i Vicka się nad nim pomodliła. Wyzdrowienie było natychmiastowe. Szybko wrócił do sił i przybrał na wadze. Przypadek ten jest potwierdzony listem o. Vlasića i udokumentowany zapisem przebiegu choroby z trzech jego pobytów w Klinice Uniwersyteckiej w Zagrzebiu oraz świadectwem zwolnienia z Centrum Rehabilitacji w Krapinie.

IVA TOLE leczyła się w specjalistycznym centrum medycznym w Mostarze. Diagnoza brzmiała: rozsiane zapalenie opon mózgowych. W Zagrzebiu tę diagnozę potwierdzono. W lecznicy w Lipniku, gdzie przez jakiś czas przebywała, uzupełniono ją adnotacją: sclerosis multiplex. Choroba ta jest nieuleczalna.

Jednakże jej pobyt w Medjugorie i modlitwa widzących w jej intencji w obecności Matki Bożej, odmieniła wszystko. Najświętsza Maryja Panna, za pośrednictwem widzących, pouczyła ją, jak ma się modlić, pościć i wierzyć. Iva posłusznie zastosowała się do tych rad. Jej stan zdrowia poprawił się, a 13 września 1981 r., po Mszy świętej na wzgórzu Križevac, wyzdrowiała zupełnie.

opr. aś/aś

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

reklama

reklama

reklama